[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Cliff! To nie tak.- Boże, jak trudno wypowiedzieć te słowa.Musiał jednak poznać prawdę, niemogła dłużej go ranić.- Moje uczucia się nie zmieniły i nigdy się nie zmienią.Chwycił jej dłoń i przyłożył sobie do piersi.- W takim razie już nic nie rozumiem.Jeśli nadal mnie kochasz, jak mogłaś mnie opuścić? Bo jeślichodzi o mnie, Amando, to kochałem się z tobą, i nigdy nie robiłem tego z żadną inną kobietą.- Jak to? - I to mówi słynny uwodziciel?- Seks a kochanie to wielka różnica.Przeżyłem z tobą najcudowniejsze chwile w mym życiu.Poko-chałem cię, gdy byłaś jeszcze dziką dziewczynką włóczącą się po plażach wyspy.A może pózniej, wPałacu Królewskim, gdy wpadłaś uzbrojona po zęby.Starałem się ze wszystkich sił nie dopuszczać dosiebie myśli o tym, jak bardzo cię pragnę i co czuję w sercu.Nigdy dotąd nie byłem zakochany!Potrzeba było osiemnastu dni rozłąki, żeby dotarło do mnie, iż tęsknię za tobą tak bardzo, jak jeszczeza nikim nie tęskniłem.Kiedy zeszłaś wtedy ze schodów, uświadomiłem sobie, że nie walczę zpożądaniem, ale z miłością.- Wreszcie uśmiechnął się lekko.- Honor nie ma nic wspólnego z moimioświadczynami.Jeżeli nadal mnie kochasz, muszę wiedzieć to teraz.Padła w jego ramiona, zapłakana i roześmiana jednocześnie. - Nigdy nie przestałam cię kochać.Jakżebym mogła? - Popatrzyła na niego.- Czy to sen? Naprawdęmnie kochasz? Jak można mnie kochać?- No cóż - powiedział z uśmiechem - jeśli wykluczyć to, co oczywiste, czyli twoją urodę i odwagę.-Spoważniał.- Podziwiam cię jak nikogo dotąd, jednak jest coś więcej.Kiedy wyjechałaś, kiedy mnieopuściłaś, poczułem się zagubiony i pusty.- Wahał się chwilę.- Poczułem strach i panikę.Objęła go, świadoma faktu, że ten mężczyzna nie znał dotąd uczucia strachu.- Tak naprawdę nie chciałam prowadzić sklepu - wyszeptała.- Nie chciałam rozstawać się z tobą i jużnigdy- cię nie zostawię.Przez chwilę tulił ją mocno, a potem przeniósł na łóżko.- Tęskniłem za tobą.I zamierzam pokazać ci jak bardzo.- Zatopił się w pocałunku.- Czuję się jak Kopciuszek - wyszeptała Amanda, kiedy kładł ją na plecach.Ułożył się nad nią i uśmiechnął czule.- Nie jestem księciem.- Cliff, jesteś moim królewiczem z bajki! Uśmiechnął się od ucha do ucha, po czym zacząłją całować.- Nie obejmę dowództwa statku - mruknął, kiedy zrobili przerwę.Wiedziała, co to znaczy.Dziesięć dni w kabinie, w łóżku.- Bardzo się cieszę, ale czy nie będzie ci brak wytwornego towarzystwa?- My tu gadu-gadu, a tak naprawdę chciałbym ci coś dać.- Usiadł i sięgnął do kieszeni irchowychbryczesów, a następnie podał jej pierścionek z wielkim brylantem.Amanda aż jęknęła z wrażenia.- Mogę? - zapytał.- Skąd to masz? - Oszołomiona wyciągnęła rękę.Włożył go jej na palec.- Pewnie w chwili, gdy dokonywałem tego zakupu, ty wchodziłaś na statek i podnosiliście żagle.- Och, tak mi przykro.Pocałował ją w rękę. - Madame, bardzo ci zależy na hucznym weselu?- Ani trochę.- A co byś powiedziała, gdyby Maclver udzielił nam ślubu?Usiadła i wyprostowała się jak struna.- Tak.- No to łatwo mi poszło.- Roześmiał się z ulgą.- A tak liczyłem, że będę mógł wypróbować potęgę mojej perswazji.- Będziesz miał okazję wykazać się po ślubie- wyszeptała, ciągle jeszcze oszołomiona tak nagłą zmianą sytuacji.- Masz na myśli.teraz?Wstał i wyciągnął do niej rękę.- Oczywiście.Wzięła go za rękę.Wychodząc z kabiny, Cliff wziął z biurka Biblię.- Maclver, udzielisz nam ślubu.Oddaj ster Clarkowi.- Tak jest, sir! - Roześmiany Maclver zeskoczył na główny pokład.- Sir, czy mogę zwołać załogę? - Rób, co chcesz.Jesteś kapitanem.Po chwili marynarze wybiegali z dolnych pokładów, zeskakiwali z olinowania.Amanda uprzytomniłasobie, że oto spełnia się jej marzenie.Nareszcie jest damą i zdobyła serce Cliffa.- Gotowy, sir? - zapytał Maclver.- Tak jest - odpowiedział zdławionym głosem Cliff.- Jednak najpierw chciałbym coś powiedzieć.-Ujął jej dłonie.- Amando, nie wiem, od czego zacząć.W dniu, w którym zobaczyłem cię w PałacuKrólewskim, stałaś się treścią mojego życia.Zlubowałem chronić cię i zabezpieczyć twoją przyszłość.Dzisiaj spełniam tamte śluby.- Patrzył na jej łzy wzruszenia.- Teraz przyrzekam ci więcej.Będę cięwielbić, czcić, szanować i podziwiać, a co najważniejsze, ślubuję, że będę cię kochać całym sercem icałą duszą, teraz i zawsze.Poruszę niebo i ziemię, żebyś mogła pławić się w luksusie, radości ispokoju.I uczynię wszystko, żeby na nasz dom spływała łaska.Pragnę, żebyś była bezgranicznieszczęśliwa.Drżącymi dłońmi ujęła jego twarz.- Tak bardzo cię kocham.Byłeś moim opiekunem i przyjacielem, moim mistrzem, kochankiem imoim bohaterem.Byłeś dla mnie wszystkim i nadal jesteś wszystkim.Byłeś i będziesz całym moimżyciem.Cliff, jesteś moją miłością! - przerwała, żeby otrzeć łzy, on zaś pochylił się, by ją pocałować.- Jeszcze nie skończyłam!- Mów więc, proszę.- Uśmiechnął się czule.Nabrała dużo powietrza w płuca.- Kocham Ariellę i Aleksa i pragnę być czułą i wyrozumiałą matką dla twoich dzieci.I.- zawstydziłasię -.chciałabym urodzić ci więcej dzieci.- Tak bardzo tego pragnę - powiedział zdławionym głosem.- Podczas tamtych strasznych wydarzeń, gdy miotałam się w rozpaczy, zjawiłeś się ty.i oddałam ciserce.Jesteś moim królewiczem z bajki i nigdy nie przestanę cię kochać.- %7ładnych pocałunków, kapitanie! - zawołał Maclver, kiedy wzruszony Cliff pochylał się w stronęAmandy. Wyprostował się zdziwiony.Nad ich głowami dobiegły z różnych stron wybuchy spontanicznegośmiechu.- Zapomniałem - mruknął.- Proszę, zacznij ceremonię.- Czy ty, kapitanie de Warenne, przyrzekasz czcić, kochać i opiekować się tą kobietą na dobre i na złeoraz dochować jej wierności, dopóki śmierć was nie rozdzieli?- Przyrzekam - odpowiedział Cliff, biorąc Amandę za ręce.- Czy ty, Amando Carre, przyrzekasz czcić, kochać i opiekować się tym mężczyzną na dobre i na złeoraz dochować mu wierności, dopóki śmierć was nie rozdzieli?- Przyrzekam powiedziała drżącym głosem.- Z mocy nadanej mi jako kapitanowi tego statku ogłaszam was mężem i żoną - zagrzmiał Mac [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl