[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To nie ulega wątpliwości, ale też i przypuścić trzeba, że sam papież, jako człowiek mało oczytany w klasykach, a nawet niezbyt biegły w teologii, powoływał ludzi uczonych, aby z nim i z artystą owe tematy omówili, tym więcej, że chodziło o przedstawienie tak trudnych, abstrakcyjnych przedmiotów, jak teologia, filozofia, poezja i prawodawstwo.Zasięgał więc Juliusz II rady ludzi uczonych, a pomiędzy nimi był z pewnością i Alberto Pio.Ostatecznie jednak sam papież postanawiał, jakie tematy mają być wybrane, gdyż zanadto był samodzielnym umysłem, aby komu innemu w podrzędnych nawet sprawach pozostawiać ostatnie słowo.Że Alberto wskutek obcowania w Rzymie z takimi artystami, jak Bramante, Rafael, Peruzzi i Michał Anioł, musiał nabrać wprawy w traktowaniu rzeczy artystycznych, dowodzi tego do dziś dnia owo Carpi, które stworzył z małej nieznanej mieściny i zamienił w jedno z najbardziej zajmujących ognisk sztuki włoskiego Odrodzenia.Ale to Carpi, jak Wspomniałem, było źródłem nieszczęść Alberta.Za młodu zaręczył się z córką Gonzagów z Mantui, wtedy, kiedy się jeszcze zdawało, że się potrafi utrzymać przy rodzinnym państewku.Gdy jednak później Alfons I z Ferrary wyciągnął chciwą rękę ku Carpi, markiz mantuański zerwał dawne układy.Alberto ożenił się później w Rzymie z Cecylią Orsini i miał z nią syna i dwie córki.Było to już za czasów Leona X, kiedy posłował imieniem cesarza Maksymiliana przy stolicy apostolskiej.Z Cecylią otrzymał w posagu kilka miasteczek w obrębie państwa papieskiego, a jeden z jego wielbicieli, Gianfrancesco Ciarlini, uwiecznił ten związek z rzymianką nawet łacińskimi heksametrami.Po śmierci cesarza Maksymiliana utracił Alberto stanowisko posła niemieckiego w Rzymie, opierał się bowiem jedynie na cesarzu.Niemcy w ogóle go nie lubili i sądzili, że nieszczerze pilnuje ich interesów; przezwali go nawet diabłem.Może w tej mierze mieli trochę słuszności, gdyż Alberto odwzajemniał im się, równie jak Hiszpanom, szczerą nienawiścią; był zawsze wierny stolicy apostolskiej, pozostał w Rzymie nawet w czasie oblężenia z r.1527, dzielił z Klemensem VII więzienie w zamku św.Anioła, gdzie się bardzo zbliżył do tego nieszczęśliwego papieża.Klemens zamianował go też później swym posłem na dworze Franciszka I w Paryżu, ale to były już lata moralnych i fizycznych cierpień Alberta.Umarła mu żona, umarł syn jedyny, a Carpi, w które włożył pracę niemal całego życia, przeszło wskutek klęsk politycznych w posiadanie księcia Ferrary.Na domiar złego tak strasznie cierpiał na podagrę, że miesiącami nie mógł wstawać z łóżka.Umysł jednak czynny, nie spoczywał nawet wobec grozy śmierci, a z owych czasów pochodzi jego uczona polemiczna rozprawa, która mu w dziejach ruchu reformacyjnego zapewniła niepoślednie miejsce.Jeszcze w Rzymie miał się Alberto przed znajomymi kardynałami bardzo niepochlebnie wyrażać o Erazmie Rotterdamskim, utrzymując, że Erazm nie ma prawa nazywać się filozofem lub teologiem, gdyż jest człowiekiem powierzchownym, nie posiadającym głębokiej nauki i że on jest właściwie tym złym duchem, od którego nauka Lutra pochodzi.Erazm, który wprawdzie sercem sprzyjał ruchowi reformacji, ale nie chciał ze względów praktycznych zrywać z Rzymem i obawiał się narazić inkwizycji, napisał list otwarty do Alberta, w którym zaprzeczał jego twierdzeniom i w ostrą się z nim wdał polemikę.„Wszystko dzisiaj tak rozjątrzone - mówi on pomiędzy innymi - że gdziekolwiek się zwrócić, stąpamy po gorącym popiele, pod którym ogień się żarzy; wszystko, czego się dotkniemy, zdaje się być bolącym wrzodem, pod każdym kamieniem śpi wąż jadowity”.Na ten list odpowiedział Alberto dłuą rozprawą, którą, już chory, dyktował swemu sekretarzowi w Paryżu i w sposób bardzo spokojny starał się zbijać twierdzenia reformatorów, a przede wszystkim Erazma, bronić zasad wiary i dotychczasowej nauki.Rozprawa ta napisana była tak poważnie, że treścią swą i stylem odbija od owych pism namiętnych, które wówczas podburzały umysły całej Europy.Ale wyszła już po śmierci Alberta i wywołała odpowiedź Erazma uderzającą w sposób zjadliwy na zmarłego.Albert nie mógł już odpowiedzieć, lecz obronił go przyjaciel uczony, Johannes Sepulveda, w piśmie, które się stało prawdziwą apologią tego rzadkich zalet człowieka.Stoi on obok Baltazara Castigliona jako jedna z najpiękniejszych postaci włoskiego Odrodzenia.Castiglione począwszy od r.1505 często także bywał w Rzymie i jak zobaczymy, ważne zajął stanowisko w tamtejszym świecie literackim i artystycznym.VHumaniści dużo mówili, dużo pisali, stało się to ich przyzwyczajeniem i potrzebą życia.Zakładanie akademii, schadzki u przyjaciół, u protektorów, wszystko to wynikało z namiętności rozprawiania, spierania się, a nawet walczenia zjadliwym słowem i obelgą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl