[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Może nie zajdziesz w ciążę - powiedział głęboko.- Ale mogę sprawić, że będziesz jęczeć zrozkoszy jak szalona.Chcesz mnie całego?Ofiarowywał jej raj.Chciała rzucić mu się w ramiona i oddać bez sprzeciwu.Ale nie byłtrzezwy i rano mógłby ją za to znienawidzić.I tak zbyt dużo miał swoich zmartwień i nie chciała goobarczać dodatkowymi.Pomyślała sobie, że wykorzystywanie męskiej słabości nie jest honorowąrzeczą.- Bardzo cię chcę, Josh - wyszeptała w końcu, lecz, kiedy włożył dłoń pomiędzy ich ciała,zatrzymała ją.- Ale nie teraz.- Dlaczego nie?- Bo nie jesteś trzezwy - powiedziała delikatnie.- Chciałabym, żeby pierwszy raz byłnajcudowniejszym wydarzeniem w moim życiu.Chciałabym, żeby trwał całą noc, dopóki nie opadnęz sił.A dziś byłbyś raczej niecierpliwy.Możesz nawet stracić przytomność w trakcie, i co wtedyzrobię? - dodała złośliwie.Wyglądał, jakby nie rozumiał, co do niego mówi; w końcu jednak jej słowa dotarły do niego izaczął się śmiać, najpierw nieznacznie, potem z całej siły.- O Boże! - stoczył się z niej, zanosząc się od śmiechu.A potem położył się obok z jedną rękąna głowie i podkurczonym kolanem.- Tak, zdaje się, że jak nikt potrafisz sprawić, żeby podniecenieprzeszło.- Popatrzyła nań mimo wstydu i odkryła, że nie był już podniecony.- Utrzymanie tegostanu wymaga koncentracji - powiedział, rzucając jej tak doświadczone spojrzenie, że sięzaczerwieniła.- Zmiej się, niech cię szlag - powiedziała.- I tak cię dopadnę.Zaczęła wkładać stanik, ale przytrzymał jej rękę.- Jeszcze nie.- Przyciągnął ją, sycąc się jej półnagością.- Wspaniała - powiedział w końcu.-Perfekcyjna.Nie wiem, jak udało mi się tak długo trzymać od ciebie z daleka.- Siła woli - zasugerowała, podekscytowana jego spojrzeniem.- Coś w tym rodzaju.- Pochylił się, kładąc usta delikatnej skórze jej brzucha.Czuł, jak siękurczy pod go dotykiem.- Dobrze ci? Mogę przesunąć usta kilka centymetrów w dół i sprawić, żeoszalejesz.- Jestem pewna, że możesz - zgodziła się.Przekręcił się z powrotem na plecy, obserwując, jak staje i wkłada ubranie, które na szczęście było całe.- Szkoda sukienki - wymruczał.- Kup coś, co szybko się nie gniecie.Zaśmiał się odruchowo, a potem się przeciągnął, ziewając leniwie.- Myślę, że naprawdę jestem zbyt pijany, żeby pokazać się z najlepszej strony.- Wiedziałam.- Znasz mnie lepiej niż ktokolwiek na świecie - zauważył.Opuścił nogi z sofy i wstał.-Muszę wziąć prysznic.Może to mnie otrzezwi.Zciągnął koszulkę i rzucił ją na krzesło, zostawiając dla Harriet.Gospodyni go rozpieściła,pomyślała Amanda.Tak jak wszyscy inni.Patrzyła pożądliwie na jego szeroki, owłosiony tors.Byłtak przystojny, że kręciło jej się w głowie.Bardzo chciała się z nim kochać, marzyła o tym.Jej dłoń bezwolnie dotykała twardych mięśni pod włosami.- Masz piękne ciało - powiedziała.- Zawsze chciałam cię tak dotykać, ale nigdy mi na to niepozwalałeś.Serce mu waliło, zmusił się jednak do tego, żeby złapać jej rękę i zdjąć ze swojej piersi.- Kiedyś ci pozwolę, ale teraz obydwoje się zgodziliśmy, że jestem nietrzezwy - przypomniał,uśmiechając się, żeby nie było jej przykro, że ją odrzuca.- Jeśli mnie pragniesz, musisz poczekać, ażbędę przytomny.Patrzyła mu w oczy.- Nigdy się na to nie zdecydujesz na trzezwo - powiedziała zrezygnowana.- Kiedy jesteśsobą, zawsze mnie odpychasz.- Dla twojego własnego dobra.- Złapał ją za ramie, i przyglądał się jej uważnie.- Bardzo ciępragnę, ale wszystko, co ci mogę teraz dać, to przygoda.Gdyby mój mózg nie pływał teraz walkoholu, nigdy bym się na to nie zdobył.Nie zasługujesz na to.Małżeństwo bez dzieci po jakimśczasie stałoby się dla ciebie więzieniem.Zawsze chciałaś mieć dzieci, Amando.A ja nie mogę ci ichdać.Po plecach przeszedł jej lodowaty dreszcz.- A więc masz zamiar mnie oszczędzić.Jakie to szlachetne z twojej strony!Zacisnął nerwowo palce.- Jestem bezpłodny.- Ty to powiedziałeś.- I mówię jeszcze raz.I nie wciskaj mi tej bajki, że jesteś typową kobietą pracy, bo i tak ci nieuwierzę.Potrzeba ci.całego mężczyzny.Miała ochotę go uderzyć.Jej oczy miotały iskry.- Ty jesteś całym mężczyzną - rzuciła wściekła.- Jeżeli masz na myśli seks, tak - powiedział ostro, śmiejąc się rozpaczliwie.- Czy o to cichodzi, Amando, żeby uprawiać ze mną seks? - Położył ostry nacisk mi słowo  ze mną.- Proszę bardzo, połóż się i rozłóż nogi, to dostaniesz to, co chcesz.Był okrutny, zrobiło jej się niedobrze.To nie fizyczną żądzę czuła wobec niego.Wiedział otym przecież [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl