[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A przecież podoba mu się tutaj.To miejsce dawało poczuciebezpieczeństwa.Gdyby jego siostra wpadła na pomysł, żeby się gdzieśprzeprowadzić, na pewno zasugerowałby jej Lake Henry.To tutaj po razpierwszy nabrał ochoty na posiadanie dzieci.Tu po raz pierwszy naprawdę sięzakochał - w kobiecie, w jeziorze, w stylu życia.Mógłby nadal uprawiać swe niezależne dziennikarstwo: pracować wdomu Poppy albo wynająć biuro w redakcji Lake News".Nie brakowało mu413R Sintelektualnej stymulacji.Cassie, John, Lily, Charlie i Annette nie różnili siępoziomem inteligencji od ludzi w każdym innym miejscu.A Poppy? Ona re-prezentowała sobą to wszystko, na czym mu zawsze zależało.Wolał nie myśleć, że jej uczucie może być uwarunkowane wynikiemsprawy Heather, niemniej był realistą.Pewne sprawy wloką się za człowiekiem.Złe uczynki kładą się cieniem na dobrych.Jeżeli sprawa Heather będzie sięprzeciągać i zakończy się niepomyślnie, Poppy może nigdy mu nie zapomnieć,że to on ponosi za nią odpowiedzialność.Cała ta sytuacja budziła skojarzenia z wypadkiem Poppy.Paręcentymetrów w lewo lub w prawo i wszystko mogłoby wyglądać inaczej.W czwartek rano nareszcie rozbłysły światła.W południe ożyły telefony.Poppy miała pełne ręce roboty, bo przez całe popołudnie wydzwaniano do niej,żeby się zameldować".A przecież wszyscy byli w kontakcie.Ilekroćzatrzymała się u Charliego, bistro było pełne; poza tym poczta i plac przed ra-tuszem stały się punktem zbornym do pogawędek.Kiedy dotknęła ich śnieżnaburza i życie zwolniło swój bieg, ludziom zostały jedynie lampy naftowe, piecena drewno i własne towarzystwo.Po czterech dniach bez telefonu wydzwanianie stało się główną atrakcją.Oczywiście dotyczyło to wyłącznie telefonów lokalnych.Rozmowazamiejscowa, na którą czekała, nie nadchodziła.Cassie co chwila spoglądała na zegar.Prokuratorowi stanowemu dałaczterdzieści osiem godzin.Czas mijał, telefon milczał, a ona czuła nieznośnyucisk w żołądku.Tak, pozostawał jeszcze plan B.Miała nadzieję, że nie będziemusiała z niego skorzystać.Chciała wyjaśnić sytuację Heather szybko i po ci-chu.Nikt tutaj nie potrzebował rozgłosu, lecz szum w mediach był mimowszystko lepszy od utraty Heather.414R SZbierała notatki, zastanawiając się nad następnym posunięciem, kiedyzjawili się Griffin i John.Chwilę pózniej zadzwonił telefon.- Poczyniłem pewne kroki - oznajmił prokurator stanowy - ale potrzebujęwięcej czasu.Cassie nabrała czujności.Nie wierzyła w uczciwe postępowanieDiCenzów.- Potrzebuje pan więcej czasu - powtórzyła ze względu na Griffina iJohna.- Co pan ma na myśli, mówiąc o pewnych krokach"?Usłyszała ciężkie westchnienie.- To znaczy, że napotkałem opór i potrzebuję więcej czasu.- DiCenzowie nie chcą pójść na ugodę?- Nie mogą pogodzić się z myślą, że kobieta, która przejechała ich syna,uniknie kary.- No dobrze - głos Cassie przybrał lekki ton.- Skoro nie chcą ugody,zwrócimy się do prasy.Czy oni rozumieją, co mamy do powiedzenia?- Usiłuję im to wytłumaczyć - odparł.Głos miał taki zrezygnowany, żemu uwierzyła.- Ile czasu ma pan na myśli?- Kolejne dwie doby.- Jeżeli to sugestia DiCenzów - zauważyła - wygląda na to, że chcą zyskaćna czasie, aby wiadomości nie dostały się do prasy w weekend, kiedy więcejludzi sięga po gazety.Przykro mi.Nie mogę się zgodzić na dwie doby.Proponuję dwadzieścia cztery godziny.Termin upływa w piątek o siedemnastejwaszego czasu.Jeżeli nasze warunki nie zostaną przyjęte, zwołam konferencjęprasową, aby cała historia znalazła się w niedzielnych wydaniach.- Ostro pani gra.- Z całym szacunkiem, sir, robię dokładnie to samo, co pan zrobiłby namoim miejscu, reprezentując klientkę, która została wielokrotnie ukarana za coś,co faktycznie było jedynie tragicznym wypadkiem.415R SLedwo Griffin zdążył ruszyć sprzed biura Cassie swoją ciężarówką, gdyzadzwoniła komórka.- Hej! - powiedział nieśmiało, przekonany, że dzwoni Poppy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.A przecież podoba mu się tutaj.To miejsce dawało poczuciebezpieczeństwa.Gdyby jego siostra wpadła na pomysł, żeby się gdzieśprzeprowadzić, na pewno zasugerowałby jej Lake Henry.To tutaj po razpierwszy nabrał ochoty na posiadanie dzieci.Tu po raz pierwszy naprawdę sięzakochał - w kobiecie, w jeziorze, w stylu życia.Mógłby nadal uprawiać swe niezależne dziennikarstwo: pracować wdomu Poppy albo wynająć biuro w redakcji Lake News".Nie brakowało mu413R Sintelektualnej stymulacji.Cassie, John, Lily, Charlie i Annette nie różnili siępoziomem inteligencji od ludzi w każdym innym miejscu.A Poppy? Ona re-prezentowała sobą to wszystko, na czym mu zawsze zależało.Wolał nie myśleć, że jej uczucie może być uwarunkowane wynikiemsprawy Heather, niemniej był realistą.Pewne sprawy wloką się za człowiekiem.Złe uczynki kładą się cieniem na dobrych.Jeżeli sprawa Heather będzie sięprzeciągać i zakończy się niepomyślnie, Poppy może nigdy mu nie zapomnieć,że to on ponosi za nią odpowiedzialność.Cała ta sytuacja budziła skojarzenia z wypadkiem Poppy.Paręcentymetrów w lewo lub w prawo i wszystko mogłoby wyglądać inaczej.W czwartek rano nareszcie rozbłysły światła.W południe ożyły telefony.Poppy miała pełne ręce roboty, bo przez całe popołudnie wydzwaniano do niej,żeby się zameldować".A przecież wszyscy byli w kontakcie.Ilekroćzatrzymała się u Charliego, bistro było pełne; poza tym poczta i plac przed ra-tuszem stały się punktem zbornym do pogawędek.Kiedy dotknęła ich śnieżnaburza i życie zwolniło swój bieg, ludziom zostały jedynie lampy naftowe, piecena drewno i własne towarzystwo.Po czterech dniach bez telefonu wydzwanianie stało się główną atrakcją.Oczywiście dotyczyło to wyłącznie telefonów lokalnych.Rozmowazamiejscowa, na którą czekała, nie nadchodziła.Cassie co chwila spoglądała na zegar.Prokuratorowi stanowemu dałaczterdzieści osiem godzin.Czas mijał, telefon milczał, a ona czuła nieznośnyucisk w żołądku.Tak, pozostawał jeszcze plan B.Miała nadzieję, że nie będziemusiała z niego skorzystać.Chciała wyjaśnić sytuację Heather szybko i po ci-chu.Nikt tutaj nie potrzebował rozgłosu, lecz szum w mediach był mimowszystko lepszy od utraty Heather.414R SZbierała notatki, zastanawiając się nad następnym posunięciem, kiedyzjawili się Griffin i John.Chwilę pózniej zadzwonił telefon.- Poczyniłem pewne kroki - oznajmił prokurator stanowy - ale potrzebujęwięcej czasu.Cassie nabrała czujności.Nie wierzyła w uczciwe postępowanieDiCenzów.- Potrzebuje pan więcej czasu - powtórzyła ze względu na Griffina iJohna.- Co pan ma na myśli, mówiąc o pewnych krokach"?Usłyszała ciężkie westchnienie.- To znaczy, że napotkałem opór i potrzebuję więcej czasu.- DiCenzowie nie chcą pójść na ugodę?- Nie mogą pogodzić się z myślą, że kobieta, która przejechała ich syna,uniknie kary.- No dobrze - głos Cassie przybrał lekki ton.- Skoro nie chcą ugody,zwrócimy się do prasy.Czy oni rozumieją, co mamy do powiedzenia?- Usiłuję im to wytłumaczyć - odparł.Głos miał taki zrezygnowany, żemu uwierzyła.- Ile czasu ma pan na myśli?- Kolejne dwie doby.- Jeżeli to sugestia DiCenzów - zauważyła - wygląda na to, że chcą zyskaćna czasie, aby wiadomości nie dostały się do prasy w weekend, kiedy więcejludzi sięga po gazety.Przykro mi.Nie mogę się zgodzić na dwie doby.Proponuję dwadzieścia cztery godziny.Termin upływa w piątek o siedemnastejwaszego czasu.Jeżeli nasze warunki nie zostaną przyjęte, zwołam konferencjęprasową, aby cała historia znalazła się w niedzielnych wydaniach.- Ostro pani gra.- Z całym szacunkiem, sir, robię dokładnie to samo, co pan zrobiłby namoim miejscu, reprezentując klientkę, która została wielokrotnie ukarana za coś,co faktycznie było jedynie tragicznym wypadkiem.415R SLedwo Griffin zdążył ruszyć sprzed biura Cassie swoją ciężarówką, gdyzadzwoniła komórka.- Hej! - powiedział nieśmiało, przekonany, że dzwoni Poppy [ Pobierz całość w formacie PDF ]