[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jest pani najnie­bezpieczniejszÄ… kobietÄ…, jakÄ… znam.Jego twarz zastygÅ‚a w wyrazie podziwu zmieszanego zestrachem.ZbliżyÅ‚ siÄ™ do niej jeszcze bardziej, za bardzo.Beatrice uniosÅ‚a lekko brwi.- Przecież nie skrzywdziÅ‚abym nawet muchy.- Zwiadomie pewnie nie.- WciÄ…gnÄ…Å‚ gÅ‚Ä™boko powie­trze i odwróciÅ‚ siÄ™ w stronÄ™ wody.- Ciekawe, czy Hen­ry jÄ… znalazÅ‚.PostanowiÅ‚a nie zwracać uwagi na tÄ™ próbÄ™ zmianytematu.- Czy chciaÅ‚ mnie pan pocaÅ‚ować? - spytaÅ‚a nagle.O Boże, chyba rzeczywiÅ›cie za dużo wypiÅ‚a.Powin­na liczyć kolejne kieliszki szampana.SpojrzaÅ‚ na niÄ… tak, jakby nie rozumiaÅ‚.- MyÅ›laÅ‚em o tym, ale uznaÅ‚em, że nie byÅ‚oby toprzyzwoite - odparÅ‚ jednak.CoÅ› dziwnego wstÄ…piÅ‚o w Beatrice.Ni e byÅ‚ to jedynieefekt wypitego alkoholu, lecz również Å›wieże, nocne po­wietrze, atmosfera zabawy i.stojÄ…cy obok mężczyzna,którego uważaÅ‚a za najprzystojniejszego na Å›wiecie.- Bo ja zawsze chciaÅ‚am ciÄ™ pocaÅ‚ować - wyznaÅ‚a.-Choćby po t o, żeby sprawdzić, o co jest ten caÅ‚y szum.Alex na chwilÄ™ oniemiaÅ‚.- Beatrice.- ZacisnÄ…Å‚ szczÄ™ki.- Panno Leyden, te­raz widać, że za dużo pani wypiÅ‚a.179 Dziewczyna spojrzaÅ‚a mu wyzywajÄ…co w oczyi opróżniÅ‚a do dna swój kieliszek.- Być może to nieprawda, ale sÅ‚yszaÅ‚am.że potra­fisz caÅ‚ować jak nikt inny.Alex otworzyÅ‚ ze zdziwienia usta, ale zaraz potemwyprężyÅ‚ siÄ™ Z dumÄ….- NaprawdÄ™, hm, tak mówiÄ…?Beatrice natychmiast pożaÅ‚owaÅ‚a swoich słów, kie­dy zobaczyÅ‚a jego minÄ™.Alex zrobiÅ‚ siÄ™ nagle zbyt pew­ny siebie i to zupeÅ‚nie zbiÅ‚o jÄ… z tropu.SpojrzaÅ‚a z ża­lem na swój pusty kieliszek i pomyÅ›laÅ‚a, że chyba siÄ™trochÄ™ upiÅ‚a.- Tylko jedna dziewczyna.W dodatku sÄ…dzÄ™, żewcale jej nie caÅ‚owaÅ‚eÅ›.Tylko siÄ™ tak chwaliÅ‚a.- Spoj­rzaÅ‚a na niego ponuro.- MyÅ›lÄ™, że mógÅ‚bym ciÄ™ jednak pocaÅ‚ować.- ZmieniÅ‚am zdanie - powiedziaÅ‚a, udajÄ…c zblazowa­nÄ….- Jeden pocaÅ‚unek wiÄ™cej, jeden mniej.Mężczyzna staraÅ‚ siÄ™ ukryć wrażenie, jakie to nanim zrobiÅ‚o.- Przecież sama prosiÅ‚aÅ› - zauważyÅ‚.- Po pierwsze, nie prosiÅ‚am.A po drugie, chodziÅ‚omi o to, żeby jakoÅ› wypeÅ‚nić czas.Twoje Å›wiatÅ‚e radyzaczęły mnie już denerwować.Alex przysunÄ…Å‚ siÄ™ do Beatrice i wyjÄ…wszy pusty kie­liszek z jej dÅ‚oni, postawiÅ‚ go na pokÅ‚adzie.NastÄ™pniespojrzaÅ‚ jej gÅ‚Ä™boko w oczy.- Przecież caÅ‚ujÄ™ jak nikt inny.- Dobrze.- Ziewnęła.- Możesz spróbować.UÅ‚ożyÅ‚a buziÄ™ w ciup i zamknęła oczy, widzÄ…c, żesiÄ™ do niej zbliża.- Otwórz oczy - poleciÅ‚.ChwyciÅ‚a mocniej reling, ale speÅ‚niÅ‚a jego żądanie.180 ZobaczyÅ‚a jedynie jego zamazany konterfekt.NigdywczeÅ›niej nie czuÅ‚a go tak blisko.Alex dotknÄ…Å‚ jej wargtak delikatnie, że trudno to byÅ‚o uznać za pocaÅ‚unek.- ZupeÅ‚nie na mnie nie dziaÅ‚a - szepnęła.I wtedy jÄ… pocaÅ‚owaÅ‚.ByÅ‚o to tak nieziemskie do­Å›wiadczenie, że omal nie zemdlaÅ‚a.Westchnęła gÅ‚Ä™bo­ko, a Alex przytuliÅ‚ jÄ… mocno.Kolana ugięły siÄ™ podniÄ… i poczuÅ‚a, że znalazÅ‚a siÄ™ gdzieÅ› w przestworzach.Dopiero po chwili zrozumiaÅ‚a, że Alex oderwaÅ‚ siÄ™od jej ust.Och, jeszcze raz, bÅ‚agaÅ‚a w myÅ›lach.Choćjeden raz.- Ojej! Przepraszam.Nie chciaÅ‚am.- Beatrice roz­poznaÅ‚a gÅ‚os przyjaciółki.- Panna Foster? Henry próbowaÅ‚ paniÄ… znalezć -powiedziaÅ‚ Alex lekko zmienionym gÅ‚osem.- Anne!Przyjaciółka uÅ›miechnęła siÄ™ do niej blado.- Ja nie.My wcale.- Nie caÅ‚owaliÅ›my siÄ™? - zapytaÅ‚ lekko poirytowanyAlex.- WrÄ™cz przeciwnie, panno Foster.Pani przyjaciół­ka chciaÅ‚a po prostu sprawdzić, czy potrafiÄ™ caÅ‚ować.Beatrice aż zagotowaÅ‚a siÄ™ ze zÅ‚oÅ›ci.- Nic podobnego! - SpojrzaÅ‚a na Anne i wÅ‚aÅ›niewtedy zauważyÅ‚a jej poplamionÄ… krwiÄ… sukniÄ™.- Mój Boże, Anne! Co ci siÄ™ staÅ‚o?!- WyglÄ…da na to, że stoczyÅ‚a pani bójkÄ™.Anne uÅ›miechnęła siÄ™ lekko.- Można tak powiedzieć.- WskazaÅ‚a swój napuch-niÄ™ty nos.- WalczyÅ‚am z drzwiami do kajuty panaMorrisona.Henry pojawiÅ‚ siÄ™ zaraz potem.- I wyobrażam sobie, co pomyÅ›laÅ‚.- Alex pokiwaÅ‚gÅ‚owÄ….- Czy Jake jeszcze żyje?- Tak, chociaż ma pewnie uszkodzonÄ… szczÄ™kÄ™ -181 odparÅ‚a ze Å›miechem.- Czy widzieliÅ›cie Henry'ego?PotrzÄ…snÄ™li gÅ‚owami.- Zdaje siÄ™, że trochÄ™ siÄ™ na mnie pogniewaÅ‚ - dodaÅ‚a.- ProszÄ™ tutaj zostać.JeÅ›li bÄ™dziemy wciąż chodzić,nigdy siÄ™ nie odnajdziemy w tym siedlisku rozpusty.-PrzyjrzaÅ‚ siÄ™ Anne uważnie.- CieszÄ™ siÄ™, że namówi­Å‚em Henry'ego na to przyjÄ™cie.Kto wie, do czego mo­gÅ‚o dojść.O, chyba go widzÄ™.- Cnotliwi dżentelmeni na pewno obroniÄ… dwie sÅ‚a­be istoty - rzuciÅ‚a chÅ‚odno Beatrice.Anne nie zwróciÅ‚a uwagi na jej sÅ‚owa, ponieważ obró­ciÅ‚a siÄ™ w stronÄ™ Henry'ego, który wÅ‚aÅ›nie nadchodziÅ‚.MiaÅ‚ kamiennÄ… twarz i przywitaÅ‚ siÄ™ z nimi lekkim ski­nieniem gÅ‚owy.WidziaÅ‚a, że jest na niÄ… zÅ‚y, co mogÅ‚o zna­czyć, że zależaÅ‚o mu na niej bardziej, niż przypuszczaÅ‚a.Zwietnie, pomyÅ›laÅ‚a.ZatrzepoczÄ™ teraz rzÄ™samii poproszÄ™ go o wybaczenie.Niech już siÄ™ w koÅ„cu wemnie zakocha i bÄ™dziemy mogli skoÅ„czyć to żaÅ‚osneprzedstawienie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl