[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Woda wdarłaby mi się do ust i nosa i walczyłabymnadaremnie.Nie umiałam pływać, byłam zmęczona i słaba, więc nie trwałoby to długo.Wodazamknęłaby się nad moją głową, a ja nie odczuwałabym już bólu.Kapłani mówili, że dziewice, które odbierają sobie życie w obronie swojej cnoty, stająsię gwiazdami w królestwie Księżyca.Ale one odbierały sobie życie w inny sposób.Mieczemojca, czasami trucizną.Nie miałam miecza ojca, a truciznę podałam komuś innemu i zhańbiłam samą siebie.Yuki powiedziałaby, że stanę się duchem rzeki, który unosi się posępnie wokół mostu,ostrzegając innych przed swoim smutnym losem.Nie wierzyłam w duchy.Myślałam -miałam nadzieję - że po prostu zniknę.Wszystko zniknie, a ja przestanę istnieć.Odetchnęłampowoli, głęboko.Jakże cudownie to brzmiało.Patrzyłam, jak ostatni z rybaków dobija do brzegu.Kiedy zacumuje i pójdzie dodomu.Nagle pod gołymi stopami poczułam, jak wibrują deski - ktoś szedł przez most.Czekałam, aż mnie minie, wpatrując się w rybaka, który wyciągnął już swoją łódz nabłotnisty brzeg.Za plecami usłyszałam śmiejącego się mężczyznę.Zwróciło to moją uwagę, bo w jegogłosie dzwięczała ta sama nieprzyjemna nuta co w głosie Terayamysan.Odwróciłam głowę,ale szybko znowu spojrzałam na rzekę.Za mną stali dwaj strażnicy w służbowych kimonach,z mieczami zatkniętymi za pasy obi.Zamarłam, pragnąc stać się niewidzialna.Poczułam, jakstają po moich bokach, uniemożliwiając mi ucieczkę i zostawiając mi tylko jedną drogę, wdół, w nurt rzeki.Zacisnęłam palce na drewnianej balustradzie.Czy zdołam się tak mocno odepchnąć?Czy będą usiłowali mnie powstrzymać?- Dobry wieczór, imoutochan - odezwał się jeden z nich, zwracając się do mnie jak domłodszej siostry.Spojrzałam na niego.Był młody, miał może około dwudziestu lat.Pojedyncze pasma włosów wysuwały mu się z kucyka na czubku głowy.Jego twarz nie była napięta ani ponura.Nie zachowywał się tak, jakby odnalazł kryminalistę ściganego za zabójstwo żonyznamienitego pana.Był spokojny i pewny siebie.Odetchnęłam z ulgą i drżącym głosem odpowiedziałam:- Dobry wieczór, panie strażniku.Nie wiedzieli, kim jestem.Nie zaciągną mnie przed oblicze Terayamysan, nie obwiniąYouty o to, że mi pomagał.Ale moje poczucie ulgi natychmiast zniknęło, kiedy mężczyzna zapytał:- Co taka młoda dziewczyna robi sama o tej póznej porze? Czy nie wiesz, że toniebezpieczna okolica? Tutaj mogą cię spotkać najgorsze rzeczy.O nie, to niemożliwe.Przez cały dzień wzbudzałam w ludziach odrazę, a teraz ktośuznał, że jestem atrakcyjna? Czy oni byli ślepi!? Czy nie widzieli, kim jestem?- Mieszkam w pobliżu - skłamałam gładko.- Wyszłam tylko na chwilę.Mój ojciecczeka na mnie w domu.- Naprawdę? To może cię do niego odprowadzimy?Drugi strażnik westchnął zniecierpliwiony.Pierwszy zaśmiał się krótko i rzekł:- Mój przyjaciel nie ma tak dobrego serca jak ja.Miałbym ci pozwolić wracać dodomu w ciemnościach? Nie chcesz tego, prawda?Chwyciłam się drewnianej balustrady.Jeszcze tylko chwila, tylko minuta, a będę pozajego zasięgiem.Już dawno bym to zrobiła.Idzcie sobie w końcu! Zostawcie mnie.- Nie jest zainteresowana - powiedział drugi, cofając się.- Zresztą paskudnie pachnie.Chodzmy już.- Nie tak szybko - rzucił pierwszy, obejmując mnie nagle w pasie i wsuwając dłońmiędzy fałdy mojego kimona.Ogarnęła mnie prawdziwa wściekłość, kiedy poczułam, jak jego palce dotykają moichpiersi.Instynktownie wbiłam paznokcie w jego ramię i szturchnęłam go mocno łokciem.Moja koścista ręka trafiła go prosto w żołądek i usłyszałam, jak jęknął.Pchnął mnie tak silnie,że z krzykiem upadłam na ziemię.Płacząc z bólu, podparłam się rękami i zaczęłam sięodpychać od desek mostu. Uciekaj, uciekaj, uciekaj..Poczułam kopnięcie między łopatkami.Upadłam na twarz, wciąż starając się czołgać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl
  • >