[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sto siedemdziesi¹tlat, pomySla³ Doyle, dzieli chwilê obecn¹ od 1810 roku.Czy mogêdostaæ siê tam w oka mgnieniu? Tak, a potem tu wróciæ.Zauwa¿y³50 bezwiednie, ¿e serce wali mu jak m³otem i ¿e nie jest w stanie g³êbo-ko odetchn¹æ.Wszyscy wyszli na zewn¹trz i stanêli na mocno ubitej ziemi.Dwakryte, dziewiêtnastowieczne powozy, ka¿dy zaprzê¿ony w parê koni,czeka³y w odleg³oSci kilku metrów od przyczepy.W migotliwym bla-sku powozowych latarñ Doyle zauwa¿y³, ¿e pojazdy, podobnie jakubrania, które wszyscy mieli na sobie, s¹ czyste i w dobrym stanie,ale z pewnoSci¹ nie nowe. W ka¿dym powozie pomieSci siê od biedy piêciu pasa¿erów powiedzia³ Darrow  a poniewa¿ Treff nie mo¿e uczestniczyæ w na-szej eskapadzie, ja zajmê jego miejsce.Reszta personelu podró¿ujena zewn¹trz.Benner uj¹³ Doyle a za ³okieæ, podczas gdy goScie, którym spada-³y kapelusze i pl¹ta³y siê szale, zaczêli wspinaæ siê do powozów. Siadamy w drugim powozie, na tylnej ³awce  wyjaSni³.Obeszli stoj¹cy nieco dalej drugi pojazd i zajêli dwa ma³e krzese³-ka, które wystawa³y z tylnej Sciany na tym samym poziomie co miej-sce woxnicy.Wieczorne powietrze by³o ch³odne, wiêc Doyle by³ za-dowolony, czuj¹c pod ³okciem ciep³o p³yn¹ce z latarni.Ze swegowysokiego miejsca widzia³, jak od strony pó³nocnego krañca ogro-dzonego terenu prowadz¹ jeszcze wiêcej koni.Powóz zako³ysa³ siê na swych sprê¿ynach, kiedy dwaj stra¿nicywspiêli siê na kozio³.Doyle us³ysza³ stuk metalu i gdy zerkn¹³ naBennera, zobaczy³ kolby dwóch pistoletów wystaj¹ce ze skórzanejtorby zawieszonej tu¿ przy jego lewej d³oni.Us³ysza³ te¿ smagniêcie lejc i stukot kopyt o ziemiê, gdy pierw-szy powóz ruszy³ z miejsca. Dok¹d jedziemy?  spyta³, kiedy równie¿ ich powóz drgn¹³z miejsca. Mam na muSli przestrzeñ fizyczn¹. Do ogrodzenia, tam gdzie zas³ona nie jest podniesiona.Widzisztê nisk¹, drewnian¹ platformê? Z drugiej strony podje¿d¿a akuratciê¿arówka. Aha  odpar³ Doyle, staraj¹c siê nie zdradzaæ w g³osie nerwo-woSci, jak¹ odczuwa³.Stwierdzi³, ¿e konie, które dostrzeg³ wcze-Sniej, zaprzêga siê teraz do obydwu przyczep.Po chwili poci¹gnê³yje w stronê pó³nocnego krañca ogrodzenia.Benner spojrza³ w tym samym kierunku. Teren  pole szczeliny  musi byæ przed ka¿dym skokiem do-k³adnie oczyszczone  wyjaSni³. Wszystko, co siê na nim znajduje,zabralibySmy z sob¹.51  Wiêc dlaczego nie wróci³y z tob¹ te twoje namioty i Cyganie? Ca³e pole nie odchodzi wraz z tob¹ w drodze powrotnej, tylkohaczyki i wszystko, czego dotykaj¹.Haczyk dzia³a jak gumka przyrakietce z doczepion¹ pi³k¹  potrzeba energii, by pos³aæ pi³kê w prze-strzeñ, i jeSli na jej drodze znajdzie siê mucha, to poleci wraz z ni¹,ale wraca tylko pi³ka.Nawet te powozy tam zostan¹.Prawdê mó-wi¹c  doda³ z uSmiechem, który Doyle móg³ dojrzeæ dziêki blasko-wi latarñ  zauwa¿y³em podczas swojej przeja¿d¿ki, ¿e nawet ubra-nia tam zostaj¹, choæ w³osy i paznokcie jakoS siê trzymaj¹.Wiêc Treffmia³ przynajmniej trochê zabawy. RozeSmia³ siê. Pewnie dlategozwróc¹ mu tylko po³owê kosztów.Doyle by³ teraz zadowolony, ¿e teren otacza brezentowa zas³ona.Obydwa powozy podjecha³y do ogrodzenia i Doyle dostrzeg³ przezsiatkê samochód ciê¿arowy, którego boczna burta by³a spuszczona.Tu¿ przy ciê¿arówce, na ziemi, ale po drugiej stronie ogrodzenia,ustawiono drewniany podest, o wysokoSci tylko oko³o trzydziestucentymetrów, ale szeroki i d³ugi na ponad dwanaScie metrów.Kiedywoxnice wprowadzili na niego powozy, za³omota³ g³ucho jak tuzinbêbnów.Kilku ludzi, którzy w swych kombinezonach nie pasowalido otoczenia, ustawi³o szybko aluminiowe s³upki i rozci¹gnê³o nanich sztywny i niew¹tpliwie ciê¿ki materia³, tak ¿e powozy znalaz³ysiê w wielkim namiocie o kszta³cie prostopad³oScianu.Tkanina na-miotu po³yskiwa³a matowo w Swietle lamp.Doyle wychyli³ siê zeswego miejsca, by przesun¹æ po niej palcami. Siatka plecionych w³Ã³kien stalowych w os³onkach o³owianych wyjaSni³ Benner, którego g³os w zamkniêtej przestrzeni nabra³ mocy.Z tego samego materia³u by³o wykonane moje ubranie i kaptur tam-tego popo³udnia  doda³ ciszej. Ciê¿arówka te¿ jest pod namio-tem, który os³ania j¹ z trzech stron.Doyle nie chcia³, by Benner zauwa¿y³ dr¿enie jego d³oni. Czy naprawdê powstaje podmuch?  spyta³, staraj¹c siê zapa-nowaæ nad g³osem. Czy poczujemy jakiS wstrz¹s? Nie, w³aSciwie nic siê nie czuje.Odnosi siê tylko wra¿enie prze-mieszczania [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl