[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wskrytości ducha wyobrażałem sobie, że rozszyfruję niemą prośbę, którajest wyraznie zachęcająca, wyobrażałem sobie, że w ciszy mojegoumysłu rozlegają się słowa:  David, przytul mnie!".Nic takiego niesłyszałem; widać nie jest to takie proste.W każdym razie uciszyłem wsobie ciągnącą się bez końca, nerwową paplaninę.Minęły pierwszeemocje wywołane bliskością Jade.Słuchałem, jak jej płuca napełniająsię powietrzem, wyobrażałem sobie, jak tlen napiera na mokre, różoweścianki, po czym niby akrobata wykonuje zgrabne salto i ucieka nosemi ustami.Ostrożnie dotknąłem penisa.Miałem wrażenie, że moje ciałostanowi przedłużenie członka, a włókna nerwowe biegną mi przez udai łydki aż do stóp; czułem je w brzuchu, w gardle.Mucha leniwieobijała się albo o roletę, albo o abażur.Jade nieznacznie się poruszyła.Potarła nogą o prześcieradło - czyżby ze zdenerwowania? A możezaswędziała ją stopa? Był to dowód, że nie śpi, tak jak moje mruganieoczami.Przekręciłem się na bok i leżałem teraz twarzą do pleców Jade,obserwując kosmyki jej włosów, które zachodziły na atłasowykołnierzyk piżamy, oraz jej ciało, które z bliska i w ciemnościwyglądało dość masywnie. Koncentrując się ze wszystkich sił, wpatrywałem się w jej głowę.Totaka sztuczka jeszcze ze szkoły: nakłania się wzrokiem osobęobserwowaną do zrobienia czegoś.Pamiętam, jak wbijałem wzrok wuszy Arleny Davenport, żeby oblała się rumieńcem, jak wpatrywałemsię w czarne, jedwabiste włosy Iry Millmana, żeby podrapał się wgłowę.Sztuczka na ogół skutkowała.- Cholera, ale żar - mruknęła pod nosem Jade.Mówiła do siebie? Niebyłem pewien.Poruszyła się pod przykryciem i wyciągnęła dłoń, jakbychciała zrzucić z siebie koc.Ale nie zrzuciła.- Jak w sierpniu - dodała.%7łar.Czy chodziło jej o to, że przysunąłem się zbyt blisko? Czy czułażar krwi pulsującej w moich żyłach?Pomyślałem o krwi Jade i nagle, trawiony namiętnością, a zarazemzupełnie wyczerpany, zapragnąłem się w nią zamienić, przeistoczyć sięw ten płyn, który bez ustanku krąży po jej ciele, docierając do każdegozakamarka.Krew menstruacyjna.Sznurek od tamponu zwinięty we włosach łonowych.Pochwa.Wargi, które reagują na mój dotyk, otwierają się, robiąwilgotne.Pragnąłem zajrzeć w jej ciało.Wejść w nie.Połączyć się wjedno.Zniade znamię po wewnętrznej stronie uda.Obsypuję pocałunkami brzuch, przykładam usta do pępka, wsuwamjęzyk do jego pomarszczonego wnętrza, czuję, jak otaczające godelikatne włoski unoszą się z podniecenia.Ręka Jade na mojej głowie.Spycha mnie niżej.Aagodnie.Niżej, tak,och, trochę niżej.Jade przekręciła się na wznak.Nogi miała zgięte w kolanach, stopyoparte o materac, ręce pod prześcieradłem, spoczywające na brzuchu.Spojrzała na mnie kątem oka. - O czym myślisz? - spytała.Przecież nienawidziła tego pytania.Uważała, że dzieli ludzi, żeutrudnia mówienie prawdy, że stanowi pogwałcenie życiawewnętrznego oraz intymnego.Zmieniła się.Wzruszyłem ramionami.- Nie wiem.Potrząsnęła głową i westchnęła.- Głupie pytanie.Przepraszam.Na chwilę odwróciła twarz, po czym znów utkwiła wzrok w suficie.Obserwowałem jej profil.Wąski nos ( %7łydówki nie cierpią mnie zpowodu tego nosa").Głęboki dołek w brodzie.Duże, wypukłe czoło,które zawsze wyglądało bardzo krucho, jakby było z barwionego szkła.- Sama nie wiem, David - szepnęła, a ten niespodziewany szeptpodziałał tak, jakby nagle wciągnęła mnie do alkowy.- Ale może jednoz nas powinno spać na podłodze.Wysunąłem rękę i dotknąłem jej ramienia.Jade zupełnie niezareagowała, toteż kompletnie zmieszany, już miałem cofnąć dłoń, alew ostatniej chwili się powstrzymałem.Przekręciła głowę.Leżeliśmy twarzą w twarz.- To takie dziwne, prawda? - powiedziała.Skinąłem głową, ale nietak, jakbym przyznawał jejrację.Moje skinienie oznaczało, że ją słyszę.Oznaczało tak, tak ijeszcze raz tak.Pełne upojenia tak.Ponownie zaległa cisza.Chwile milczenia były teraz dłuższe,wymowniejsze, bardziej swobodne: przestały ciążyć.Czułem, jak w tejciszy Jade do mnie podpływa.Nagle po latach znów osiągnęliśmy etap,kiedy brak wysiłku nas do siebie zbliża. Mój dotyk stał się bardziej natarczywy.Nie zmieniłem pozycji, ale namyśl o tym, że leżę tak blisko Jade, mimowolnie zacisnąłem mocniejpalce.- Chciałam, żebyś mnie dotknął - rzekła, powstrzymując odruch, żebyodwrócić się ode mnie.- Nie byłem pewien - odparłem.Zdziwił mnie własny głos: drżący,chrapliwy, jakby wydobywał się ze spuchniętego gardła.- Ale lepiej się odsuń.Jestem taka niespokojna.Spragniona.Tostraszne.Człowiek tak bardzo uzależnia się od seksu.Czeka naorgazm, na to cholerne rozładowanie.A wtedy, David, byle ktowystarcza.Byłoby to bardzo niesprawiedliwe wobec ciebie.- Mówiącto wysunęła spod prześcieradła rękę i położyła mi ją na piersi.Napewno musiała słyszeć łomot mojego serca i zaintrygowana przyłożyładłoń.A może chciała je uciszyć?Gdzieś w głębi wiedziałem, że słowa Jade, iż byle kto wystarczy,mogą mnie zaboleć.Może nawet taki był ich cel.Jednakże nie czułemsię dotknięty.Sens jej słów nie był istotny.Ot, kwestia frazeologii.Jakże go porównać z ciepłem bijącym z małej, miękkiej ręki, któraspoczywała na mojej piersi?Zginałem i prostowałem palce, przesuwając dłoń po ramieniu Jade [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl