[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Już to by wystarczyło,żebyśmy mieli się z pyszna.Czas połowicznego rozpadu cezu-137 wynosi trzydzieści lat,w dodatku wiąże się ze wszystkim - murem, farbą, metalem, glebą, drzewami, powietrzem.Prawdopodobnie większość Rzymu nie nadawałaby się do zamieszkania.- Uran to był fałszywy alarm - oświadczył Harris.- Rosyjska dezinformacja.- Co za gówno mi tu wciskasz! - Skorpion zerwał się z krzesła.Zgasił cygarow popielniczce na biurku premiera, czując, jak skręca mu się żołądek.Gdzie DaveRabinowich? W tej chwili chcę go mieć na linii.- Spokojnie - zmitygował go Harris, pokazując wzrokiem na premiera.- Niezapominaj, gdzie jesteśmy.- Chcę natychmiast rozmawiać z Rabinowichem - zażądał Skorpion przez zaciśnięteszczęki.Dwóch włoskich tajniaków w garniturach weszło do gabinetu, sięgając za pazuchymarynarek, ale premier machnął ręką, żeby wyszli.- Dave został przeniesiony na inne stanowisko - powiedział Harris, wstając.- Niebierze już udziału w tej operacji.Podobnie zresztą jak ty.Ta sprawa jest zamknięta.Paniepremierze, obawiam się, że zajęliśmy zbyt wiele pańskiego cennego czasu.- Gdzie jest Dave? - spytał Skorpion, nie ruszając się z miejsca.- Pojechał na urlop.O ile się nie mylę, na Hawaje.Powiedział, że będzie pozazasięgiem.%7ładnych e-maili, żadnych telefonów.Zapewne zdeponował swój tłusty zad należaku i pożera wzrokiem laski w bikini.- Harris ruszył do drzwi.Premier wstał, podając na pożegnanie dłoń Skorpionowi.- Arrivederci, Scorpione.Dziękujemy panu bardzo.- Prego, ale to jedno, wielkie merda - powtórzył Skorpion, potrząsając dłoniąpremiera, ale patrząc na Morettiego.- Powinieneś umyć twarz, bo wciąż masz na niej jeszcze zaschniętą krew, il mioamico.- Moretti patrzył na niego ze współczuciem.- Na korytarzu jest toaleta.Przed gabinetem czekał na Skorpiona Harris.- O co ci chodzi? Co ty sobie wyobrażasz? Nie pracujesz dla Włochów, tylko dla nas.A może już też nie.- O co mi chodzi? - syknął Skorpion.- O dwadzieścia jeden kilogramów tego gównaz Ozierska, które rzekomo nie istnieje.O irański statek z Buszehru, który rozpłynął sięw powietrzu.To też sobie wydumałem, czy może słyszałem z twoich ust, ty sukinsynu?A teraz, ni stąd, ni zowąd, Rabinowich też zapadł się pod ziemię? To jakiś TrójkątBermudzki, a nie operacja wywiadowcza.- Mów ciszej - upomniał go Harris.- Znasz reguły gry.Chłopcu na posyłki mówi siętylko tyle, ile musi koniecznie wiedzieć.To wszystko.- Tak, ale to, co mu się mówi, powinno być prawdą.Powiedz mi wobec tego, Bob,stary druhu, w jakiej to operacji brałem udział?- Twoim zadaniem było wykończenie Palestyńczyka.Zadanie wypełniłeś.Nie żyje.Uratowałeś Rzym i wielu ludzi.Dostaniesz podwójną stawkę plus premię.Sprawa zamknięta.- Harris obciągnął rękawy marynarki i ruszył w stronę windy.Drzwi rozsunęły się i Harriswszedł do środka.Skorpion przyglądał mu się z korytarza.- Jedziesz? - spytał Harris.- Z tobą? To zawsze jest błąd.Patrzyli, jak drzwi windy zasuwają się między nimi, po czym Skorpion udał się domęskiej ubikacji, żeby obmyć ręce i twarz w umywalce.Nie oglądając się, czuł, że Morettiwchodzi za nim.Wytarł twarz papierowym ręcznikiem i przyjrzał się sobie w lustrze.Miałobecnie takie poczucie tożsamości, że mężczyzna, który patrzył na niego ze szklanej tafliwydał mu się jakimś nieznajomym o poturbowanej twarzy, która domagała się żyletki, a jegoszare oczy, odbijające światło znad lustra, miały w sobie coś kociego.- Wszystko w porządku?- Nie.Coś jest bardzo nie w porządku.Jak to mówicie, buona notte wiadro.- Wiem.W ładowni tego statku, Zainy, obok śladów cezu wykryto ślady uranu -powiedział Moretti.- On coś ukrywa.Co teraz zrobisz?Skorpion przyglądał się im obu w lustrze: obcemu o szarych oczach i małemuwłoskiemu szpiegowi.Były tylko dwie możliwości.Albo to była rosyjska dezinformacja, alboteż powierzona mu operacja Palestyńczyk była, mówiąc żargonem CIA, fasadą , któramiała odwieść uwagę od prawdziwej operacji.Jeśli tak było, to operacja, bez względu na jejcharakter, wciąż była w toku.Tak czy owak, czuł dziwny ucisk w żołądku, przeczuwając, żewkrótce wydarzy się coś potwornego.Co gorsza, jeśli zdecyduje się tym nadal zajmować,będzie zdany wyłącznie na siebie.Harris odciął go zarówno od Rabinowicha, jak i od Firmy.Wszystko, co zrobi, może zostać potraktowane jako zdrada.- Arrivederci, Aldo - powiedział, kładąc dłoń na ramieniu Morettiego.- To jeszcze niekoniec.- Bene.Jedziesz do Turynu? O tej porze roku jest tam bardzo przyjemny klimat.- Być może.W Rzymie robi się dla mnie za gorąco.- Bądzmy w kontakcie, Scorpione.Kiedy Skorpion wychodził z toalety, Włoch przeglądał się w lustrze, przystrzygającwąsik i włoski w nosie nożyczkami w scyzoryku. rozdział dwudziesty siódmyTuryn, WłochyMagazyn okazał się mniejszy, niż się Skorpion spodziewał.Policja okleiła go taśmąjako miejsce zbrodni.Ciemności rozpraszało mdłe światło lamp od frontu, które upodabniałyto miejsce do undergroundowego klubu.Uliczka była pusta, w powietrzu czuło się bliskośćrzeki.W tej robotniczej dzielnicy tylko w nielicznych oknach paliły się światła, jednakSkorpion liczył się z tym, że może być obserwowany.Obszedł barierkę; dwóch policjantówwyłoniło się z cienia, zmierzając w jego stronę.Pokazał im odznakę, której użył w Palazzodelle Finanze, więc zaprosili go do środka.Wnętrze było mroczną, zakurzoną halą, oświetloną nielicznymi żarówkami na suficie.Nad wszystkim unosił się przygnębiający klimat miejsc opuszczonych.Na środku pustegopomieszczenia stał kędzierzawy porucznik Korpusu Karabinierów, mierząc w Skorpionaz beretty [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.- Już to by wystarczyło,żebyśmy mieli się z pyszna.Czas połowicznego rozpadu cezu-137 wynosi trzydzieści lat,w dodatku wiąże się ze wszystkim - murem, farbą, metalem, glebą, drzewami, powietrzem.Prawdopodobnie większość Rzymu nie nadawałaby się do zamieszkania.- Uran to był fałszywy alarm - oświadczył Harris.- Rosyjska dezinformacja.- Co za gówno mi tu wciskasz! - Skorpion zerwał się z krzesła.Zgasił cygarow popielniczce na biurku premiera, czując, jak skręca mu się żołądek.Gdzie DaveRabinowich? W tej chwili chcę go mieć na linii.- Spokojnie - zmitygował go Harris, pokazując wzrokiem na premiera.- Niezapominaj, gdzie jesteśmy.- Chcę natychmiast rozmawiać z Rabinowichem - zażądał Skorpion przez zaciśnięteszczęki.Dwóch włoskich tajniaków w garniturach weszło do gabinetu, sięgając za pazuchymarynarek, ale premier machnął ręką, żeby wyszli.- Dave został przeniesiony na inne stanowisko - powiedział Harris, wstając.- Niebierze już udziału w tej operacji.Podobnie zresztą jak ty.Ta sprawa jest zamknięta.Paniepremierze, obawiam się, że zajęliśmy zbyt wiele pańskiego cennego czasu.- Gdzie jest Dave? - spytał Skorpion, nie ruszając się z miejsca.- Pojechał na urlop.O ile się nie mylę, na Hawaje.Powiedział, że będzie pozazasięgiem.%7ładnych e-maili, żadnych telefonów.Zapewne zdeponował swój tłusty zad należaku i pożera wzrokiem laski w bikini.- Harris ruszył do drzwi.Premier wstał, podając na pożegnanie dłoń Skorpionowi.- Arrivederci, Scorpione.Dziękujemy panu bardzo.- Prego, ale to jedno, wielkie merda - powtórzył Skorpion, potrząsając dłoniąpremiera, ale patrząc na Morettiego.- Powinieneś umyć twarz, bo wciąż masz na niej jeszcze zaschniętą krew, il mioamico.- Moretti patrzył na niego ze współczuciem.- Na korytarzu jest toaleta.Przed gabinetem czekał na Skorpiona Harris.- O co ci chodzi? Co ty sobie wyobrażasz? Nie pracujesz dla Włochów, tylko dla nas.A może już też nie.- O co mi chodzi? - syknął Skorpion.- O dwadzieścia jeden kilogramów tego gównaz Ozierska, które rzekomo nie istnieje.O irański statek z Buszehru, który rozpłynął sięw powietrzu.To też sobie wydumałem, czy może słyszałem z twoich ust, ty sukinsynu?A teraz, ni stąd, ni zowąd, Rabinowich też zapadł się pod ziemię? To jakiś TrójkątBermudzki, a nie operacja wywiadowcza.- Mów ciszej - upomniał go Harris.- Znasz reguły gry.Chłopcu na posyłki mówi siętylko tyle, ile musi koniecznie wiedzieć.To wszystko.- Tak, ale to, co mu się mówi, powinno być prawdą.Powiedz mi wobec tego, Bob,stary druhu, w jakiej to operacji brałem udział?- Twoim zadaniem było wykończenie Palestyńczyka.Zadanie wypełniłeś.Nie żyje.Uratowałeś Rzym i wielu ludzi.Dostaniesz podwójną stawkę plus premię.Sprawa zamknięta.- Harris obciągnął rękawy marynarki i ruszył w stronę windy.Drzwi rozsunęły się i Harriswszedł do środka.Skorpion przyglądał mu się z korytarza.- Jedziesz? - spytał Harris.- Z tobą? To zawsze jest błąd.Patrzyli, jak drzwi windy zasuwają się między nimi, po czym Skorpion udał się domęskiej ubikacji, żeby obmyć ręce i twarz w umywalce.Nie oglądając się, czuł, że Morettiwchodzi za nim.Wytarł twarz papierowym ręcznikiem i przyjrzał się sobie w lustrze.Miałobecnie takie poczucie tożsamości, że mężczyzna, który patrzył na niego ze szklanej tafliwydał mu się jakimś nieznajomym o poturbowanej twarzy, która domagała się żyletki, a jegoszare oczy, odbijające światło znad lustra, miały w sobie coś kociego.- Wszystko w porządku?- Nie.Coś jest bardzo nie w porządku.Jak to mówicie, buona notte wiadro.- Wiem.W ładowni tego statku, Zainy, obok śladów cezu wykryto ślady uranu -powiedział Moretti.- On coś ukrywa.Co teraz zrobisz?Skorpion przyglądał się im obu w lustrze: obcemu o szarych oczach i małemuwłoskiemu szpiegowi.Były tylko dwie możliwości.Albo to była rosyjska dezinformacja, alboteż powierzona mu operacja Palestyńczyk była, mówiąc żargonem CIA, fasadą , któramiała odwieść uwagę od prawdziwej operacji.Jeśli tak było, to operacja, bez względu na jejcharakter, wciąż była w toku.Tak czy owak, czuł dziwny ucisk w żołądku, przeczuwając, żewkrótce wydarzy się coś potwornego.Co gorsza, jeśli zdecyduje się tym nadal zajmować,będzie zdany wyłącznie na siebie.Harris odciął go zarówno od Rabinowicha, jak i od Firmy.Wszystko, co zrobi, może zostać potraktowane jako zdrada.- Arrivederci, Aldo - powiedział, kładąc dłoń na ramieniu Morettiego.- To jeszcze niekoniec.- Bene.Jedziesz do Turynu? O tej porze roku jest tam bardzo przyjemny klimat.- Być może.W Rzymie robi się dla mnie za gorąco.- Bądzmy w kontakcie, Scorpione.Kiedy Skorpion wychodził z toalety, Włoch przeglądał się w lustrze, przystrzygającwąsik i włoski w nosie nożyczkami w scyzoryku. rozdział dwudziesty siódmyTuryn, WłochyMagazyn okazał się mniejszy, niż się Skorpion spodziewał.Policja okleiła go taśmąjako miejsce zbrodni.Ciemności rozpraszało mdłe światło lamp od frontu, które upodabniałyto miejsce do undergroundowego klubu.Uliczka była pusta, w powietrzu czuło się bliskośćrzeki.W tej robotniczej dzielnicy tylko w nielicznych oknach paliły się światła, jednakSkorpion liczył się z tym, że może być obserwowany.Obszedł barierkę; dwóch policjantówwyłoniło się z cienia, zmierzając w jego stronę.Pokazał im odznakę, której użył w Palazzodelle Finanze, więc zaprosili go do środka.Wnętrze było mroczną, zakurzoną halą, oświetloną nielicznymi żarówkami na suficie.Nad wszystkim unosił się przygnębiający klimat miejsc opuszczonych.Na środku pustegopomieszczenia stał kędzierzawy porucznik Korpusu Karabinierów, mierząc w Skorpionaz beretty [ Pobierz całość w formacie PDF ]