[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dlatego że tak bardzo cię kochamy i nie możemy znieść zbyt długiej rozłąki z tobą.Clare,skarbie, powiedz coś.[Nic.Po chwili.]:Clare: Olać to.Och, Clare.Kiedy zjadłyśmy w milczeniu wspólne śniadanie, poszłam na górę do swojego pokoju izadzwoniłam do Linny.Powiedziałam jej to samo co wszystkim innym.Na to Linny:- Cornelio, tak szaleję z radości, że nawet nie potrafię wymyślić żadnego żartu.- Szkoda - odparłam.- Bo naprawdę by mi się przydał.Linny rozważała to przez chwilę, po czym powiedziała:- Nie potrafię zażartować, ale mogę spytać cię o seks.Czy to załatwi sprawę?- Myślę, że mogłoby.- Uprawiacie go?SR - Linny, nie minęły jeszcze dwadzieścia cztery godziny!- Plus dwadzieścia cztery lata.Pomyślałam, żeby się sprzeczać, ponownie przytoczyć swoją teorię przeistoczenia, aleszybko uznałam tę myśl za szaleńcze samozaparcie, jakim była.- Nie uprawiamy go - odparłam- O Boże, Cornelio.- W jej głosie zabrzmiało nagłe przerażenie.- Chyba nie odkładacietego, aż się rozwiedzie, co?Dobre pytanie, celne.Prawdę mówiąc, tak dobre i celne, że Teo zadał mi swojąnieprzerażoną, ale równie naglącą wersję dokładnie tego samego pytania podczas wykradzionychprzez nas chwil na orientalnym dywanie na strychu pani Goldberg poprzedniej nocy, zadał mi jąpo tym, jak odsunęłam się od niego, ciężko dysząc, gdy poczułam jego dłoń wślizgującą się podsweter i szukającą drogi wzdłuż żeber.- Czyli gramy zgodnie z zasadami? - spytał ochrypłym głosem.Ręka się wycofała, czylizrobiła dokładnie to, czego chciałam, niewątpliwie chciałam, bo inaczej po co bym się od niegoodsuwała, tyle że jak tylko zniknęła, oddałabym wszystko, żeby wróciła.- Teo.Ona jest moją siostrą - westchnęłam, wiedząc, że ta sama myśl przyszła teraz namobojgu do głowy.Mianowicie, że Ollie, mimo męża, z pewnością nie powstrzyma się od niczegoi niewątpliwie nawet w tym momencie, nawet gdy Teo i ja leżymy obok siebie, a frustracjaleciutko zabarwia nasze uniesienie, Ollie i Edmund znajdują się na swej kamienistej plaży izabawiają się przed Bogiem i żółwiami.Jednak w wyobrazni, obok tego jakże drastycznego obrazu, widziałam inny, jeszczebardziej drastyczny - oglądanie przez całe życie wybałuszonych oczu Bette Davis, ilekroć spojrzęw lustro.Kto mógłby znieść tego rodzaju przyszłość? A wy potrafilibyście?Powiedziałam Linny to samo co Teo.- Będziemy przestrzegać litery prawa, a jednocześnie całkowicie ignorować jego ducha zakażdym razem, gdy będziemy mieć okazję.Na co Teo odparł z czułym śmiechem:- Tylko ty mogłaś powiedzieć coś takiego.Na co Linny odparła z czułym obrzydzeniem:- Jesteś naprawdę popieprzona.Potem nieprzekonująco dodałam to, co wcześniej nieprzekonująco dodałam w rozmowie zTeo:- W każdym razie taki jest plan na teraz.Na co Teo stwierdził szarmancko:- Nie, lepiej nie zostawiaj tej furtki.Mogłoby mnie kusić, żeby próbować zmienić twojeSR zdanie.Na co Linny stwierdziła szyderczo:- Na teraz? Ha! Nie daję ci więcej niż tydzień, siostrzyczko.- Następnie spytała: - A przyokazji.Skoro oni nie byli zakochani i tak dalej, czy on i Ollie.? - Linny nie należy do osób,które pomijają milczeniem pewne kwestie.- Linny, oni byli małżeństwem przez dwa lata - powiedziałam spokojnie.- Możnazałożyć, że uprawiali seks.- Można założyć? Daj spokój, wiem, że go zapytałaś.Wiem to - oświadczyłaporozumiewawczo.- Nie mam pojęcia, dlaczego tak mówisz.- Cornelio.Przeklęta Linny.No, dobrze, spytałam, spytałam go.W ramach sprawdzania mojej ulubionej teorii, że mojamiłość do Teo istnieje na płaszczyznie wyższej ponad zazdrość, zadałam to pytanie, a jegoodpowiedz wcale mnie nie zraniła.Ani odrobinę.Moje odporne na zazdrość serce zabiłotriumfalnie.- Uprawiali.Powiedział, że było w porządku.- To dokładnie jego słowa.-  W porządku? My tutaj nazywamy to potępieniem za pomocą zbyt nijakiej pochwały" -powiedziała moja przyjaciółka Linny i muszę przyznać, że mimo całej mojej odporności nazazdrość, złośliwy uśmiech, który wyczułam w jej głosie, był muzyką dla moich uszu.Tego wieczoru, kiedy się pakowałam, do pokoju weszła moja mama z parą moichnajstarszych dżinsów, takich jeszcze z zaprasowanymi kantami na każdej nogawce.- Nie zapomnij tego - powiedziała.Usiadłam na łóżku.- Mamo.Usiadła obok mnie.- Niewątpliwie niezle tu namieszałaś - zauważyła, i serce mi zamarło, bo wiedziałambardzo dobrze, że takie zamieszanie było ostatnią rzeczą, jakiej pragnęłaby moja matka.- Kocham go z całej duszy - powiedziałam, bo to także wiedziałam.Spojrzała na mnie.- No, a dlaczego nie miałabyś go kochać? To cudowny chłopak.- To najlepszy mężczyzna na świecie.- Twój ojciec jest najlepszym mężczyzną na świecie.- Siła jej miłości do męża przewaliłasię po mnie jak fala morska.No, no, pomyślałam.Czy to przez cały czas tam było?- Spójrz na nas - powiedziałam.- Dwa usychające z miłości groszki w strączku.- A wtedySR uśmiechnęła się do mnie.- Kiedy zostanie orzeczony ich rozwód? - spytała.Więc wyjaśniłam jej to wszystko, cowcześniej wyjaśnił mi Teo, i powiedziałam o jego planie, żeby zaczekać rok.- Rok? - odparła mama ostro.- To szaleństwo.- A ja poczułam się, jakbym to ja byłaszalona.Bo jak nie, to ona.Byłam pewna, że będzie chciała, żeby Teo postąpił szlachetnie ipoczekał.- On nie chce mówić okropnych rzeczy o Ollie - westchnęłam.- Po prostu nie chce.Oczy mojej mamy rozbłysły.- Ale może uda się przekonać Ollie, żeby powiedziała okropne rzeczy o nim, jak sądzisz?Przy odrobinie perswazji ze strony matki?- Mamo! - Byłam dosłownie zszokowana.- Kochanie - powiedziała i położyła mi dłoń na policzku.- Skąd to zdumienie? Ja zawszebyłam po stronie miłości.Czyżbyś tego nie wiedziała?Kiedy się nad tym zastanowiłam, doszłam do wniosku, że rzeczywiście wiedziałam.Oczywiście.Wiedziałam to przez cały czas.Następnego ranka Clare nie zeszła na śniadanie.- Przykro mi, Cornelio - powiedziała Viviana.- Nawet bardziej przykro z jej powodu niż ztwojego, bo potem nie będzie mogła sobie darować, że się nie pożegnała.Pózniej będzie żałować.Przerwała, a ja uzbroiłam się wewnętrznie przeciw kolejnym podziękowaniom.Ale Viviana tylko się uśmiechnęła i stwierdziła:- Kiedy przyjedziesz z wizytą, będziesz miała teraz trzy domy, w których możesz sięzatrzymać.Ten dom, dom rodziców Teo i dom pani Goldberg.Zaproszenie.Odwzajemniłam jej uśmiech.- Teraz to twój dom - przypomniałam.Po długich rozmowach, podczas których ja nalegałam na to, żeby im go dać, a Viviana,żeby go kupić, zgodziłam się go sprzedać.- I dom Clare - dodałam wesoło, czy wręcz z rozradowaniem, bo to właśnie robi z tobąmiłość: wyzbywasz się domu, który był bliski twemu sercu przez prawie całe życie, a czujesz się,jakby ci podarowano słońce i księżyc razem.- Zaplanuj długie wizyty - powiedziała mi Viviana.Wyczekała długi czas.Przestraszyła mnie swoim czekaniem.Ale kiedy wkładałam torbędo bagażnika samochodu Teo, nagle znalazła się koło mnie.Nie było jej, potem była, a potemznalazła się w moich ramionach.SR - Nazwij mnie skarbem - porosiła, opierając się policzkiem o mój policzek.- Och, skarbie, skarbie, skarbie - powiedziałam.- Clare.Dziecko mego serca.Skarbie, takbardzo nie chcę cię opuszczać.Tak bardzo nie chciałam jej opuszczać.Robiło mi się niedobrze na tę myśl [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl