[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tajemniczy, ale nie całkiem obcy.Tak wiele czasuspędziły na pokładach statków, że każdy port był jak staryprzyjaciel.- To coś więcej, niż rozpoczęcie nowego życia.To coś, co jestważniejsze niż to, czy ty i ona będziecie razem.Nie mogę tegopojąć, Jordan.To więz, która nie przypomina niczego, cokiedykolwiek widziałem.-Nie wydaje mi się, żebyś często widywał normalne życie,Blix.Nie wiesz, jak ludzie żyją.83- A ty wiesz? - zapytał Blix.-Już nie - odparł Jeremy.- Czy to nie jest wielką tajemnicąwszystkich nas, przybywających do nowych światów?Wszystkich, którzy przybyli z Europy do Ameryki.Wszystkichnas, którzy opuściliśmy.coś i przybyliśmy tutaj.Myślę, żewszyscy przestaliśmy żyć zwyczajnie na długo zanim uwie-rzyliśmy, że możemy mieć coś nowego - coś co przypominałobyto, co straciliśmy - jeśli tylko wyjedziemy wystarczająco daleko.- Albo to, czego nigdy nie mieliśmy.- Albo to, czego nigdy nie mieliśmy - powtórzył Jeremy.-Czy chodzi o męża? - zapytał Blix, który nie chciał porzucićzagadki Rosie.Skoro już kolejny raz pojawiła się w jego życiu,pragnął ją zrozumieć.Chciał wiedzieć, kim była.- Chodzi omęża, prawda? Jest mężatką? Gdzieś jest cały i zdrowy mąż.aona ma czarne dziecko.Ale nie rozumiem, dlaczego czujesz sięza nią odpowiedzialny.Jeremy pozwolił mu zgadywać.- O ile nie znasz jej o wiele lepiej, niż oboje udajecie.- Nie jesteś nawet bliski prawdy, Blix - odparł Jeremy.- Nie jesteś jej bratem - rzekł Blix.- %7ładne z was niezachowywałoby się w taki sposób.Szczęka Jeremy'ego poruszyła się.Blix nie wiedział, jakiemyśli wywołał w jego głowie.Nie miał pojęcia, jakie uczuciawypływały na powierzchnię.Nie wiedział, że odkrył grubąwarstwę błota.-Cat nie myli się całkiem, mówiąc, że dzieci są do ciebiepodobne.- Blix spojrzał na Jeremy'ego.-84I pamiętałeś wszystkie imiona dziewczynki.Cały ten wdowiwelon to tylko przykrywka, prawda? Taka z niej wdowa, jak zciebie wdowiec, prawda?- Opowiedziałaby ci o swoim życiu, gdyby chciała, żebyś coś onim wiedział.-Jest żoną twojego brata? Jeremy musiał się roześmiać.-Wcalenie masz ochoty zabierać jej tam ze sobą, prawda? - ciągnął dalejBlix.- Kiedy zacząłeś tyle mówić, Blix? - westchnął Jeremy.Blix zignorował tę uwagę.- To wiele wyjaśnia, Jordan.Zawsze się zastanawiałem,dlaczego wygląda na to, że tak naprawdę wcale siebie niepragniecie.Zastanawiał mnie dystans, jaki zachowywaliście.zakażdym razem, kiedy przyłapywałem was w swoich ramionach.Nigdy nie zachowywaliście się jak beztroscy kochankowie.Tak,jak szczęśliwi ludzie powinni.-Tak jakbyś ty coś na ten temat wiedział!- Może wiem.Jeremy nie pytał.Nie dał Blixowi okazji, by mu cokolwiekopowiedział.Jeremy nie chciał jego zwierzeń.Za dwa dniwyjedzie z Melbourne.To było postanowione.Nie przypuszczał,by miał kiedykolwiek tu wrócić.-Wykorzystaj te dwa ostatnie dni jak najlepiej -powiedział Blixśmiertelnie poważnie.- Jeśli nic was tam nie czeka, to na Boga,wykorzystaj jak najlepiej to, co tu zostało.- Bóg ma z tym niewiele wspólnego, Blix!- Daj jej wesele poszukiwaczy złota! - rzekł Blix.- Cat się tospodoba! Wyprawimy największe przy-85jęcie w Hotelu Excelsior", jakie ktokolwiek pamięta.Jeremy przypuszczał, że nikt w Hotelu Excelsior" nie pamiętałniczego zbyt długo.To było miejsce zapomnienia.-Rosie nie potrzebuje żadnego przyjęcia poszukiwaczy złota -powiedział Jeremy.- Ona nie potrzebuje żadnego męża.-Wiedziałem! - wybuchnął Blix.- Już jest mężatką!Poszli razem w stronę jednego z doków, w którym bawiły siędzieci.Stali tuż obok, gdy weszła policja portowa.Blix złapałlinę rzuconą na ląd.Ujrzeli trzech mężczyzn, których związanychwyciągnięto na brzeg.- Kto to był? - zapytała Lily.- Nie mam pojęcia - odparł Blix.Nie kłamał.- Czy to złoczyńcy?- Skąd mam wiedzieć? - odpowiedział.-Jak myślisz, co zrobili?- To na pewno oni ukradli całe złoto - powiedział Matt.Blix patrzył za nimi.Na trzech przestępców było sześciupolicjantów.To wielu, nawet jak na dzielnice portowe, gdziearesztowani często stawiali opór.Policja nie używała tylu ludzibez przyczyny.Nie mieli tylu ludzi! Musieli zatrudnić nowe siły,żeby rozwiązać sprawę Nelsona".Na samą myśl poczuł mróz wkręgosłupie, a jednocześnie ogarnęło go poczucie szczęścia,jakiego już dawno nie doświadczył.Naprawdę trochę namącili w tej kałuży.Sprawili, że wreszciecoś się działo!86- To na pewno ma coś wspólnego z kradzieżą złota -powiedział.- Widziałem, że obiecano 500 funtów temu, kto zdradzi, kto tozrobił.- Gdybym tylko to wiedziała! - westchnęła Lily.- Mogłabymbyć bogata.500 funtów to strasznie dużo pieniędzy, prawda?- Dosyć - potwierdził Matt.- Dlaczego nie znamy żadnych złoczyńców? - zapytała Lily.-Jeśli zamierzasz powiedzieć to samo w banku -powiedziałsucho Jeremy - to nie wchodzisz z nami do środka.- A po co idziemy do banku? - spytała Lily.- %7łeby go obrabować - zaproponował Blix.Tylko Jeremy sięroześmiał.- %7łeby zdobyć ogromne pieniądze w uczciwy sposób -powiedział Jeremy.- Gdybym wiedziała, jacy bandyci byli na tym statku ipowiedziała o tym policji, to też byłby uczciwy sposób.Wtedyteż zarobiłabym pieniądze w uczciwy sposób, prawda?Jeremy i Blix wymienili spojrzenia.- Prawdopodobnie ty również byłabyś bandytą, jeśliwiedziałabyś, kto obrabował Nelsona" - powiedział Jeremysurowo.- I wtedy nie uważałabyś, że pójście na policję jestuczciwe, moja kochana.Wszystko zależy od tego, gdzie stoisz.Jaki masz punkt widzenia.-Rozmawialiśmy o bandytach, a nie o punkcie widzenia,Jeremy.Czasami jesteś taki głupi!Słyszał to już kilka razy.Zakładał, że tak właśnie wyglądałoposiadanie dzieci.Bycie ojcem.Nie było to nieprzyjemne.87-To się nazywa donosicielstwo, głupia - powiedział Matt.-Złoczyńcy nie plotkują o innych złoczyńcach.To byłoby tak,jakbym ja coś mówił za każdym razem, gdy ty zrobisz coś, czegonie powinnaś.To byłoby skarżenie.Lily nic nie powiedziała.Przygryzała wnętrze policzka,rozmyślając.- To zależy, jaki masz punkt widzenia - powiedział cicho Blix.Rozdział 7- To pieczęć - tłumaczył Jeremy, gestykulując wymownie.-Rozumiesz, pieczęć kościelna.Mamy.Blix zdobył wszystkopoza tą pieczęcią, Rosie.Mówi, że ją także załatwi.Może.Toprawie pewne.Ale to zajmie więcej czasu.Jest więcej szczeblido.opłacenia.To trochę więcej kosztuje.Wymaga.delikat-ności.Roza uniosła brwi, nie potrafiąc powiązać delikatności zBlixem.Musiała być ukryta w palcu, który zwykł trzymać naspuście.A nie sądziła, żeby właśnie o tym mówił Jeremy.-Wyjeżdżamy stąd pojutrze - powiedział.- Wypływamy popołudniu.- Pojutrze? Jeremy potwierdził.- Potrzebujemy pieniędzy, Rosie.Wszystko, co posiadamy, jestw tym banku!88- Przecież banki powinny być takie bezpieczne! -roześmiałasię, siadając na łóżku.Jordy gaworzył za jej plecami, podniósłsię, opierając się o jej plecy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Tajemniczy, ale nie całkiem obcy.Tak wiele czasuspędziły na pokładach statków, że każdy port był jak staryprzyjaciel.- To coś więcej, niż rozpoczęcie nowego życia.To coś, co jestważniejsze niż to, czy ty i ona będziecie razem.Nie mogę tegopojąć, Jordan.To więz, która nie przypomina niczego, cokiedykolwiek widziałem.-Nie wydaje mi się, żebyś często widywał normalne życie,Blix.Nie wiesz, jak ludzie żyją.83- A ty wiesz? - zapytał Blix.-Już nie - odparł Jeremy.- Czy to nie jest wielką tajemnicąwszystkich nas, przybywających do nowych światów?Wszystkich, którzy przybyli z Europy do Ameryki.Wszystkichnas, którzy opuściliśmy.coś i przybyliśmy tutaj.Myślę, żewszyscy przestaliśmy żyć zwyczajnie na długo zanim uwie-rzyliśmy, że możemy mieć coś nowego - coś co przypominałobyto, co straciliśmy - jeśli tylko wyjedziemy wystarczająco daleko.- Albo to, czego nigdy nie mieliśmy.- Albo to, czego nigdy nie mieliśmy - powtórzył Jeremy.-Czy chodzi o męża? - zapytał Blix, który nie chciał porzucićzagadki Rosie.Skoro już kolejny raz pojawiła się w jego życiu,pragnął ją zrozumieć.Chciał wiedzieć, kim była.- Chodzi omęża, prawda? Jest mężatką? Gdzieś jest cały i zdrowy mąż.aona ma czarne dziecko.Ale nie rozumiem, dlaczego czujesz sięza nią odpowiedzialny.Jeremy pozwolił mu zgadywać.- O ile nie znasz jej o wiele lepiej, niż oboje udajecie.- Nie jesteś nawet bliski prawdy, Blix - odparł Jeremy.- Nie jesteś jej bratem - rzekł Blix.- %7ładne z was niezachowywałoby się w taki sposób.Szczęka Jeremy'ego poruszyła się.Blix nie wiedział, jakiemyśli wywołał w jego głowie.Nie miał pojęcia, jakie uczuciawypływały na powierzchnię.Nie wiedział, że odkrył grubąwarstwę błota.-Cat nie myli się całkiem, mówiąc, że dzieci są do ciebiepodobne.- Blix spojrzał na Jeremy'ego.-84I pamiętałeś wszystkie imiona dziewczynki.Cały ten wdowiwelon to tylko przykrywka, prawda? Taka z niej wdowa, jak zciebie wdowiec, prawda?- Opowiedziałaby ci o swoim życiu, gdyby chciała, żebyś coś onim wiedział.-Jest żoną twojego brata? Jeremy musiał się roześmiać.-Wcalenie masz ochoty zabierać jej tam ze sobą, prawda? - ciągnął dalejBlix.- Kiedy zacząłeś tyle mówić, Blix? - westchnął Jeremy.Blix zignorował tę uwagę.- To wiele wyjaśnia, Jordan.Zawsze się zastanawiałem,dlaczego wygląda na to, że tak naprawdę wcale siebie niepragniecie.Zastanawiał mnie dystans, jaki zachowywaliście.zakażdym razem, kiedy przyłapywałem was w swoich ramionach.Nigdy nie zachowywaliście się jak beztroscy kochankowie.Tak,jak szczęśliwi ludzie powinni.-Tak jakbyś ty coś na ten temat wiedział!- Może wiem.Jeremy nie pytał.Nie dał Blixowi okazji, by mu cokolwiekopowiedział.Jeremy nie chciał jego zwierzeń.Za dwa dniwyjedzie z Melbourne.To było postanowione.Nie przypuszczał,by miał kiedykolwiek tu wrócić.-Wykorzystaj te dwa ostatnie dni jak najlepiej -powiedział Blixśmiertelnie poważnie.- Jeśli nic was tam nie czeka, to na Boga,wykorzystaj jak najlepiej to, co tu zostało.- Bóg ma z tym niewiele wspólnego, Blix!- Daj jej wesele poszukiwaczy złota! - rzekł Blix.- Cat się tospodoba! Wyprawimy największe przy-85jęcie w Hotelu Excelsior", jakie ktokolwiek pamięta.Jeremy przypuszczał, że nikt w Hotelu Excelsior" nie pamiętałniczego zbyt długo.To było miejsce zapomnienia.-Rosie nie potrzebuje żadnego przyjęcia poszukiwaczy złota -powiedział Jeremy.- Ona nie potrzebuje żadnego męża.-Wiedziałem! - wybuchnął Blix.- Już jest mężatką!Poszli razem w stronę jednego z doków, w którym bawiły siędzieci.Stali tuż obok, gdy weszła policja portowa.Blix złapałlinę rzuconą na ląd.Ujrzeli trzech mężczyzn, których związanychwyciągnięto na brzeg.- Kto to był? - zapytała Lily.- Nie mam pojęcia - odparł Blix.Nie kłamał.- Czy to złoczyńcy?- Skąd mam wiedzieć? - odpowiedział.-Jak myślisz, co zrobili?- To na pewno oni ukradli całe złoto - powiedział Matt.Blix patrzył za nimi.Na trzech przestępców było sześciupolicjantów.To wielu, nawet jak na dzielnice portowe, gdziearesztowani często stawiali opór.Policja nie używała tylu ludzibez przyczyny.Nie mieli tylu ludzi! Musieli zatrudnić nowe siły,żeby rozwiązać sprawę Nelsona".Na samą myśl poczuł mróz wkręgosłupie, a jednocześnie ogarnęło go poczucie szczęścia,jakiego już dawno nie doświadczył.Naprawdę trochę namącili w tej kałuży.Sprawili, że wreszciecoś się działo!86- To na pewno ma coś wspólnego z kradzieżą złota -powiedział.- Widziałem, że obiecano 500 funtów temu, kto zdradzi, kto tozrobił.- Gdybym tylko to wiedziała! - westchnęła Lily.- Mogłabymbyć bogata.500 funtów to strasznie dużo pieniędzy, prawda?- Dosyć - potwierdził Matt.- Dlaczego nie znamy żadnych złoczyńców? - zapytała Lily.-Jeśli zamierzasz powiedzieć to samo w banku -powiedziałsucho Jeremy - to nie wchodzisz z nami do środka.- A po co idziemy do banku? - spytała Lily.- %7łeby go obrabować - zaproponował Blix.Tylko Jeremy sięroześmiał.- %7łeby zdobyć ogromne pieniądze w uczciwy sposób -powiedział Jeremy.- Gdybym wiedziała, jacy bandyci byli na tym statku ipowiedziała o tym policji, to też byłby uczciwy sposób.Wtedyteż zarobiłabym pieniądze w uczciwy sposób, prawda?Jeremy i Blix wymienili spojrzenia.- Prawdopodobnie ty również byłabyś bandytą, jeśliwiedziałabyś, kto obrabował Nelsona" - powiedział Jeremysurowo.- I wtedy nie uważałabyś, że pójście na policję jestuczciwe, moja kochana.Wszystko zależy od tego, gdzie stoisz.Jaki masz punkt widzenia.-Rozmawialiśmy o bandytach, a nie o punkcie widzenia,Jeremy.Czasami jesteś taki głupi!Słyszał to już kilka razy.Zakładał, że tak właśnie wyglądałoposiadanie dzieci.Bycie ojcem.Nie było to nieprzyjemne.87-To się nazywa donosicielstwo, głupia - powiedział Matt.-Złoczyńcy nie plotkują o innych złoczyńcach.To byłoby tak,jakbym ja coś mówił za każdym razem, gdy ty zrobisz coś, czegonie powinnaś.To byłoby skarżenie.Lily nic nie powiedziała.Przygryzała wnętrze policzka,rozmyślając.- To zależy, jaki masz punkt widzenia - powiedział cicho Blix.Rozdział 7- To pieczęć - tłumaczył Jeremy, gestykulując wymownie.-Rozumiesz, pieczęć kościelna.Mamy.Blix zdobył wszystkopoza tą pieczęcią, Rosie.Mówi, że ją także załatwi.Może.Toprawie pewne.Ale to zajmie więcej czasu.Jest więcej szczeblido.opłacenia.To trochę więcej kosztuje.Wymaga.delikat-ności.Roza uniosła brwi, nie potrafiąc powiązać delikatności zBlixem.Musiała być ukryta w palcu, który zwykł trzymać naspuście.A nie sądziła, żeby właśnie o tym mówił Jeremy.-Wyjeżdżamy stąd pojutrze - powiedział.- Wypływamy popołudniu.- Pojutrze? Jeremy potwierdził.- Potrzebujemy pieniędzy, Rosie.Wszystko, co posiadamy, jestw tym banku!88- Przecież banki powinny być takie bezpieczne! -roześmiałasię, siadając na łóżku.Jordy gaworzył za jej plecami, podniósłsię, opierając się o jej plecy [ Pobierz całość w formacie PDF ]