[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. GorÄ…cy Rubin nie podzielaÅ‚a tej zbiorowej niechÄ™ci.Już w czasie pierwszegospotkania z Oakleyem stwierdziÅ‚a, że Å‚Ä…czy ich szczególne pokrewieÅ„stwo.Ona również ryÅ‚aobiektem drwiny i plotek.RozumiaÅ‚a bolesnÄ… stronÄ™ rycia w spoÅ‚ecznoÅ›ci, która nie chce ciÄ™zaakceptować.UniosÅ‚a rÄ™kÄ™, w której trzymaÅ‚a niewielki wÄ™zeÅ‚ek.- Jestem przeciwnego zdania, panie Oakley.Nalegam, by przyjÄ…Å‚ pan zapÅ‚atÄ™.Ostatecznie mój koÅ„ jadÅ‚ pana owies i piÅ‚ pana wodÄ™.A moja bryczka zajmowaÅ‚a miejsce napana podwórzu.ZaÅ‚ożyÅ‚ rÄ™ce do tyÅ‚u, wpatrujÄ…c siÄ™ w zawiniÄ…tko.- Co to jest? - spytaÅ‚ nieufnie.- Lunch, panie Oakley.Prosto z kuchni pani Potter.- Dotknęła wÄ™zeÅ‚kiem jegoimponujÄ…cego torsu, tak iż poczuÅ‚ siÄ™ zmuszony go przyjąć.GÅ‚oÅ›no przeÅ‚knÄ…Å‚ Å›linÄ™, wzruszony tym dowodem życzliwej pamiÄ™ci.Na tym jednakRubin nie poprzestaÅ‚a.Wcisnęła mu w dÅ‚oÅ„ srebrnÄ… monetÄ™.CofnÄ…Å‚ siÄ™ gwaÅ‚townie.- ProszÄ™ uważać, ma'am.DotykajÄ…c mnie, może siÄ™ pani ubrudzić.UÅ›miechnęła siÄ™.- Na brud najlepsza jest woda i mydÅ‚o, panie Oakley.Poza tym brud i pot bÄ™dÄ…ceefektem uczciwej pracy budzÄ… mój szacunek.- WdrapaÅ‚a siÄ™ na kozioÅ‚ bryczki i ujęła lejce.-MiÅ‚ego dnia, panie Oakley.DziÄ™kuje za opiekÄ™ nad koniem.I proszÄ™ zjeść lunch, póki ciepÅ‚y.Cmoknęła i ruszyÅ‚a, olbrzym zaÅ› odprowadziÅ‚ jÄ… życzliwym spojrzeniem.NastÄ™pnieusiadÅ‚ w cieniu drzewa i zajÄ…Å‚ siÄ™ odwijaniem wÄ™zeÅ‚ka.CzyniÅ‚ to z takÄ… ostrożnoÅ›ciÄ…, jakgdyby w Å›rodku znajdowaÅ‚o siÄ™ dopiero co wyklute pisklÄ™.ZobaczyÅ‚ połówkÄ™ kurczaka, dwiebuÅ‚eczki i sporÄ… porcjÄ™ szarlotki.WpatrywaÅ‚ siÄ™ w te wszystko przez jakiÅ› czas jak w Å›wiÄ™tyobrazek.W koÅ„cu wytarÅ‚szy wierzchem dÅ‚oni coÅ› pod oczyma, zaczÄ…Å‚ jeść, delektujÄ…c siÄ™każdym kÄ…skiem.Tymczasem ze stajni wynurzyÅ‚ siÄ™ Quent, prowadzÄ…c osiodÅ‚anego konia.NiezamierzaÅ‚ podsÅ‚uchiwać.Ale staÅ‚o siÄ™ i teraz już caÅ‚kiem nie wiedziaÅ‚, co ma sÄ…dzić o pannieJewel.Czy musiaÅ‚a uwodzić każdego mężczyznÄ™, jaki stanÄ…Å‚ na jej drodze? Czy to dlategowychodziÅ‚a ze skóry, by zawrócić w gÅ‚owie temu biednemu Neville'owi, że wszystko gotowabyÅ‚a poÅ›wiÄ™cić dla kokieterii?ZresztÄ… niech jÄ… piekÅ‚o pochÅ‚onie.Gdy już zaczynaÅ‚ zmieniać o niej zdanie jako obezwstydnej flirciarze.wÅ‚aÅ›nie potwierdziÅ‚a jego poprzedniÄ… o niej opiniÄ™. WskoczyÅ‚ na siodÅ‚o i ruszyÅ‚ galopem.JechaÅ‚ w tym samym kierunku co ona.DogonijÄ… i postara siÄ™ czegoÅ› wiÄ™cej o niej dowiedzieć. ROZDZIAA SIÓDMY- Oto i znów nasz szeryf.- GorÄ…cy Rubin patrzyÅ‚a, jak Quent zrównuje siÄ™ z bryczkÄ….Potem jej ton z ironicznego przemieniÅ‚ siÄ™ w chÅ‚odny.- Czy mnie Å›cigasz? Jeżeli tak, tozapewniam, że nie zrobiÅ‚am nic zÅ‚ego.- Nie Å›cigam ciÄ™, panno Jewel.- PoprawiÅ‚ siÄ™ w siodle.ByÅ‚a ciÄ™ta jak osa.Zewszystkich mężczyzn tylko jego nie uwodziÅ‚a, nie mamiÅ‚a swym czarem.CzyżbyprzeszkadzaÅ‚a jej w tym gwiazda, którÄ… nosiÅ‚? - Po prostu jedziemy w tym samym kierunku.UdajÄ™ siÄ™ ku Widów's Peak.Widać byÅ‚o, że uspokoiÅ‚ jÄ… tÄ… informacjÄ….- WÅ‚aÅ›ciwie powinnam podziÄ™kować ci za towarzystwo, gdyż ochroni mnie ono przednudÄ… dÅ‚ugiej podróży.- ProszÄ™ zaprosić mnie do bryczki i oddać mi lejce.O ile oczywiÅ›cie nie masz nicprzeciwko temu.W pierwszym odruchu chciaÅ‚a mu odmówić.ZmiesiÅ‚a jednak zamiar i przystaÅ‚a napropozycjÄ™.Quent zsiadÅ‚ z konia, przywiÄ…zaÅ‚ go do bryczki i po chwili siedziaÅ‚ już na kozle.- I cóż bÄ™dziesz porabiaÅ‚ w okolicach Widow's Peak?- PoszukiwaÅ‚ Å›ladów - odparÅ‚ lekkim tonem.- Bardzo czÄ™sto siÄ™ zdarza, że stróż prawazajmuje siÄ™ tropieniem.- I na co to?- By siÄ™ przekonać, ilu jezdzców i kiedy przejeżdżaÅ‚o danym szlakiem.- I wszystkiego tego można dowiedzieć siÄ™ ze znaków na ziemi?KiwnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….ZaimponowaÅ‚ jej.- Od dawna jesteÅ› szeryfem?- Niebawem minie dziesięć lat.- Nagle zasÄ™piÅ‚ siÄ™.zatapiajÄ…c wzrok w bezkresnej dali.Czy naprawdÄ™ minęło już tyle czasu? Zdawać by siÄ™ mogÅ‚o, że nie tak dawno po raz pierwszyprzypinaÅ‚ do kamizelki srebrzystÄ… gwiazdÄ™.- I co skÅ‚oniÅ‚o ciÄ™ do wybrania tego zawodu, szeryfie Regan?UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™, ona zaÅ› pomyÅ›laÅ‚a, że gdy nie robi tych swoich groznych min, jestcaÅ‚kiem przystojny.- Chyba zdecydowaÅ‚em o tym już w koÅ‚ysce - odparÅ‚, a kiedy zmarszczyÅ‚a czoÅ‚o,dodaÅ‚: - Mój ojciec byÅ‚ szeryfem.WydawaÅ‚o siÄ™ oczywiste, że pójdÄ™ w jego Å›lady.Co prawda, byÅ‚y i takie Å‚ata, gdy naprawdÄ™ niewiele brakowaÅ‚o, bym znalazÅ‚ siÄ™ po tamtej stronie prawa.Na szczęście, dziÄ™ki twojemu ojcu, w porÄ™ zrozumiaÅ‚em swój bÅ‚Ä…d.- WiÄ™c zdarzaÅ‚o ci siÄ™ Å‚amać prawo? WzruszyÅ‚ ramionami.- ByÅ‚em mÅ‚ody, nieokrzesany i gÅ‚upi.I rozgniewany na caÅ‚y Å›wiat.Niebezpiecznamieszanka.Na próżno próbowaÅ‚a wyobrazić sobie szeryfa po tamtej stronie prawa.- Na czym polegaÅ‚a zasÅ‚uga mego ojca?- Przypuszczam, że dostrzegÅ‚ we mnie coÅ›, czego sam nie dostrzegaÅ‚em.Twój ojciec,Rubinie, byÅ‚ niezwykÅ‚ym czÅ‚owiekiem.- ProszÄ™ mi o nim coÅ› powiedzieć - powiedziaÅ‚a Å‚agodnie.Na twarzy Quenta odmalowaÅ‚o siÄ™ zdumienie.- Wydaje siÄ™, że córka powinna znać go najlepiej.UciekÅ‚a spojrzeniem w bok.ZdążyÅ‚jednak zauważyć ból w jej oczach.- Prawie w ogóle go nie znaÅ‚am.Wizyty, jakie skÅ‚adaÅ‚ w Bayou Rouge, byÅ‚y rzadkie ikrótkie.Quent z chÄ™ciÄ… by jÄ… pocieszyÅ‚.Nie lubiÅ‚ patrzeć na czyjeÅ› cierpienie.Teraz odczuwaÅ‚to podwójnie dotkliwie, gdyż oczy GorÄ…cego Rubinu stworzone byÅ‚y do wyrażania samejtylko radoÅ›ci.SÅ‚oÅ„ce schowaÅ‚o siÄ™ za chmury i Rubin zadrżaÅ‚a.ObrzuciÅ‚ jÄ… krótkim spojrzeniem.- Zimno ci? - zapytaÅ‚ w trosce o jej samopoczucie.ZaprzeczyÅ‚a ruchem gÅ‚owy, lecz jejnie uwierzyÅ‚.ZdjÄ…Å‚ skórzanÄ… kurtkÄ™, nasyconÄ… ciepÅ‚em jego ciaÅ‚a, i zarzuciÅ‚ jej na ramiona [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl