[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najgorsi są znudzeni żołnierze.Ten człowiekpowinien być wdzięczny, że ma pracę, bo Kościół zatrudniał tylko dziewięciusetzawodowych, z czego większość stacjonowała w nadrzecznych miastach.Tysiąceprzeniesiono do rezerwy.Bez zapłaty.Z czasów służby w armii została im tylko broń izbroja, o które musieli dbać, żeby nie narazić się na niezadowolenie Avulsiora, ainspekcje przeprowadzano regularnie.W podobny sposób została zredukowanakawaleria Deepgate, rumaki bojowe sprzedano kupcom jako zwierzęta pociągowealbo rzeznikom z Fleshmarket i klejarzom.Nad tłumem poniósł się szmer.Pan Nettle odwrócił się i zobaczył, że po schodachwspina się na podwyższenie Ichin Samuel Tell, sam Avulsior.Mężczyzna o zapadłychpoliczkach, odziany w czarną szatę, z naoliwioną brodą, rzadką i spiczastą, byłprzywódcą Spine.Powiedział coś cicho do jednego ze świątynnych strażników.Tenwyprostował się, skinął głową i zbliżył się do pierwszego pielgrzyma.Ciemnoskóry wojownik Heshette nie stawiał oporu.Nawet nie uniósł głowy.Oczymiał zamknięte, najwyrazniej się modlił.Reszta skazanych stała w szeregu za nim: półtuzina mężczyzn, dwie kobiety i jeden szlochający chłopiec.Wszyscy mieli nadgarstkii kostki skute łańcuchami, a na sobie łachmany koloru piasku.Pan Nettle przyspieszył kroku, pchając wózek obok grupy wyperfumowanychszlachciców i mierząc się wzrokiem z ich strażnikami.Może ta rzez była słuszna, możenie; nie lubił myśleć o takich rzeczach.Ale niech go ciemność pochłonie, jeśli tuzostanie i będzie się gapił.Avulsior zajrzał do zwoju, a następnie przemówił martwymgłosem, zwracając się do gawiedzi:- Ten człowiek to poganin i bluznierca.Tłum ryknął:- Odkupienie!- Niech tak będzie.Ichin Tell wymamrotał błogosławieństwa, a pierwszy gwardzista otworzył StudnięGrzeszników, szyb biegnący od podium w głąb otchłani, która miała przyjąć ciało, potym jak dusza zostanie zbawiona.Drugi strażnik zacisnął pętlę na szyi pielgrzyma, poczym schylił się i zaczął rozwijać pakunek z grubego płótna.W środku leżały siekiery ipiły.Spine już dawno temu odkryło, że odkupienie samym sznurem nie wystarcza,żeby zadowolić motłoch.Nad Studnią Grzeszników musiała zostać przelana krew.Pobłogosławiona krew, ale.Pan Nettle ujrzał taki sam wyraz na twarzach wszystkich gapiów: odrazę zmieszaną z ciekawością i podnieceniem.A także potrzebędoświadczenia czegoś niebezpiecznego, by poczuć, że się żyje.Chęć posmakowaniapiekła i otchłani.Dwie twarze Kościoła Ulcisa: Sypes ze swoim aniołem i Spine ze StudniąGrzeszników.A między nimi niepewna równowaga, ale na jak długo? Większość ludziuważała, że prezbiter jest coraz słabszy, może nawet zgrzybiały.W świątyni jest teraz tylko jeden anioł, i to z winy starego.Powinien zmusićGaine a, żeby wziął sobie drugą żonę.Nie brakowało dziewcząt, które chętniezostałyby męczennicami.Pan Nettle spojrzał na otaczające go twarze.Albo rodzin, które zmusiłby córki do małżeństwa w zamian za świątynne monety.Może Sypes wcale nie był taki zdziecinniały.Chłopiec Heshette zawodził teraz w głos.Ichin Tell umieścił go na końcu szeregu,więc biedak musiał patrzeć na egzekucję innych, zanim przyjdzie jego kolej.Pan Nettle zacisnął szczęki i ruszył przez tłum, z całej siły zaciskając dłonie narączkach wózka.Za nim zaskrzypiała lina, gapie wznieśli gromki okrzyk.***Znalazłszy się z powrotem w Lidze, pan Nettle maszerował energiczniedrewnianym chodnikiem i rozpychał się wśród przechodniów, nie dbając o to, ilepomostów rozkołysze ani kto przez niego będzie musiał ratować się przed upadkiem.Deski jęczały pod ciężarem wózka, żałobna szata furkotała, podarta, brudna i sztywnaod krwi.Mieszkańcy Ligi łypali na niego spode łba, usuwali się na bok, ale żaden niepowiedział mu złego słowa aż do Mostu Dziewięciu Sznurów, gdzie stara panna opałąkowatych nogach zaskrzeczała za nim:- Cham! Wielka świnia!Pan Nettle odwrócił się gwałtownie, gotów ją spoliczkować, ale kiedy zobaczył, żeprzechylona przez linę trzyma się jej kurczowo, poczuł się jak łotr.Popatrzył tylko nanią groznie i splunął na deski, ale zwolnił kroku, żeby most tak bardzo się nie kołysał.Trzasnąłby drzwiami, gdyby nie to, że framuga ledwo się trzymała i w każdejchwili mogła się rozpaść.Od razu po wejściu rozładował żelazo, po jednej sztabie, iułożył je w przedsionku na najmocniejszych legarach podłogowych.Gdy skończyłpracę, ruszył korytarzem, kopiąc puste butelki i baryłki po oleju.Cały dom aż siętrząsł, liny skrzypiały złowieszczo.Pan Nettle wcale się tym nie przejął; wytrzymają albo nie.Do diabła z jego szczęściem.W salonie zapalił lampę, zerwał z siebie szatężałobną, cisnął tasakiem w ścianę.Ostrze wbiło się w deski i przez chwilę drgało.Pan Nettle odkorkował świeżą butelkę whisky i opadł na fotel.Anielka.Uderzył pięścią w kolano, zgrzytając zębami.Anielka, anielica, anielica [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl
  • i>
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qiubon.opx.pl