[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyglądało na to, że chce ich omotać, bynabrali do niego zaufania.Prosił ich o pomoc.Najwyrazniej próbował wywołać wrażenie, żemają obecnie najbardziej czarującą i najmilsząosobę jako głowę rodziny.Kiedy panie porzuciły towarzystwo panów,jedna z ciotek Gervaisa zwróciła się do Charisy:czytscandalous Jestem bardzo zdenerwowana, kochanie,odkąd dowiedziałam się, że biedny drogi Ge-rvais jest tak ubogi. Czy powiedział cioci o tym? Tak, ale sama rozumiesz, kochanie, żejeśli on nie będzie w stanie płacić mi uposażenia, jakie zawsze otrzymywałam, zupełnie niewiem, czy sobie poradzę.Charisa wiedziała, że zgodnie z tradycjąwielkich starych rodów każdy kolejny markizdysponował większością pieniędzy całej rodziny.Aożył na utrzymanie licznych krewnych,zwłaszcza tych, którzy owdowiali lub byli samotni.Charisa uświadamiała sobie, że właśniedlatego poprzedni markiz w tak wielkim stopniu korzystał z pomocy jej ojca.Nie mogła się oprzeć wrażeniu, że ta sprawamoże stanowić ważki argument dla Gervaisa,który będzie chciał namówić ją, by za niegowyszła.Teraz jednak nie mogła znieść widokutak bardzo zmartwionej ciotki.Położyła jej rękęna dłoni i powiedziała: Nie martw się, ciociu.Porozmawiamz papą, może uda mu się wytłumaczyć Gervaiso-wi jego zadania lepiej, niż je rozumie obecnie.Była zła, gdy pomyślała, ile pieniędzy wydalGervais na wino i szampana.Na pewno zapłaciłrównież za przyjazd swych przyjaciół z Pary-czytscandalousża.Podejmował ich po królewsku, podczas gdynad członkami rodziny zawisła grozba obcięcianiewielkich uposażeń, jakie dotychczas otrzymywali.Charisa w myślach policzyła krewnychi przerażona zdała sobie sprawę, że blisko dwadzieścia starszych osób, kobiet i mężczyzn,było finansowo uzależnionych od markiza.Wpadliby w wielkie rozgoryczenie, gdyby Ger-vais powiadomił ich, że nie może dłużej wypłacać im rocznej renty, jak to od lat czyniłjego wujek.Muszę porozmawiać z ojcem! postanowiła.Ale na razie było to niemożliwe, bo stale muktoś towarzyszył.Gdy wreszcie obiad dobiegłkońca i goście zaczęli się rozchodzić, poszła nagórę.Wiedziała, że musi dokładnie przemyśleć,co powie ojcu.I znowu miała to dziwne uczucie, że duchopata przestrzega ją, by nic nie mówiła.Nie rozumiała, dlaczego tak się dzieje.Zanim się położyła, rozsunęła firanki i spojrzała na gwiazdy. Pomóż mi, pomóż szeptała.Nie była pewna, czy prosi o to opata, czymatkę.Zostawiła firanki odsunięte.Blask księżycaoświetlał pięknie i łagodnie wnętrze pokoju.czytscandalousLeżąc w łóżku, Charisa patrzyła w gwiazdy.Ponieważ świeciły jak Gwiazda Betlejemska,modliła się o pomoc w rozwiązaniu kłopotów,które nieustannie spadały jej na głowę.W końcu zasnęła i śniła, gdy usłyszała wołanie: Charisa!Wydawało jej się, że nadal śni, ale znowuusłyszała: Charisa, obudz się!Otworzyła oczy i w blasku księżyca ujrzała głowę jakiegoś mężczyzny.Na wpół śpiącapomyślała, że to pewnie ojciec.Czyjś głos odezwał się: Nie przestrasz się, Chariso.To ja, Vin-cent.Niezupełnie rozbudzona odparła: Vincent nie żyje.Mówiąc to, szerzej otworzyła oczy.Na jejłóżku siedział mężczyzna, który patrząc na nią,powiedział: Nie, Chariso, ja żyję!Przez chwilę nie mogła wydobyć z siebiegłosu.Potem zawołała: Vincent! To naprawdę ty? Tak, to ja, żywy.czytscandalousCharisa usiadła na łóżku.Potem zarzuciłaramiona Vincentowi na szyję i objęła go, tak jakw dzieciństwie. Vincent! Vincent! Czy to się dzieje naprawdę?On również przytulił ją do siebie i trzymałw ramionach. To prawda! Chariso, potrzebuję twojejpomocy! Rozpaczliwie jej potrzebuję!Charisa przytuliła policzek do jego twarzy. Oni.powiedzieli, że nie żyjesz rzekła. Och, Vincent, dlaczego oni myślą.żeumarłeś? Mam właśnie zamiar ci to wytłumaczyć,Chariso. Delikatnie odsunął ją od siebie i zobaczył, że po twarzy spływają jej łzy.Płakała zeszczęścia, bo on żył i był tutaj.Wyjął z kieszenichusteczkę i delikatnie otarł jej oczy. Kiedyzobaczyłem, że jesteś w tym pokoju, ucieszyłemsię, bo tego właśnie chciałem.Zastanawiałemsię, jak mógłbym się z tobą skontaktować. Jak.jak się tu dostałeś? spytała Charisa.Zanim zdążył odpowiedzieć, krzyknęła: Przyszedłeś tajnym przejściem! Oczywiście, że tak! odparł.Wytarła dłonią resztki łez. Opowiedz, co się stało.I jeszcze raz krzyknęła:czytscandalous Och, Vincent.więc ty jesteś prawdziwym markizem.a Gervais robi tu takie straszne zamieszanie! Tego się właśnie po nim spodziewałem odrzekł Vincent ponuro. Ale zanim opowiem ci całą historię, Chariso a muszę ciwiele powiedzieć czy mogłabyś znalezć dlamnie coś do zjedzenia?Charisa przyjrzała mu się zdziwiona. Jesteś.głodny? Wydałem wszystkie pieniądze i od wczoraj nic nie jadłem.Charisa krzyknęła ze zgrozy. Zaraz pójdę i coś ci przyniosę obiecała. A w tym czasie.Podeszła do stoliczka przy łóżku.Pani Bushmiała zwyczaj, że każdemu gościowi opactwastawiała przy łóżku karafkę czystej wody orazniewielką puszkę herbatników, gdyby ktoś poczuł się głodny w nocy.Charisa wręczyła opakowanie Vincentowi, a ten bez słowa otworzyłje i zaczął jeść ciasteczka [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Wyglądało na to, że chce ich omotać, bynabrali do niego zaufania.Prosił ich o pomoc.Najwyrazniej próbował wywołać wrażenie, żemają obecnie najbardziej czarującą i najmilsząosobę jako głowę rodziny.Kiedy panie porzuciły towarzystwo panów,jedna z ciotek Gervaisa zwróciła się do Charisy:czytscandalous Jestem bardzo zdenerwowana, kochanie,odkąd dowiedziałam się, że biedny drogi Ge-rvais jest tak ubogi. Czy powiedział cioci o tym? Tak, ale sama rozumiesz, kochanie, żejeśli on nie będzie w stanie płacić mi uposażenia, jakie zawsze otrzymywałam, zupełnie niewiem, czy sobie poradzę.Charisa wiedziała, że zgodnie z tradycjąwielkich starych rodów każdy kolejny markizdysponował większością pieniędzy całej rodziny.Aożył na utrzymanie licznych krewnych,zwłaszcza tych, którzy owdowiali lub byli samotni.Charisa uświadamiała sobie, że właśniedlatego poprzedni markiz w tak wielkim stopniu korzystał z pomocy jej ojca.Nie mogła się oprzeć wrażeniu, że ta sprawamoże stanowić ważki argument dla Gervaisa,który będzie chciał namówić ją, by za niegowyszła.Teraz jednak nie mogła znieść widokutak bardzo zmartwionej ciotki.Położyła jej rękęna dłoni i powiedziała: Nie martw się, ciociu.Porozmawiamz papą, może uda mu się wytłumaczyć Gervaiso-wi jego zadania lepiej, niż je rozumie obecnie.Była zła, gdy pomyślała, ile pieniędzy wydalGervais na wino i szampana.Na pewno zapłaciłrównież za przyjazd swych przyjaciół z Pary-czytscandalousża.Podejmował ich po królewsku, podczas gdynad członkami rodziny zawisła grozba obcięcianiewielkich uposażeń, jakie dotychczas otrzymywali.Charisa w myślach policzyła krewnychi przerażona zdała sobie sprawę, że blisko dwadzieścia starszych osób, kobiet i mężczyzn,było finansowo uzależnionych od markiza.Wpadliby w wielkie rozgoryczenie, gdyby Ger-vais powiadomił ich, że nie może dłużej wypłacać im rocznej renty, jak to od lat czyniłjego wujek.Muszę porozmawiać z ojcem! postanowiła.Ale na razie było to niemożliwe, bo stale muktoś towarzyszył.Gdy wreszcie obiad dobiegłkońca i goście zaczęli się rozchodzić, poszła nagórę.Wiedziała, że musi dokładnie przemyśleć,co powie ojcu.I znowu miała to dziwne uczucie, że duchopata przestrzega ją, by nic nie mówiła.Nie rozumiała, dlaczego tak się dzieje.Zanim się położyła, rozsunęła firanki i spojrzała na gwiazdy. Pomóż mi, pomóż szeptała.Nie była pewna, czy prosi o to opata, czymatkę.Zostawiła firanki odsunięte.Blask księżycaoświetlał pięknie i łagodnie wnętrze pokoju.czytscandalousLeżąc w łóżku, Charisa patrzyła w gwiazdy.Ponieważ świeciły jak Gwiazda Betlejemska,modliła się o pomoc w rozwiązaniu kłopotów,które nieustannie spadały jej na głowę.W końcu zasnęła i śniła, gdy usłyszała wołanie: Charisa!Wydawało jej się, że nadal śni, ale znowuusłyszała: Charisa, obudz się!Otworzyła oczy i w blasku księżyca ujrzała głowę jakiegoś mężczyzny.Na wpół śpiącapomyślała, że to pewnie ojciec.Czyjś głos odezwał się: Nie przestrasz się, Chariso.To ja, Vin-cent.Niezupełnie rozbudzona odparła: Vincent nie żyje.Mówiąc to, szerzej otworzyła oczy.Na jejłóżku siedział mężczyzna, który patrząc na nią,powiedział: Nie, Chariso, ja żyję!Przez chwilę nie mogła wydobyć z siebiegłosu.Potem zawołała: Vincent! To naprawdę ty? Tak, to ja, żywy.czytscandalousCharisa usiadła na łóżku.Potem zarzuciłaramiona Vincentowi na szyję i objęła go, tak jakw dzieciństwie. Vincent! Vincent! Czy to się dzieje naprawdę?On również przytulił ją do siebie i trzymałw ramionach. To prawda! Chariso, potrzebuję twojejpomocy! Rozpaczliwie jej potrzebuję!Charisa przytuliła policzek do jego twarzy. Oni.powiedzieli, że nie żyjesz rzekła. Och, Vincent, dlaczego oni myślą.żeumarłeś? Mam właśnie zamiar ci to wytłumaczyć,Chariso. Delikatnie odsunął ją od siebie i zobaczył, że po twarzy spływają jej łzy.Płakała zeszczęścia, bo on żył i był tutaj.Wyjął z kieszenichusteczkę i delikatnie otarł jej oczy. Kiedyzobaczyłem, że jesteś w tym pokoju, ucieszyłemsię, bo tego właśnie chciałem.Zastanawiałemsię, jak mógłbym się z tobą skontaktować. Jak.jak się tu dostałeś? spytała Charisa.Zanim zdążył odpowiedzieć, krzyknęła: Przyszedłeś tajnym przejściem! Oczywiście, że tak! odparł.Wytarła dłonią resztki łez. Opowiedz, co się stało.I jeszcze raz krzyknęła:czytscandalous Och, Vincent.więc ty jesteś prawdziwym markizem.a Gervais robi tu takie straszne zamieszanie! Tego się właśnie po nim spodziewałem odrzekł Vincent ponuro. Ale zanim opowiem ci całą historię, Chariso a muszę ciwiele powiedzieć czy mogłabyś znalezć dlamnie coś do zjedzenia?Charisa przyjrzała mu się zdziwiona. Jesteś.głodny? Wydałem wszystkie pieniądze i od wczoraj nic nie jadłem.Charisa krzyknęła ze zgrozy. Zaraz pójdę i coś ci przyniosę obiecała. A w tym czasie.Podeszła do stoliczka przy łóżku.Pani Bushmiała zwyczaj, że każdemu gościowi opactwastawiała przy łóżku karafkę czystej wody orazniewielką puszkę herbatników, gdyby ktoś poczuł się głodny w nocy.Charisa wręczyła opakowanie Vincentowi, a ten bez słowa otworzyłje i zaczął jeść ciasteczka [ Pobierz całość w formacie PDF ]