[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy Frankie Ferris będzie wiedział coś więcej o Mit-chu? Jego zachowanie podczas rozmowy sugerowało, żewiedział, kim jest Mitch, co z kolei wskazywało na to,że jest on jednym z ludzi Eastmana.Ale z drugiej stronyFerris za wszelką cenę starał się udowodnić swoją przy-datność, nawet jeśli oznaczałoby to naciąganie prawdy.Spojrzała na Peregrina.Jego zwykła arogancka fasa-da prawie wróciła na miejsce.Przestraszyła go na chwi-lę, nic więcej.Wychodząc, minęła Elsie Hogan, stojącąw drzwiach kuchni z założonymi rękami.Peregrine niezaszczycił jej spojrzeniem, ale Liz owszem i dostrzegławymuszoną obojętność na twarzy starszej kobiety.CzyElsie, zastanawiała się Liz, spędziła ostatnie dziesięć mi-nut na tradycyjnej rozrywce służących - podsłuchiwa-niu pod drzwiami? Czy wkrótce pojawią się pikantneopowieści o obnażonych tyłkach i sadomasochistycznychorgiach wyższych klas, powtarzane na przystankach au-tobusowych, pocztach i w supermarketach? 23Wciągu trzydziestu sześciu godzin od chwiliswego przybycia Faraj Mansoor mówił bar-dzo niewiele.Opisał okoliczności śmiercirybaka i zapewnił, że policja nie ma konkretnych powo-dów, by pojawić się u drzwi nadmorskiego bungalowu,ale poza tym zachował swoje myśli dla siebie.Od 8.30 do10, wieczór w wieczór po swoim przybyciu, spacerowałw ciemnościach po plaży.Jadł jedzenie przygotowaneprzez dziewczynę, wypalał kilka papierosów po każdymposiłku.W zwyczajowych porach modlił się.Ale teraz, jak się zdaje, był gotów do rozmowy.Zawołał kobietę imieniem Lucy, bo takie widniało naprawie jazdy i innych dokumentach i po raz pierwszyzdawał się przyglądać jej dokładniej, w pełni przyjąłdo wiadomości jej obecność.We dwoje nachylali się naddużym stołem w bungalowie, oglądając dokładnie mapętopograficzną.Na wszelki wypadek używali wyschnię-tych zdzbeł trawy jako wskazników; oboje wiedzieli żena papierze mapy palce pozostawiają delikatne, ale do-skonale utrwalone tłuste odciski. 204 STELLA RIMINGTONDroga po drodze, skrzyżowanie po skrzyżowaniu,planowali trasę swej wyprawy.Tam gdzie to tylko byłomożliwe, wybierali boczne drogi.Nie wiejskie gruntów-ici, gdzie każdy przejeżdżający samochód był doniosłymi pamiętnym wydarzeniem, ale trasy na tyle mało ważne,aby nie stawiać przy nich fotoradarów i kamer.Drogi,gdzie policja raczej nie czaiła się na pijanych kierowcówczy młodocianych maniaków szybkości.- Sądzę, że powinniśmy zaparkować w tym miej-scu - powiedziała dziewczyna - i resztę drogi pod górępokonać na piechotę.Mansoor skinął głową.- Cztery mile?- Może nawet pięć.Jeśli się pospieszymy, powinni-śmy dać radę w kilka godzin.Przez pierwsze trzy mileidzie się ścieżką, więc nie będziemy zwracać na siebieuwagi.- A to? Co to jest?- Kanał przeciwpowodziowy.Są tam mostki, ale tojedna z rzeczy, które powinniśmy rozpoznać.Znów skinął głową i dalej wpatrywał się w mapę ła-godnie wznoszącego się terenu.- Jak dobrzy są ludziez ochrony?- Bylibyśmy głupcami, uznając, że nie są zbyt do-brzy.- Będą uzbrojeni?- Tak.MP5-tki26.Kamizelki kuloodporne.- Na co będą zwracali uwagę?26Pistolet maszynowy MP5 kal.9mmX19 niemieckiej firmyHeckler und Koch.Można go nazwać światowym klasykiem uzbro-jenia sił policyjnych i specjalnych, jest na rynku broni od 40 lati wciąż trzyma się mocno, mimo pojawienia się następców. RYZYKO ZAWODOWE 205- Na cokolwiek nietypowego.Na wszystkich, którzynie pasują.- A my będziemy pasować?Spojrzała na niego z boku, próbując zobaczyć to, cowidzą inni.Miał jasną skórę, ale rysy Afgańczyka zdra-dzały jego nieeuropejskie pochodzenie, tyle że milionybrytyjskich obywateli miało nieeuropejskie pochodze-nie.Konserwatywna fryzura i dobrze dobrane detaleodzieży wskazywały na kogoś, kto przynajmniej zostałwykształcony w Wielkiej Brytanii i to zapewne na pry-watnej uczelni.Jego angielski był bezbłędny, akcent ro-dem z BBC World Service.Albo chodził do bardzo dobrejszkoły w Pakistanie, albo miał tam przyjaciół z wyższychklas.- Tak - skinęła głową.- Będziemy pasować.- To dobrze - założył granatową bejsbolówkę z logoNew York Yankees, którą kupiła dla niego w King'sLynn.- Znasz tamto miejsce? Powiedziano mi, że dobrzeje znasz.- Tak.Nie byłam tam przez kilka lat, ale nie mogłosię bardzo zmienić.Ta mapa jest aktualna, a wszystkowygląda tak, jak zapamiętałam.- Nie będziesz miała oporów, by zrobić to, co powin-no zostać zrobione? Nie masz wątpliwości?- Nie będę miała oporów.Nie mam wątpliwości.Pokiwał głową jeszcze raz i ostrożnie złożył mapę.-Mówili o tobie dobrze w Takht-i-Suleiman.Mówili, żenigdy nie narzekałaś.I co najważniejsze - mówili, żewiedziałaś, kiedy być cicho.Wzruszyła ramionami.- Było mnóstwo innych chęt-nych do gadania. 206 STELLA RIMINCTON- Zawsze są tacy - sięgnął do kieszeni.- Mam coś dlaciebie.To był pistolet.Mały, wielkości jej dłoni.Zaciekawio-na podniosła go, wyjęła magazynek i odciągnęła zamek,sprawdzając komorę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl