[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.RL Nie musisz grać przede mną, żeby poczuć się bezpieczniej.Możemy nadtym wspólnie popracować i żyć dalej w zgodnym małżeństwie.Skończyłam mówić.Byłam wyczerpana.Nastała cisza.Ledwie mogłam oddychać.James siedział, milcząc, iwpatrywał się w podłogę.Wszystko zależało od tego, co teraz powie. Claire  odezwał się wreszcie. Tak?  byłam spięta, zupełnie skamieniała. Nie wiem, skąd wzięłaś te brednie, ale dla mnie wszystko, comówisz, nie ma najmniejszego sensu.A więc to już koniec.Przegrałam. Nie wiem, o co ci chodzi.Nigdy nie mówiłem, że cię nie kocham.Twierdziłem tylko, że będziesz musiała się zmienić, abyśmy mogli dalejrazem żyć.Mówiłem, że musisz wydorośleć, że jesteś taka bezmyślna. Wiem, co mówiłeś, James. Zdecydowałam się przerwać mu,zanim kolejny raz wygłosi całe przemówienie.Gadał tak, jakby czytał zkartki.Albo jakby był odpowiednio zaprogramowanym robotem, któryodzywał się po naciśnięciu właściwego guzika.Miałam już dosyć.Koniec poniżania mnie, dziękuję bardzo.Koniec tłumienia złości.Szczerze mówiąc, brakowało mi słów, ale było to słodkie uczucie.Do-znaliście tego kiedyś?Zrobiłam, co mogłam.Ale to nie wystarczyło.Lecz na tym koniec.Po prostu nie było warto. W porządku  powiedziałam. W porządku?  spytał zdziwiony. Tak  potwierdziłam. To dobrze  odezwał się ojcowskim, zadowolonym z siebie to-nem. Ale czy na pewno? Nie chcę, żebyś co parę miesięcy znowuwywlekała to wszystko i rzucała mi w twarz bezsensowne oskarżenia. Nie będę.Zamaszystym ruchem ściągnęłam ze stołu swoją torebkę, chwyciłamgazetę, po czym wstałam i zaczęłam wkładać żakiet. Co robisz?  zdumiał się James.RL  A jak myślisz?  spytałam z niewinną miną. Nie wiem. Więc chyba powinnam ci powiedzieć, prawda? No.tak. Niepokój w jego głosie wywołał u mnie zimnydreszcz. Odchodzę. Odchodzisz?!  huknął. Gdzie odchodzisz? Przecież dopieroco wszystko ustaliliśmy. Zamilkł, a po chwili roześmiał się z ulgą.Wybacz.przez chwilę. Pokręcił głową na swoją głupotę. Prze-cież wrócisz.Musisz zabrać swoje rzeczy i Kate.Ale miałem nadzieję, żezostaniesz na noc i moglibyśmy.no.być blisko siebie.Nie szkodzi.Możemy zaczekać kilka dni.Więc o której mam cię oczekiwać we wto-rek? James. Zaśmiałam się trochę szyderczo, trochę współczująco. Nic nie zrozumiałeś, co? Czego nie zrozumiałem?  spytał ostrożnie. Nie wrócę we wtorek.W ogóle nie wrócę  wyjaśniłam uprzej-mie. Jezu, o co ci teraz chodzi?!  ryknął. Przed chwilą wszystkosobie wyjaśniliśmy, a ty teraz. Nie, James. Przerwałam mu lodowato. Nic nie wyjaśnili-śmy.Kompletnie nic.Może ty wyjaśniłaś, tak, by twój wizerunek miłegofaceta pozostał nienaruszony, lecz ja nie załatwiłam z tobą absolutnie nic. A o czym gadamy od godziny?  spytał wrogo. No właśnie. Co?!  warknął.Patrzył na mnie tak, jakby mi odbiło. Powiedziałam:  No właśnie".O czym gadamy od godziny? Bo jarównie dobrze mogłabym mówić do ściany. Aha, więc znowu wracamy do ciebie, co?  Miał nieprzyjemnytom. Dbasz tylko o siebie, obchodzą cię jedynie twoje własne odczu-cia.Tego było już za wiele!RL  Zamknij się!  rozkazałam.Wypadło to o wiele głośniej, niż za-mierzałam.Zatkało go i faktycznie zamilkł. Nie zamierzam więcej słuchać twoich bzdur o tym, jaka to jestemzła!  krzyknęłam. Ja nie pieprzyłam się z kimś innym.Ty to robiłeś.Do tego jesteś na tyle niedojrzały i egoistyczny, że nie umiesz przyznaćsię do tego i przyjąć odpowiedzialności. Ja jestem niedojrzały i egoistyczny?  Zdumiał się. Ja? Dramatycznym gestem stuknął się palcem w pierś. Ja? Chyba coś cisię pomieszało. Absolutnie nie!  krzyknęłam. Wiem, że nie jestem doskona-ła, ale przynajmniej potrafię się do tego przyznać. Więc dlaczego nie przyznasz, że w naszym małżeństwie byłaś takegoistyczna i bezmyślna?  spytał z lekkim triumfem. Bo to nieprawda! Wiedziałam, że to nieprawda, ale kochałam cię ichciałam, żeby było ci dobrze, więc sama siebie przekonałam, że to jed-nak musi być prawda.Myślałam, że jeśli się poprawię, poprawi się naszemałżeństwo.Ale ze mną było wszystko w porządku, a ty po prostu mnąmanipulowałeś. Jak śmiesz?!  Aż poczerwieniał ze złości. Po tym wszyst-kim, co dla ciebie zrobiłem.Byłem idealnym mężem! James  rzekłam z lodowatym spokojem. Nie ma wątpliwo-ści, że w ciągu tych lat byłeś dla mnie bardzo dobry.Jeśli spojrzyszwstecz, przekonasz się, że z wzajemnością.Kochaliśmy się, to była pod-stawa wszystkiego.Ale ty chyba zacząłeś wierzyć w to, co mówisz.Ro-mans z inną kobietą nie jest dla mnie czymś dobrym.Nie potrafisz tegouzasadnić. Urwałam.Tym razem James nie miał gotowej, pełnej obu-rzenia odpowiedzi. Ale  podjęłam  nie jesteś pierwszym człowie-kiem, który przekroczył granicę zła.To przecież nie koniec świata.Mo-glibyśmy pokonać tę przeszkodę.Ale ciebie najbardziej interesuje twójnieskazitelny wizerunek.Takiego wyboru dokonałeś.Ruszyłam ku drzwiom. Nie rozumiem, dlaczego odchodzisz  powiedział.RL  Wiem o tym. Powiedz mi, dlaczego. Nie. Dlaczego, do cholery?! Już próbowałam kilka razy.Dlaczego miałbyś mnie wysłuchać te-raz, skoro poprzednio tego nie robiłeś? Nie zamierzam marnować więcejczasu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl