[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Hm - z nie-ba no to gdzie?A Zwyrtała pomilczał trochę, skrobnął sie za uchem i mówi:E, prosem Ig Miłości, o to niek Ig głowa nie boli! Na mnie to ta hojcoprzistanie! Idem!- Dokąd?- Je skondek prziseł.- Na ziemię?- Ze ba haj.- Ja cię myślałem na jaką gwiazdę dać -- Nie pytomi (4} Nijakik gwiazdów nie trza sukać! Idem hań, dołu.- Z nieba?- E, moji ślicni piekni, jo i tam niebo nojdem! Beem se hodzieł polasak, po dolinak grajęcy.Beem strzóg, coby starodowne nuty niewymarły.Siednie hłopok z gęślami przi owcak.- zagrom mu cihućkoza turnie.Zaśpiewo dziewce za krowami w upłazie - pomogem jej.347Kazimierz Przerwa-TetmajerPudom starzy gazdowie w las, drzewo ścinać, zabrzęcem im za usa-mi, jako ojcowie grawali.A nie bedzie nikogo, to bezie woda po potokak, bedora stawyzamarznione, ka wiater gwizdo lodami, bezie las, mnie sie hań nieukotwi ani za niebe nie zacnie.Jo kiek zeł, tok nieroz Pana Bogapytał, coby mi po śmierzci jino wiecnie w holak ostać podzwoleł.Jo o inkse niebo nie sto jem anibyk gór na inacy, hojby mi siedemniebów dawali, nie mieniał!- No to, Zwyrtała, idz, bobyś nam tu całe niebo zgóralszczył!A nie będziesz se krzywdował?A Zwyrtała aż skrzypce ze smyczkiem ku głowie podniósł!- Mnie hań niebo, ka i serce! - powiada.I pokłonił sie pięknie, i wyszedł za niebieską bramę na gości-niec ku Ziemi - noc była.Mleczną Drogą na dół szedł, skrzypcepod pachą niesęcy, a kiedy sie już na ślebodzie uczuł, krzyknął;Hu ha! - i z góry w nutę uderzył:Górol jo se górol spopod samyk Tater!Descyk mnie odkompał, odkołysał wiater!Krzywaniu, Krzywaniu, coś ty tak osowiał?Cy cie śnieg przipróseł, cy cie wietrzyk owiał?Hej kozicki, kozicki, wtorędys hadzajom?W Dolinie Piorzystej tam one bywajom!Janicku, Janicku, sto hromów do tobie,po całej dziedzinie idzie hyr o tobie!Nie wstycie sie , ludzie, macie zbója w rodzie,zbójnik pudzie w niebo na samiućkim przedzie/.I szedł dalej Zwyrtała śpiewający Drogą Mleczną w dół, aż ze-szedł ku szczytom na skalne perci i wstąpił w głębinę Tatr.____________________(1) prosić.(2) W Nowym Targu.(3) Nadzwyczajne rzeczy(4) Nie proszę, nie chcę.348Na skalnym PodhaluZA SYTKOPrzyhodzi do mnie mój spólnik, Francisek Walos, i pado mi tak:Hłopi sie zbirajom, ksiądz wikaryji Kmietowic i organisty Jandrusi-kiewic wołajom na to i fcom wieść.Ze rzędu z Widnia pisma przislyna doliny, tamci hłopi panów mordujom i rabujom, bo im starosto-wie poozpisowali, ze ig panowie mieli wybić do nogi i grunta imwziąść.Koło Gdowa, koło Bohnie, koło Sąca, koło Tarnowa krewsie leje.Za rannego ślakcica, cy to bedzie i wto iny ze dworu, cobyino do pańskiego odzienia odziały był, płacom w starostwak po pięćreńskik, za zabitego po dziesieńć.Krziwda sie strasna i zbrodniadzieje - krzicał ksiądz Kmietowic z ambony - bo panowie sie goto-wali na Austryjom, a z Austryje ig własnyk hłopów na nik zwyrtli.Pado ksiądz Kmietowic; Hybajmy sie łącyć s temi, co sie proci Au-stryje dzwignonć fcom, hybajmy bronić niewinyk, bo co wto kie byłwinowaty, to je jest teroz, za tem raze, przez winy! Wiem, zeście natym kozaniu nie byli, to nie wiecie.A jo na tym kozaniu nie beł, bok straśnie syna chorego miał, nałoznice.Ku temu baba mi w połogu lezała, Bóg dał dwoje od razu,a jesce było troje, takiego drobiazgu.A bieda u nas była w hałupietaka, co jus dokumentnie, z prawdy pedzieć, nie było co do gębywłozyć.A tu i zima twarda - i po drwa do lasu nie miał wto iść,widziało sie , co jus ino skapać.A Francisek mi radzieł: Biercie kose,Bartłomieniu, hybajcie s nami, Polskom bronić, pado organisty.A jo mu na to tak:Wies ty, Franek, co? Kiebyś mie ty w Luptów abo i do Polski kapozywał, ka na jakom karcyme abo na jaki pański dwór, coby myhaństela piniondze, a jeść i pić przinieśli, hoć to grzych, weru namój sto prawdu, jo by s tobom seł! Bo kie Ponbóg o mnie zabacył,349Kazimierz Przerwa-Tetmajerto co jo mam o Nim pamiętać?! Syn, wies, nostarsy, ten, co mi robićpomagał, ino, ino; baba lezy, przez mleka je, bo skąd, a tu to dwo-je przy cyckak - a hańto troje ino płace, bo sie mu jeść fce.Krowyw oborze nie ma, świni w hlewie nie ma - nie trza ci gadać, bo wies.Ostatnio bieda na mnie! I jo ci haw mom kose brać i pod Gdów kajsicy pod Tarnów iść?! Wieraześci! Powiedz mi tak:Bartek, podz! Krew nam spod obuhów jak woda śknie, caskiłupać bedziemy, z brzuhów dobro wydremy, ale sie twoje dziecinajedzom - to pude! Ludziom wziąść, sobie dać - pude! Ale niegsie nie ino Galicyjo, ale świat cały wali - je wtoz tu do mnie s tejGalicyje prziseł na moje biede zazirać - co? Beł tu kie jaki pon spodGdowa cy spod Tarnowa? Prziniós mojemu synowi łyzke rosołu,mojej babie krapke mąki, moim dzieciom hleba? Jageś go widział,to powiedz!Poskrobał sie Francisek w głowe, markotno sie mu stało, bo wie-dział, ze prowde mówiem, a i luto mu mnie beło, bo i on hudobnybeł.Poskrobał sie i gwarzi: Zol s tobie sie obzywo, boleść.Jo ci sie,bracie, nie cudujem.Ino ze to.Kiebyś beł słysał, co ksiądz Kmieto-wic z ambony krzicał, jako pote do nas przed plebanijom organistyJandrusikiewic radzieł.Kiebyś był słysał.Spar coło na ręcak - jaze mu cięzko beło od myśli, co mu je ksiądzi organisty w głowe nakładli, a jo tys głowe na ręcak spar, bo i mniecięzko od myśli beło, hej, widziało sie mi wte jesce nie tak, jakojemu.I tak myślimy oba, jaze mój spólnik wstaje i pado:No.to bydzcie zdrowi, Bartłomieniu, jo ide.- S temi hłopami, co idom?- S temi.- A baba, dzieci?- Jako fcom.Hań mnie woła.Ostańcie z Pane Boge!- Boze prowadz!Dali my se renke, poseł.To beło rano, wcas.W połednie wysełekjo przed hałupe, bok jus ani wysiedzieć nie móg.Płac, jęk, głód,350Na skalnym Podhalunędza, co jus nie tak, ale sie widziało, co ostatnio godzina przy-hodzi.Stojem przed izbom, słońce świeciło, patrzem - błysło!Idom hłopi z kosami, nascy haw ze wsi, Hohołowianie, a naprzodku ksiądz wiksryji Kmietowic i organisty Jandrusikiewicz krzizami, Jandrusikiewic przi sabli, a Mahajcoków Pieterz horengwiom.Idom, banda cało, mijajom mie.A jo stoje poprzed izbom i pa-trzem.Patrzem, patrzem, kie mie nie hyci drgowka! Zedrzałek teloco cud, zmąciło mi w ocak.Kie mię cosi nie hyci za krztoń, za serce.I Kie nie ryknie cost se mnie, nie płac, ale tak, jak kiebyś wej krwiompłakał! A ci idom, tako cyrniawa, hłop przi hłopie, sami nascy, hawz Hohołowa.Ani jo sie nie nazdał, co robiem, hipnonek w izbe, łapiemcieślice, cok jom miał, cuhe na kamizelke, krzicem do baby:- Idem!- Ka? - pyto sie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.- Hm - z nie-ba no to gdzie?A Zwyrtała pomilczał trochę, skrobnął sie za uchem i mówi:E, prosem Ig Miłości, o to niek Ig głowa nie boli! Na mnie to ta hojcoprzistanie! Idem!- Dokąd?- Je skondek prziseł.- Na ziemię?- Ze ba haj.- Ja cię myślałem na jaką gwiazdę dać -- Nie pytomi (4} Nijakik gwiazdów nie trza sukać! Idem hań, dołu.- Z nieba?- E, moji ślicni piekni, jo i tam niebo nojdem! Beem se hodzieł polasak, po dolinak grajęcy.Beem strzóg, coby starodowne nuty niewymarły.Siednie hłopok z gęślami przi owcak.- zagrom mu cihućkoza turnie.Zaśpiewo dziewce za krowami w upłazie - pomogem jej.347Kazimierz Przerwa-TetmajerPudom starzy gazdowie w las, drzewo ścinać, zabrzęcem im za usa-mi, jako ojcowie grawali.A nie bedzie nikogo, to bezie woda po potokak, bedora stawyzamarznione, ka wiater gwizdo lodami, bezie las, mnie sie hań nieukotwi ani za niebe nie zacnie.Jo kiek zeł, tok nieroz Pana Bogapytał, coby mi po śmierzci jino wiecnie w holak ostać podzwoleł.Jo o inkse niebo nie sto jem anibyk gór na inacy, hojby mi siedemniebów dawali, nie mieniał!- No to, Zwyrtała, idz, bobyś nam tu całe niebo zgóralszczył!A nie będziesz se krzywdował?A Zwyrtała aż skrzypce ze smyczkiem ku głowie podniósł!- Mnie hań niebo, ka i serce! - powiada.I pokłonił sie pięknie, i wyszedł za niebieską bramę na gości-niec ku Ziemi - noc była.Mleczną Drogą na dół szedł, skrzypcepod pachą niesęcy, a kiedy sie już na ślebodzie uczuł, krzyknął;Hu ha! - i z góry w nutę uderzył:Górol jo se górol spopod samyk Tater!Descyk mnie odkompał, odkołysał wiater!Krzywaniu, Krzywaniu, coś ty tak osowiał?Cy cie śnieg przipróseł, cy cie wietrzyk owiał?Hej kozicki, kozicki, wtorędys hadzajom?W Dolinie Piorzystej tam one bywajom!Janicku, Janicku, sto hromów do tobie,po całej dziedzinie idzie hyr o tobie!Nie wstycie sie , ludzie, macie zbója w rodzie,zbójnik pudzie w niebo na samiućkim przedzie/.I szedł dalej Zwyrtała śpiewający Drogą Mleczną w dół, aż ze-szedł ku szczytom na skalne perci i wstąpił w głębinę Tatr.____________________(1) prosić.(2) W Nowym Targu.(3) Nadzwyczajne rzeczy(4) Nie proszę, nie chcę.348Na skalnym PodhaluZA SYTKOPrzyhodzi do mnie mój spólnik, Francisek Walos, i pado mi tak:Hłopi sie zbirajom, ksiądz wikaryji Kmietowic i organisty Jandrusi-kiewic wołajom na to i fcom wieść.Ze rzędu z Widnia pisma przislyna doliny, tamci hłopi panów mordujom i rabujom, bo im starosto-wie poozpisowali, ze ig panowie mieli wybić do nogi i grunta imwziąść.Koło Gdowa, koło Bohnie, koło Sąca, koło Tarnowa krewsie leje.Za rannego ślakcica, cy to bedzie i wto iny ze dworu, cobyino do pańskiego odzienia odziały był, płacom w starostwak po pięćreńskik, za zabitego po dziesieńć.Krziwda sie strasna i zbrodniadzieje - krzicał ksiądz Kmietowic z ambony - bo panowie sie goto-wali na Austryjom, a z Austryje ig własnyk hłopów na nik zwyrtli.Pado ksiądz Kmietowic; Hybajmy sie łącyć s temi, co sie proci Au-stryje dzwignonć fcom, hybajmy bronić niewinyk, bo co wto kie byłwinowaty, to je jest teroz, za tem raze, przez winy! Wiem, zeście natym kozaniu nie byli, to nie wiecie.A jo na tym kozaniu nie beł, bok straśnie syna chorego miał, nałoznice.Ku temu baba mi w połogu lezała, Bóg dał dwoje od razu,a jesce było troje, takiego drobiazgu.A bieda u nas była w hałupietaka, co jus dokumentnie, z prawdy pedzieć, nie było co do gębywłozyć.A tu i zima twarda - i po drwa do lasu nie miał wto iść,widziało sie , co jus ino skapać.A Francisek mi radzieł: Biercie kose,Bartłomieniu, hybajcie s nami, Polskom bronić, pado organisty.A jo mu na to tak:Wies ty, Franek, co? Kiebyś mie ty w Luptów abo i do Polski kapozywał, ka na jakom karcyme abo na jaki pański dwór, coby myhaństela piniondze, a jeść i pić przinieśli, hoć to grzych, weru namój sto prawdu, jo by s tobom seł! Bo kie Ponbóg o mnie zabacył,349Kazimierz Przerwa-Tetmajerto co jo mam o Nim pamiętać?! Syn, wies, nostarsy, ten, co mi robićpomagał, ino, ino; baba lezy, przez mleka je, bo skąd, a tu to dwo-je przy cyckak - a hańto troje ino płace, bo sie mu jeść fce.Krowyw oborze nie ma, świni w hlewie nie ma - nie trza ci gadać, bo wies.Ostatnio bieda na mnie! I jo ci haw mom kose brać i pod Gdów kajsicy pod Tarnów iść?! Wieraześci! Powiedz mi tak:Bartek, podz! Krew nam spod obuhów jak woda śknie, caskiłupać bedziemy, z brzuhów dobro wydremy, ale sie twoje dziecinajedzom - to pude! Ludziom wziąść, sobie dać - pude! Ale niegsie nie ino Galicyjo, ale świat cały wali - je wtoz tu do mnie s tejGalicyje prziseł na moje biede zazirać - co? Beł tu kie jaki pon spodGdowa cy spod Tarnowa? Prziniós mojemu synowi łyzke rosołu,mojej babie krapke mąki, moim dzieciom hleba? Jageś go widział,to powiedz!Poskrobał sie Francisek w głowe, markotno sie mu stało, bo wie-dział, ze prowde mówiem, a i luto mu mnie beło, bo i on hudobnybeł.Poskrobał sie i gwarzi: Zol s tobie sie obzywo, boleść.Jo ci sie,bracie, nie cudujem.Ino ze to.Kiebyś beł słysał, co ksiądz Kmieto-wic z ambony krzicał, jako pote do nas przed plebanijom organistyJandrusikiewic radzieł.Kiebyś był słysał.Spar coło na ręcak - jaze mu cięzko beło od myśli, co mu je ksiądzi organisty w głowe nakładli, a jo tys głowe na ręcak spar, bo i mniecięzko od myśli beło, hej, widziało sie mi wte jesce nie tak, jakojemu.I tak myślimy oba, jaze mój spólnik wstaje i pado:No.to bydzcie zdrowi, Bartłomieniu, jo ide.- S temi hłopami, co idom?- S temi.- A baba, dzieci?- Jako fcom.Hań mnie woła.Ostańcie z Pane Boge!- Boze prowadz!Dali my se renke, poseł.To beło rano, wcas.W połednie wysełekjo przed hałupe, bok jus ani wysiedzieć nie móg.Płac, jęk, głód,350Na skalnym Podhalunędza, co jus nie tak, ale sie widziało, co ostatnio godzina przy-hodzi.Stojem przed izbom, słońce świeciło, patrzem - błysło!Idom hłopi z kosami, nascy haw ze wsi, Hohołowianie, a naprzodku ksiądz wiksryji Kmietowic i organisty Jandrusikiewicz krzizami, Jandrusikiewic przi sabli, a Mahajcoków Pieterz horengwiom.Idom, banda cało, mijajom mie.A jo stoje poprzed izbom i pa-trzem.Patrzem, patrzem, kie mie nie hyci drgowka! Zedrzałek teloco cud, zmąciło mi w ocak.Kie mię cosi nie hyci za krztoń, za serce.I Kie nie ryknie cost se mnie, nie płac, ale tak, jak kiebyś wej krwiompłakał! A ci idom, tako cyrniawa, hłop przi hłopie, sami nascy, hawz Hohołowa.Ani jo sie nie nazdał, co robiem, hipnonek w izbe, łapiemcieślice, cok jom miał, cuhe na kamizelke, krzicem do baby:- Idem!- Ka? - pyto sie [ Pobierz całość w formacie PDF ]