[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Okoliczność ta budziuzasadniony niepokój towarzyszy.Po przerwie pierwszy zabiera głos pułkownik Mamula: - Ty, a może tego Setę, wiesz:hopla!- Daj spokój.To swój chłop.- Popełnia podstawowe błędy.- Każdy popełnia błędy - stwierdza Czesław Mizera.W tym momencie do gabinetu wkracza kierownik Zakładu Rehabilitacji Zakłóceńo.u.n., były sekretarz Komitetu Wojewódzkiego w R., radny - członek Komisji do Walki zeSpekulacją i Marnotrawstwem, działacz Frontu Jedności Narodu, Komitetu ObrońcówPokoju, Związku Bojowników o Wolność i Demokrację, członek Towarzystwa PrzyjazniPolsko-Radzieckiej oraz innych organizacji - towarzysz Mieczysław Seta, którego działalnośćma być przedmiotem konstruktywnej rozmowy.Przybyły zdecydowanym krokiem podchodzido siedzących, wita się przez podanie ręki, a następnie przesuwa krzesło spod ściany i siada(trzeciego fotela nie ma).- Nareszcie, Mietek - mówi sekretarz Mizera.- Jak wiesz, Zenek ciągle zajęty, a tykładziesz laskę na sprawę!Po tym zagajeniu kark towarzysza Sety czerwienieje.- Ja osobiście również mamproblemy na głowie - stwierdza.- O co chodzi?- Adamowicz chce na was sankcji prokuratora.Towarzysz Seta: - Ciekawe za co?Towarzysz Mamula: - Sprawa ewidentna.Wasi ludzie gwałcą dziewczyny w czasiepełnienia obowiązków służbowych, w pomieszczeniach państwowych i tak dalej.Towarzyszkierownik o tym nie wie?Towarzysz Seta: - Obie perlice były pijane.Czego ten Adamowicz przeddowiezieniem nie pilnował?Towarzysz Mizera: - Posłuchaj, Mietek.Gość może sprowadzić ProkuraturęGeneralną, NIK nie NIK i tak dalej.Musisz do niego pójść.Towarzysz Seta: - Ja, ja?Towarzysz Mamula: - A kto? Jak gwałciliście, to teraz przepraszajcie.M.Seta - Tylko nie tak, pułkowniku.Tylko nie ja.Ja tych małych na oczy niewidziałem.C.Mizera: - Gość jest w hotelu, pokój ci podam.Bierz butelkę, kopertę i wal.Ja ciębędę uczył?Seta: - Nigdy w życiu!Mamula: - To was ten Adamowicz posadzi.Ewidentna sprawa.Chwila milczenia.Zasłużony działacz sięga po butelkę gruzińskiego koniaku.Nalewado kieliszka stojącego przed towarzyszem Mizerą.Nie proszony bierze kieliszek i upija łyk.Swobodne zachowanie może zirytować pierwszego sekretarza: - Ty, Mietek,posłuchaj! Ja cię nie będę bronił.Ja ci udowodnię dodatkowo te wasze koszałki-opałki zdepozytorem, wiesz, to się nie zobaczymy wcześniej, jak za dziesięć lat.Dobrze mówię,pułkowniku?Pułkownik mgr Mamula kaszle znacząco.Aluzja do koszałków-opałków z depozytorem Kotem wywołuje ostrą wypowiedz M.Sety: - A tobie, Czesiek, ile się należy za tego człowieka, co go rozjechałeś na śmierć? Taklekko liczę pięć lat, albo i więcej, jakby sprawa ruszyła z miejsca.Towarzysz Mizera patrzy swoimi wypukłymi oczami na kierownika zakładuwytrzezwień.Przez chwilę nic nie mówi.Napomknięcie o wypadku, jaki miał miejsce, przyaktywnym udziale sekretarza, przed dwoma laty, kiedy to (na skutek spożycia alkoholu)towarzysz Czesław zbyt pózno zauważył przed własnym pojazdem obywatela zataczającegosię po środku drogi publicznej E-22 - jest grubiaństwem, które należy pozostawić bezkomentarza.W wyniku wypadku potrącony obywatel zmarł.Zledztwo umorzono.- Jaka sprawa? O co mu chodzi? - zabiera głos pułkownik Mamula.- Ty, Czesiek, jadobrze radzę: trzeba go hopla!- Pułkownik też nie święty - stwierdza w odpowiedzi kierownik Seta - kto strzelał dozająca?Komendant naszej MO nie odpowiada.Kręci wielką głową na karku-pniu, jakbykołnierzyk nr 48 był za ciasny.Aluzja do tego zająca nawiązuje do sprawy głośnej przedrokiem, kiedy to pułkownik - zapalony myśliwy - zbyt pózno zorientował się (zapewnerównież pod wpływem alkoholu), że zając przemykający wzdłuż płotu, koło leśniczówki, jestkilkuletnim chłopcem - synkiem leśniczego.Zawracając raptownie z ganku, na który wyszedł,aby odetchnąć świeżym powietrzem.Mamula wbiegł do sieni, zdjął wiszącego na pasie Iżakaliber siedem sześćdziesiąt dwa, wrócił i strzelił między krzaki porzeczek i agrestu, pod płot.Krzyk chłopca, którego po chwili podnieśli z ziemi, świadczył o pomyłce.W gabinecie zapada milczenie.Towarzysz Lenin spogląda skośnymi oczami naobecnych.Na biurku sekretarza dzwoni telefon, ale Mizera nie wstaje, aby podnieśćsłuchawkę.Telefon po chwili milknie.W krtani pułkownika Mamuli lub towarzysza Sety,jakby coś bulgotało [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Okoliczność ta budziuzasadniony niepokój towarzyszy.Po przerwie pierwszy zabiera głos pułkownik Mamula: - Ty, a może tego Setę, wiesz:hopla!- Daj spokój.To swój chłop.- Popełnia podstawowe błędy.- Każdy popełnia błędy - stwierdza Czesław Mizera.W tym momencie do gabinetu wkracza kierownik Zakładu Rehabilitacji Zakłóceńo.u.n., były sekretarz Komitetu Wojewódzkiego w R., radny - członek Komisji do Walki zeSpekulacją i Marnotrawstwem, działacz Frontu Jedności Narodu, Komitetu ObrońcówPokoju, Związku Bojowników o Wolność i Demokrację, członek Towarzystwa PrzyjazniPolsko-Radzieckiej oraz innych organizacji - towarzysz Mieczysław Seta, którego działalnośćma być przedmiotem konstruktywnej rozmowy.Przybyły zdecydowanym krokiem podchodzido siedzących, wita się przez podanie ręki, a następnie przesuwa krzesło spod ściany i siada(trzeciego fotela nie ma).- Nareszcie, Mietek - mówi sekretarz Mizera.- Jak wiesz, Zenek ciągle zajęty, a tykładziesz laskę na sprawę!Po tym zagajeniu kark towarzysza Sety czerwienieje.- Ja osobiście również mamproblemy na głowie - stwierdza.- O co chodzi?- Adamowicz chce na was sankcji prokuratora.Towarzysz Seta: - Ciekawe za co?Towarzysz Mamula: - Sprawa ewidentna.Wasi ludzie gwałcą dziewczyny w czasiepełnienia obowiązków służbowych, w pomieszczeniach państwowych i tak dalej.Towarzyszkierownik o tym nie wie?Towarzysz Seta: - Obie perlice były pijane.Czego ten Adamowicz przeddowiezieniem nie pilnował?Towarzysz Mizera: - Posłuchaj, Mietek.Gość może sprowadzić ProkuraturęGeneralną, NIK nie NIK i tak dalej.Musisz do niego pójść.Towarzysz Seta: - Ja, ja?Towarzysz Mamula: - A kto? Jak gwałciliście, to teraz przepraszajcie.M.Seta - Tylko nie tak, pułkowniku.Tylko nie ja.Ja tych małych na oczy niewidziałem.C.Mizera: - Gość jest w hotelu, pokój ci podam.Bierz butelkę, kopertę i wal.Ja ciębędę uczył?Seta: - Nigdy w życiu!Mamula: - To was ten Adamowicz posadzi.Ewidentna sprawa.Chwila milczenia.Zasłużony działacz sięga po butelkę gruzińskiego koniaku.Nalewado kieliszka stojącego przed towarzyszem Mizerą.Nie proszony bierze kieliszek i upija łyk.Swobodne zachowanie może zirytować pierwszego sekretarza: - Ty, Mietek,posłuchaj! Ja cię nie będę bronił.Ja ci udowodnię dodatkowo te wasze koszałki-opałki zdepozytorem, wiesz, to się nie zobaczymy wcześniej, jak za dziesięć lat.Dobrze mówię,pułkowniku?Pułkownik mgr Mamula kaszle znacząco.Aluzja do koszałków-opałków z depozytorem Kotem wywołuje ostrą wypowiedz M.Sety: - A tobie, Czesiek, ile się należy za tego człowieka, co go rozjechałeś na śmierć? Taklekko liczę pięć lat, albo i więcej, jakby sprawa ruszyła z miejsca.Towarzysz Mizera patrzy swoimi wypukłymi oczami na kierownika zakładuwytrzezwień.Przez chwilę nic nie mówi.Napomknięcie o wypadku, jaki miał miejsce, przyaktywnym udziale sekretarza, przed dwoma laty, kiedy to (na skutek spożycia alkoholu)towarzysz Czesław zbyt pózno zauważył przed własnym pojazdem obywatela zataczającegosię po środku drogi publicznej E-22 - jest grubiaństwem, które należy pozostawić bezkomentarza.W wyniku wypadku potrącony obywatel zmarł.Zledztwo umorzono.- Jaka sprawa? O co mu chodzi? - zabiera głos pułkownik Mamula.- Ty, Czesiek, jadobrze radzę: trzeba go hopla!- Pułkownik też nie święty - stwierdza w odpowiedzi kierownik Seta - kto strzelał dozająca?Komendant naszej MO nie odpowiada.Kręci wielką głową na karku-pniu, jakbykołnierzyk nr 48 był za ciasny.Aluzja do tego zająca nawiązuje do sprawy głośnej przedrokiem, kiedy to pułkownik - zapalony myśliwy - zbyt pózno zorientował się (zapewnerównież pod wpływem alkoholu), że zając przemykający wzdłuż płotu, koło leśniczówki, jestkilkuletnim chłopcem - synkiem leśniczego.Zawracając raptownie z ganku, na który wyszedł,aby odetchnąć świeżym powietrzem.Mamula wbiegł do sieni, zdjął wiszącego na pasie Iżakaliber siedem sześćdziesiąt dwa, wrócił i strzelił między krzaki porzeczek i agrestu, pod płot.Krzyk chłopca, którego po chwili podnieśli z ziemi, świadczył o pomyłce.W gabinecie zapada milczenie.Towarzysz Lenin spogląda skośnymi oczami naobecnych.Na biurku sekretarza dzwoni telefon, ale Mizera nie wstaje, aby podnieśćsłuchawkę.Telefon po chwili milknie.W krtani pułkownika Mamuli lub towarzysza Sety,jakby coś bulgotało [ Pobierz całość w formacie PDF ]