[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeszcze.Ale on wiedział i prowadził ją do tego, czegozwalało Ianowi zagościć między jej udami.pragnęła.Wrócił ustami do jej drugiej piersi i zaczął pieścić językiemSłyszała bicie własnego serca.Czuła gorąco i gładkość jegosutek.Jednocześnie czubkiem swej męskości pocierał jej najin-tymniejszą część ciała.Lyssie wydawało się, że rozkosz uniesie skóry.A on napierał coraz mocniej i szybciej, prowadząc jąją pod samo niebo.nieuchronnie do czegoś.Przesuwała dłonie po jego naprężonych, gorących i wilgotI nagle jej świat eksplodował.nych plecach.I w tym momencie Ian połączył się z nią.W ułamku sekundy poczuła, jak rozpryskuje się na drobneDobry Boże!kawałki, jak jej zmysły wybuchają niczym milion gwiazd.Więc to było doznanie, które poeci opiewali, dla któregorozsądni mężczyzni poświęcali wszystko.To było coś ponadwydarzeń z konstablem.A poza tym, wszystko zależało odwszystkimi romantycznymi powieściami, coś, czego nie byłabyskuteczności pościgu.Tymczasem deszcz zmył ich ślady.Gdyw stanie sobie wyobrazić.To było warte setek książek i tysięcyby Ian zechciał, mogliby zupełnie zniknąć przed światem.poematów.Nawet Pirat" Harrell nie byłby w stanie ich znalezć.Zastanawiała się, czy nadal żyje, a z drugiej strony jeszczeIan sam był zaskoczony tym, w jakim kierunku podążyły jegonigdy nie czuła się tak pełna życia.myśli.Czas się zatrzymał.Moc życia przeszła z niego w nią i LyssaRzeczywistość nie była przyjemna.poczuła się doskonale spełniona.Znowu stała się całością.Nagle stanął twarzą w twarz z potwornością tego, co się stało.Ian rozluznił się i opadł na nią z jękiem rozkoszy.Właśnie przespał się z córką Pirata" Harrella.Uwiódł ją,Dobrze się czuła z ciężarem jego ciała na sobie.Złożył głowępozwalając, by mu się oddała.Pozbawił ją dziewictwa i być możew zagłębieniu jej szyi.Jedną ręką trzymał zaborczo jej biodro,nawet spłodził dziecko, które będzie teraz rosło w jej łonie.a drugą zatopił we włosach.Przypomniał sobie o Janet i Fionie, czekających na niego.Nie śmiała się poruszyć.Odgłos deszczu zlewał się z biciemO pieniądzach, których tak rozpaczliwie potrzebował.Harrellich serc, które teraz uderzały w takim samym rytmie.prędzej go zabije, niż mu zapłaci.ale on już sam nie wiedział,- Wszystko w porządku? - szepnął.czy chce tych pieniędzy.Nadal nie mogła mówić, więc objęła go ramionami, IanMiał teraz Lyssę i nie pozwoli jej odejść.Nigdy.uśmiechnął się.- Tak, ja też - odpowiedział i przytulił ją do siebie mocno,Lyssa zbudziła się przy boku Iana.Spał, a jego pierś unosiłaa potem przeturlali się na bok, a Ian przykrył ich biodra pledem.się powoli i miarowo.Oparła się na łokciu i zaczęła się muPotem pocałował jej czoło raz, drugi, trzeci.przyglądać.Krótki zarost przydawał mu niebezpiecznego wyUmoszczona w jego ramionach, zaspokojona i szczęśliwaglądu i Lyssa uznała, że był najprzystojniejszym mężczyzną,zasnęła.jakiego widziała.Wyglądał dokładnie tak, jak powinien wyIan tulił w ramionach swoją kobietę.Po latach tułaczkiglądać Rycerz Mieczy.Już się go nie obawiała.Ani jego miewreszcie jego życie nabrało sensu.cza, dodała w myślach z uśmiechem.A jednak miłość istniała.Przekroczyła pewien próg, ale wcale tego nie żałowała.Powinien czuć się zmęczony, ale był rozbudzony jak nigdy- Witaj.- Ian otworzył oczy.dotąd i świadomy swych zmysłów.Lyssa uśmiechnęła się do niego, przepełniona szczęściem.Deszcz się trochę uspokoił i przeszedł w mżawkę.Z ziemi- Witaj - szepnęła.zaczęła unosić się mgła, która nawet próbowała wedrzeć się doPoruszył nogami i zaczął łaskotać palcami spód jej stopy.kamiennej szopy, Ian przeczuwał, że ten dzień będzie pochmur- Jak się czujesz?ny i ponury.Niezbyt dobry na podróż, ale doskonały, żebyZakochana, chciała powiedzieć.uprawiać miłość.- Doskonale - odparła.Nie martwił się już o pościg.Reszta klanu Davidsonów- Doskonale? - W jego zaspanym spojrzeniu pojawiła sięmogła nie być zachwycona, gdyby podzielił się swoją wersjąradość.niebo zapowiadało ulewę, albo tylko tak się nawzajem przeko- Dooo-sko-naaa-le - powtórzyła, a on już po chwili znanywali, a to był powód dobry jak każdy inny, żeby zostać tam,lazł się na niej.Ustami muskał jej czoło, a ona złożyła ręcei oparła je na jego piersi.gdzie byli.- Ian?Ian znalazł nieopodal strumień.Ze swojego magicznego- Mm? - Pocałował jej skroń.Na zewnątrz znowu zaczęłoplecaka wydobył haczyk i linkę, i złowił rybę, którą posilili siępadać.Dziś i tak nigdzie nie pojadą.na obiad i kolację.Upieczona ryba była nie lada przysmakiem- Znowu to zrobimy?po tylu dniach suszonej wołowiny.Pr zer wał pocał unki.Wieczorem Lyssa poszła z łanem zająć się końmi, Ian był- A chciałabyś? - spytał.ubrany tylko w skórzane bryczesy, a Lyssa zrezygnowała z pońW odpowiedzi sięgnęła dłońmi do jego męskości i śmiało jejczoch i butów.Wysoka trawa łaskotała ją w stopy.Jeszczedotknęła, a potem zaczęła ją głaskać i pieścić.Tym razem ichnigdy nie była taka szczęśliwa.zbliżenie było jeszcze pełniejsze i bardziej satysfakcjonujące odRana postrzałowa ogiera szybko się goiła dzięki maści Iana.pierwszego.- Z czego jest ta maść? - spytała, wąchając zawartośćPusta szopa stała się ich własnym rajem.A nawet gdybypuszki.zamieniła się w najwytworniejszą sypialnię, Lyssa i tak niemogłaby być bardziej szczęśliwa.- Z kwiatów lobelii - odpowiedział zajęty oglądaniem końsResztę dnia spędzili na wsłuchiwaniu się w deszcz i kokiego boku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Jeszcze.Ale on wiedział i prowadził ją do tego, czegozwalało Ianowi zagościć między jej udami.pragnęła.Wrócił ustami do jej drugiej piersi i zaczął pieścić językiemSłyszała bicie własnego serca.Czuła gorąco i gładkość jegosutek.Jednocześnie czubkiem swej męskości pocierał jej najin-tymniejszą część ciała.Lyssie wydawało się, że rozkosz uniesie skóry.A on napierał coraz mocniej i szybciej, prowadząc jąją pod samo niebo.nieuchronnie do czegoś.Przesuwała dłonie po jego naprężonych, gorących i wilgotI nagle jej świat eksplodował.nych plecach.I w tym momencie Ian połączył się z nią.W ułamku sekundy poczuła, jak rozpryskuje się na drobneDobry Boże!kawałki, jak jej zmysły wybuchają niczym milion gwiazd.Więc to było doznanie, które poeci opiewali, dla któregorozsądni mężczyzni poświęcali wszystko.To było coś ponadwydarzeń z konstablem.A poza tym, wszystko zależało odwszystkimi romantycznymi powieściami, coś, czego nie byłabyskuteczności pościgu.Tymczasem deszcz zmył ich ślady.Gdyw stanie sobie wyobrazić.To było warte setek książek i tysięcyby Ian zechciał, mogliby zupełnie zniknąć przed światem.poematów.Nawet Pirat" Harrell nie byłby w stanie ich znalezć.Zastanawiała się, czy nadal żyje, a z drugiej strony jeszczeIan sam był zaskoczony tym, w jakim kierunku podążyły jegonigdy nie czuła się tak pełna życia.myśli.Czas się zatrzymał.Moc życia przeszła z niego w nią i LyssaRzeczywistość nie była przyjemna.poczuła się doskonale spełniona.Znowu stała się całością.Nagle stanął twarzą w twarz z potwornością tego, co się stało.Ian rozluznił się i opadł na nią z jękiem rozkoszy.Właśnie przespał się z córką Pirata" Harrella.Uwiódł ją,Dobrze się czuła z ciężarem jego ciała na sobie.Złożył głowępozwalając, by mu się oddała.Pozbawił ją dziewictwa i być możew zagłębieniu jej szyi.Jedną ręką trzymał zaborczo jej biodro,nawet spłodził dziecko, które będzie teraz rosło w jej łonie.a drugą zatopił we włosach.Przypomniał sobie o Janet i Fionie, czekających na niego.Nie śmiała się poruszyć.Odgłos deszczu zlewał się z biciemO pieniądzach, których tak rozpaczliwie potrzebował.Harrellich serc, które teraz uderzały w takim samym rytmie.prędzej go zabije, niż mu zapłaci.ale on już sam nie wiedział,- Wszystko w porządku? - szepnął.czy chce tych pieniędzy.Nadal nie mogła mówić, więc objęła go ramionami, IanMiał teraz Lyssę i nie pozwoli jej odejść.Nigdy.uśmiechnął się.- Tak, ja też - odpowiedział i przytulił ją do siebie mocno,Lyssa zbudziła się przy boku Iana.Spał, a jego pierś unosiłaa potem przeturlali się na bok, a Ian przykrył ich biodra pledem.się powoli i miarowo.Oparła się na łokciu i zaczęła się muPotem pocałował jej czoło raz, drugi, trzeci.przyglądać.Krótki zarost przydawał mu niebezpiecznego wyUmoszczona w jego ramionach, zaspokojona i szczęśliwaglądu i Lyssa uznała, że był najprzystojniejszym mężczyzną,zasnęła.jakiego widziała.Wyglądał dokładnie tak, jak powinien wyIan tulił w ramionach swoją kobietę.Po latach tułaczkiglądać Rycerz Mieczy.Już się go nie obawiała.Ani jego miewreszcie jego życie nabrało sensu.cza, dodała w myślach z uśmiechem.A jednak miłość istniała.Przekroczyła pewien próg, ale wcale tego nie żałowała.Powinien czuć się zmęczony, ale był rozbudzony jak nigdy- Witaj.- Ian otworzył oczy.dotąd i świadomy swych zmysłów.Lyssa uśmiechnęła się do niego, przepełniona szczęściem.Deszcz się trochę uspokoił i przeszedł w mżawkę.Z ziemi- Witaj - szepnęła.zaczęła unosić się mgła, która nawet próbowała wedrzeć się doPoruszył nogami i zaczął łaskotać palcami spód jej stopy.kamiennej szopy, Ian przeczuwał, że ten dzień będzie pochmur- Jak się czujesz?ny i ponury.Niezbyt dobry na podróż, ale doskonały, żebyZakochana, chciała powiedzieć.uprawiać miłość.- Doskonale - odparła.Nie martwił się już o pościg.Reszta klanu Davidsonów- Doskonale? - W jego zaspanym spojrzeniu pojawiła sięmogła nie być zachwycona, gdyby podzielił się swoją wersjąradość.niebo zapowiadało ulewę, albo tylko tak się nawzajem przeko- Dooo-sko-naaa-le - powtórzyła, a on już po chwili znanywali, a to był powód dobry jak każdy inny, żeby zostać tam,lazł się na niej.Ustami muskał jej czoło, a ona złożyła ręcei oparła je na jego piersi.gdzie byli.- Ian?Ian znalazł nieopodal strumień.Ze swojego magicznego- Mm? - Pocałował jej skroń.Na zewnątrz znowu zaczęłoplecaka wydobył haczyk i linkę, i złowił rybę, którą posilili siępadać.Dziś i tak nigdzie nie pojadą.na obiad i kolację.Upieczona ryba była nie lada przysmakiem- Znowu to zrobimy?po tylu dniach suszonej wołowiny.Pr zer wał pocał unki.Wieczorem Lyssa poszła z łanem zająć się końmi, Ian był- A chciałabyś? - spytał.ubrany tylko w skórzane bryczesy, a Lyssa zrezygnowała z pońW odpowiedzi sięgnęła dłońmi do jego męskości i śmiało jejczoch i butów.Wysoka trawa łaskotała ją w stopy.Jeszczedotknęła, a potem zaczęła ją głaskać i pieścić.Tym razem ichnigdy nie była taka szczęśliwa.zbliżenie było jeszcze pełniejsze i bardziej satysfakcjonujące odRana postrzałowa ogiera szybko się goiła dzięki maści Iana.pierwszego.- Z czego jest ta maść? - spytała, wąchając zawartośćPusta szopa stała się ich własnym rajem.A nawet gdybypuszki.zamieniła się w najwytworniejszą sypialnię, Lyssa i tak niemogłaby być bardziej szczęśliwa.- Z kwiatów lobelii - odpowiedział zajęty oglądaniem końsResztę dnia spędzili na wsłuchiwaniu się w deszcz i kokiego boku [ Pobierz całość w formacie PDF ]