[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na głowienamalowane trójkąty włosów zachodziły szpiczasto na wypukłe czoło.Właśnie uniósł rękę oczterech palcach i skierował ją na ekran, by uruchomić system.- Czy to on kieruje naszą grą? - zapytała dziewczyna.- Nie zgadzam się, sam chcę nad nią panować - odpowiedział chłopiec.- Przecież to niemożliwe.- Chciałbym wiedzieć, czy to jest Grysop, a raczej postać, w jakiej bierze udział w grze.- Przypomina mi mojego psychologa, lecz tamten był przyjacielski i pomocny, a ten tojakiś mag.- Znam wasz problem, ale mogę pomóc tylko jednej osobie.- Dlaczego? - zapytał chłopiec.- Bo taka jest moja wola.- Kto ci o nas powiedział?Mag wyciągnął rękę o trzech palcach.- Nastąpiły przesunięcia w rzeczywistościach, conie jest trudne do wykrycia.- Ale co stało się pierwotną przyczyną tych zmian, czy my jesteśmy winni?- Szykują się duże zmiany w rzeczywistości sensualnej.- To znaczy w tak zwanym życiu codziennym? - zapytał chłopiec.- I one wpływają naświaty wirtualne?- To oczywiste - odpowiedział mag.- Czy istnieją wpływy odwrotne? - zapytał chłopiec.- Tego nie wiem, to nigdy nie zostało sprawdzone.Nagle dziewczyna zaczęła się przemieniać i ze zdziwieniem oglądała własne ciało.- Nie mam na nic wpływu.Nie mogę już tego znieść.Nie wiem, kim jestem.- Odpowiedź na pierwsze pytanie jest prosta - rzekł chłopiec.- Jej musisz pomóc.- A ty czego potrzebujesz?- Chcę sprawdzić, czy moje postępowanie w rzeczywistości wirtualnej wywrze wpływ natę drugą.- To bardzo trudne.- Ale ja muszę sprawdzić siebie, taki był cel mojej gry.Poza tym ciekawi mnie strukturaświata, wydaje mi się ciemna, zagmatwana.To wszystko trzeba zrozumieć.- Ha, ha! Zrozumieć, wpływać, dyrygować! - śmiał się mag.- Czy ty zdajesz sobiesprawę, na co się porywasz? Nikt nigdy nie starał się wywierać wpływu na rzeczywistośćsensualną.To przerażające, jakie ty masz plany?! Czy zdajesz sobie sprawę z tego, co możesię stać?!- Podejrzewam, że niczego nie potrafisz zdziałać w grze i dlatego mi odmawiasz.Napewno nie jesteś Grysopem, ale jego piracką kopią.- To ja rządzę grą!- Więc uczyń wszystko, bym mógł powrócić do realności sesualnej, bo jak na raziewrzucasz nas tylko coraz głębiej w zapętlone podwirtualności.- Bo tu wszystko ma wpływ na siebie nawzajem.- Gdzie toczy się gra, w czyim programie? Chcę, aby była zbudowna na zasadach rozumui logiki.- Wszystko zależy od ciebie, od niewielkiego marginesu twojej wolnej woli.- Pozwól mi używać rozumu! - powiedział chłopiec.- Być może powrócisz do świata, ale czy chcesz uczynić to razem z tą dziewczyną?- Nie opuszczę jej.- Dlaczego?- Gdyż ona wówczas przegra i nie wyzwoli się ze swego problemu, nie chcę niczegozdobyć jej kosztem.A poza tym.- Wszystko jasne.Jest ci bliska, ale musisz to sprawdzić.Ona przejdzie przez różneprzemiany, by się uwolnić, nie wiadomo, czy jesteś w stanie je zaakceptować?- Pragnę tego.- Ostrzegam, rzeczywistości będą pomieszane - rzekł mag.Wszystko zniknęło szybciej, niż chłopiec zdążył pomyśleć.Znalazł się nad brzegiembasenu wypełnionym zielonym żelem, być może był to cylinder z rybami, stojący na placu wAntrapolis.Może chłopiec został przeniesiony w głębię fantastycznego oceanu, ścianyporuszały się niby falująca woda, w której migotały plamy światła, a niesamowite ośmiorniceporuszały długimi mackami, patrząc wyłupiastymi oczami.Dziewczyny nigdzie nie zobaczył, bardzo pragnął, aby powróciła.Z zielonego żeluwysunęły się złociste ramiona, ktoś płynął pięknym stylem.To musiała być ona, ale gdywyszła na brzeg, przeżył szok.Była bardzo piękna i prawie zupełnie naga, a to go przerażało,czuł się porażony i powalony, wątpił w siebie, przekonany, że taka kobieta na pewnopotrzebuje silnego, świetnego mężczyzny, który umiałby ocenić siłę jej seksu, on nie dorastado niej.- Jesteś zbyt ładna - wyszeptał.- A właściwie wcale mnie to nie pociąga.- Nie? - zdziwiła się.- A ja właśnie się zastanawiałam, czy mogłabym się tobie spodobaći co powinnam zrobić, abyś zobaczył, jaka jestem.- Żebyś nie wyglądała jak z reklamy.- Przedtem byłaś żywym człowiekiem, istotą mającą swoje sprawy i przeżycia, teraz jesteśtylko rzeczą, nazywaną kobietą.Gdyby można było połączyć te dwie strony i stopić w jednąosobę? Potrafisz?- Teraz sobie przypomniałam - rzekła, chcąc rozmową rozładować niezręczną sytuację.-W mieście na Księżycu, w tym samym domu na parterze mieszkał chłopiec.Bardzo golubiłam i on zawsze szukał mojego towarzystwa, byliśmy dziećmi, razem się bawiliśmy.Między nami zawsze panowała zgoda, nie był złośliwy jak inni, nie dokuczał mi, niewyśmiewał się ze mnie ani nie pociągał za włosy, nie podnosił mi też spódniczki, jakwiększość chłopców.Dziewczyna nagle się roześmiała.- A ja ci powiem coś jeszcze! Jako dziecko byłam naprawdę paskudna!- Niemożliwe!- Tak, to prawda.Byłam gruba - wydęła policzki i wymamrotała - o, taka! A poza tymniezgrabna jak kloc.- On jednak bawił się z tobą!- Spędzaliśmy razem całe dnie.- Mimo że byłaś jak beka!- No! - śmiała się głośno.Dziewczyna stała mu się jeszcze bardziej bliska, gdyż zrozumiał, jaka jest naprawdę, a jejuroda i natrętny seksualizm przestały go przerażać.Ten obcy i groźny stwór, został oswojonyi poskromiony poprzez nieciekawy wygląd w dzieciństwie.Musiała być jedną z tych małych,kluchowatych dziewczynek, które wszystko robiły źle i niezgrabnie, toteż uważano je zagłupie.Ależ tak, na pewno była niezręczna i przewracała się o każdy kamień i krawężnik, anogi plątały się jej w skakankę.Nie miała sprytu jak inne dzieciaki, które zawsze wiedzą,czego chcą, i potrafią to uzyskać różnymi sztuczkami, przymilaniem się, czy wrzaskiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl