[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Gdybym bardzo pragnął, żeby wszystko było tak, jakdawniej. Ale ja już tego nie pragnę. Kochasz go? pyta Danielewicz cicho. Czy w mojej sytuacji mogłam nie pokochać człowieka,który jest dla mnie dobry?261 A dlaczego teraz płaczesz? Wcale nie płaczę.Pomóż mi zamknąć walizkę.Drobneuprzejmości mogą z nas jeszcze zrobić przyjaciół. Wszystkie.wszystkie swoje rzeczy zabrałaś?. Na razie te, które będą mi potrzebne w najbliższychdniach. Nie masz zamiaru tu przychodzić? Po co.po co miałabym tu przychodzić?. Tereso! Ja cię stąd nie wypuszczę! Nie wyjdziesz stąd!Opamiętaj się! Mamy dziecko!Teresa podnosi głowę i dopiero teraz naprawdę patrzy Adamowi w oczy. Ja o tym ani na chwilę nie zapomniałam.Po co o tymmówisz? Po co o tym mówię? Jeśli nie zostało w tobie już nic, żadnewspomnienie, to ta jedna myśl.ta jedna sprawa.powinnawszystko zmienić.Mamy dziecko, wspaniałe, udane dziecko,z którego kiedyś możemy być dumni. Nie widzę powodu, dla którego nie moglibyśmy byćz niego dumni.osobno. Czy ty myślisz, że ja pozwolę, żeby Krzysztof wychowywałsię u obcych ludzi? Jeśli są dla niego lepsi niż rodzice? Przecież przez każdy dom przechodzą różne burze, a ludziejakoś otrząsają się z nich i żyją dalej. A więc chodzi ci tylko o bezkarność. Tereso, myśl o Krzysztofie! Błagam cię, myśl o Krzysztofie! Co do Krzysztofa wszystko jest postanowione.Będzieu Pauliny do czasu.do czasu, aż ja się urządzę. Czy nie zapomniałaś przypadkiem, że on ma jeszczei ojca? Sąd na pewno przyzna dziecko mnie. Informowałaś się u adwokata? Tak. No cóż, jak widzę, przemyślałaś zagadnienie wszechstronnie.A czy zastanowiłaś się także i nad tym, jak Krzysztof poczujesię w nowych warunkach? Będzie ze mną!262 I z tym obcym mężczyzną, do którego na pewno trudnobędzie mu się przyzwyczaić. O to się nie martw! Dzieci łatwo przywiązują się do tych,którzy są dla nich dobrzy.Krzysztof na pewno. głos Teresyzałamuje się na pewno.go polubi. Na twoim miejscu nie byłbym tego tak pewny.Dziecimają dobrą pamięć, a Krzysztof jest już dostatecznie duży, abyzdawać sobie ze wszystkiego sprawę. I to mi mówisz ty! Ty! Tak, ja.W twoich rękach leży decyzja, czy Krzysztofbędzie miał dom i normalne dzieciństwo, czy też. Milcz! Milcz! Nie będę milczał! Musisz to ode mnie usłyszeć.W swoichkalkulacjach na temat przyszłości nie wzięłaś pod uwagę jednego:że Krzysztof jest przywiązany także i do mnie.Tereso! Onpotrzebuje nas obojga. Milcz! Och, błagam cię, milcz! On potrzebuje nas obojga! Wszystko przemija, każdamiłość się wypala tak, ja to mówię, ja to jedno jest trwałei człowiekowi potrzebne.Nie mogłabyś być szczęśliwa, gdybyś topodeptała, Tereso. Przestań! Proszę cię, przestań! Musisz o tym pomyśleć! Musisz o tym uczciwie pomyśleć!Odłóż walizkę.Sama widzisz, że nie możesz tak odejść.Naszemudziecku należy się chwila rozwagi, odpowiedzialnej rozwagi.Onteraz śpi, niczego nie przeczuwa, a my musimy, wciąż myśląc, że onkocha nas oboje, rozstrzygnąć o jego losie.Usiądz, Tereso.Naszedziecko śpi i niczego nie przeczuwa.Ale my musimy, my musimyo nim myśleć.XXIIIMarcin otwiera drzwi, gdy Teresa zaledwie dotyka dzwonka. Nareszcie! Myślałem już, że się ciebie dziś nie doczekam. Spózniłam się na kolejkę. Na całe szczęście niedługo skończą się te dojazdy.Chodz tuprędko, zobacz, co kupiłem! Sama powiedz, czy nie wspaniałypasiak?263 Owszem. Powieszę go przy twoim tapczanie.Zobaczysz, jak cibędzie ładnie w tym kolorze. Co ty wygadujesz, Marcin? Jak może być ładnie w czymś,co wisi na ścianie? Jeszcze jak! Ja będę wszystko dobierał do ciebie.Do twegokoloru włosów, do oczu, do tych brzydkich piegów na nosie. Wyjdzmy, Marcin.Nigdzie dziś nie wyjdziemy? A dokąd mamy iść? Czy nam tu zle? Od kiedy mam ciebie,lubię siedzieć w domu.Zrobię zaraz herbaty, mam keks i słonepaluszki. Ale.ale moglibyśmy się przejść.Na dworze zrobiło sięzupełnie przyjemnie. Przyjemnie? Popatrz, jeszcze masz włosy mokre od deszczu.Gdzie chcesz spacerować w taką pogodę? O, mam jeszczeorzechy! Kiedy byłem małym chłopcem, nie mogłem po prostudoczekać się jesieni.Orzechy przy ciepłym piecu, kiedy na dworzepada deszcz i szaleje wiatr.Tutaj wprawdzie nie mamy pieca, aleprzysuniemy fotel do kaloryfera i też będzie nam dobrze.Poczekaj,nastawię wodę na herbatę.Czy może wolisz kawę? Wszystko jedno. Nie chcę, żebyś mówiła wszystko jedno".Obojętnystosunek do życia równa się negacji.A więc herbata czy kawa? Herbata.Marcin znika w kuchence, ale co chwila wystawia głowę zzakotary. Nie masz pojęcia, jak się cieszę tym pasiakiem! PrzechodzęZwiętojańską koło cepelii i coś mnie tknęło, żeby wstąpić.Akuratdostali nowy transport.Ręczę, że jutro już by go nie było.Co za kolor! Ta soczysta zieleń i brąz! Powiedz szczerze, czy ci się podoba? Ależ tak, przecież już mówiłam. Wciąż mi się wydaje, że się nie cieszysz. Co ci przychodzi do głowy. Bo ja po prostu szaleję z radości, kiedy uda mi się cośładnego dla nas zdobyć.Zobaczysz, jak ja umebluję ten pokój!Zanim dostaniemy większe mieszkanie, trzeba się tutaj urządzić jaknajwygodniej.Dlaczego nie siadasz? Wciąż stoisz w tym samymmiejscu, w którym cię zostawiłem. Już siadam.264 Nie tu.Przecież przysunąłem dla ciebie fotel do kaloryfera.Zawsze narzekasz, że ci zimno w nogi.Miałaś dzisiaj przynieśćswoje domowe pantofle. Zapomniałam [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.- Gdybym bardzo pragnął, żeby wszystko było tak, jakdawniej. Ale ja już tego nie pragnę. Kochasz go? pyta Danielewicz cicho. Czy w mojej sytuacji mogłam nie pokochać człowieka,który jest dla mnie dobry?261 A dlaczego teraz płaczesz? Wcale nie płaczę.Pomóż mi zamknąć walizkę.Drobneuprzejmości mogą z nas jeszcze zrobić przyjaciół. Wszystkie.wszystkie swoje rzeczy zabrałaś?. Na razie te, które będą mi potrzebne w najbliższychdniach. Nie masz zamiaru tu przychodzić? Po co.po co miałabym tu przychodzić?. Tereso! Ja cię stąd nie wypuszczę! Nie wyjdziesz stąd!Opamiętaj się! Mamy dziecko!Teresa podnosi głowę i dopiero teraz naprawdę patrzy Adamowi w oczy. Ja o tym ani na chwilę nie zapomniałam.Po co o tymmówisz? Po co o tym mówię? Jeśli nie zostało w tobie już nic, żadnewspomnienie, to ta jedna myśl.ta jedna sprawa.powinnawszystko zmienić.Mamy dziecko, wspaniałe, udane dziecko,z którego kiedyś możemy być dumni. Nie widzę powodu, dla którego nie moglibyśmy byćz niego dumni.osobno. Czy ty myślisz, że ja pozwolę, żeby Krzysztof wychowywałsię u obcych ludzi? Jeśli są dla niego lepsi niż rodzice? Przecież przez każdy dom przechodzą różne burze, a ludziejakoś otrząsają się z nich i żyją dalej. A więc chodzi ci tylko o bezkarność. Tereso, myśl o Krzysztofie! Błagam cię, myśl o Krzysztofie! Co do Krzysztofa wszystko jest postanowione.Będzieu Pauliny do czasu.do czasu, aż ja się urządzę. Czy nie zapomniałaś przypadkiem, że on ma jeszczei ojca? Sąd na pewno przyzna dziecko mnie. Informowałaś się u adwokata? Tak. No cóż, jak widzę, przemyślałaś zagadnienie wszechstronnie.A czy zastanowiłaś się także i nad tym, jak Krzysztof poczujesię w nowych warunkach? Będzie ze mną!262 I z tym obcym mężczyzną, do którego na pewno trudnobędzie mu się przyzwyczaić. O to się nie martw! Dzieci łatwo przywiązują się do tych,którzy są dla nich dobrzy.Krzysztof na pewno. głos Teresyzałamuje się na pewno.go polubi. Na twoim miejscu nie byłbym tego tak pewny.Dziecimają dobrą pamięć, a Krzysztof jest już dostatecznie duży, abyzdawać sobie ze wszystkiego sprawę. I to mi mówisz ty! Ty! Tak, ja.W twoich rękach leży decyzja, czy Krzysztofbędzie miał dom i normalne dzieciństwo, czy też. Milcz! Milcz! Nie będę milczał! Musisz to ode mnie usłyszeć.W swoichkalkulacjach na temat przyszłości nie wzięłaś pod uwagę jednego:że Krzysztof jest przywiązany także i do mnie.Tereso! Onpotrzebuje nas obojga. Milcz! Och, błagam cię, milcz! On potrzebuje nas obojga! Wszystko przemija, każdamiłość się wypala tak, ja to mówię, ja to jedno jest trwałei człowiekowi potrzebne.Nie mogłabyś być szczęśliwa, gdybyś topodeptała, Tereso. Przestań! Proszę cię, przestań! Musisz o tym pomyśleć! Musisz o tym uczciwie pomyśleć!Odłóż walizkę.Sama widzisz, że nie możesz tak odejść.Naszemudziecku należy się chwila rozwagi, odpowiedzialnej rozwagi.Onteraz śpi, niczego nie przeczuwa, a my musimy, wciąż myśląc, że onkocha nas oboje, rozstrzygnąć o jego losie.Usiądz, Tereso.Naszedziecko śpi i niczego nie przeczuwa.Ale my musimy, my musimyo nim myśleć.XXIIIMarcin otwiera drzwi, gdy Teresa zaledwie dotyka dzwonka. Nareszcie! Myślałem już, że się ciebie dziś nie doczekam. Spózniłam się na kolejkę. Na całe szczęście niedługo skończą się te dojazdy.Chodz tuprędko, zobacz, co kupiłem! Sama powiedz, czy nie wspaniałypasiak?263 Owszem. Powieszę go przy twoim tapczanie.Zobaczysz, jak cibędzie ładnie w tym kolorze. Co ty wygadujesz, Marcin? Jak może być ładnie w czymś,co wisi na ścianie? Jeszcze jak! Ja będę wszystko dobierał do ciebie.Do twegokoloru włosów, do oczu, do tych brzydkich piegów na nosie. Wyjdzmy, Marcin.Nigdzie dziś nie wyjdziemy? A dokąd mamy iść? Czy nam tu zle? Od kiedy mam ciebie,lubię siedzieć w domu.Zrobię zaraz herbaty, mam keks i słonepaluszki. Ale.ale moglibyśmy się przejść.Na dworze zrobiło sięzupełnie przyjemnie. Przyjemnie? Popatrz, jeszcze masz włosy mokre od deszczu.Gdzie chcesz spacerować w taką pogodę? O, mam jeszczeorzechy! Kiedy byłem małym chłopcem, nie mogłem po prostudoczekać się jesieni.Orzechy przy ciepłym piecu, kiedy na dworzepada deszcz i szaleje wiatr.Tutaj wprawdzie nie mamy pieca, aleprzysuniemy fotel do kaloryfera i też będzie nam dobrze.Poczekaj,nastawię wodę na herbatę.Czy może wolisz kawę? Wszystko jedno. Nie chcę, żebyś mówiła wszystko jedno".Obojętnystosunek do życia równa się negacji.A więc herbata czy kawa? Herbata.Marcin znika w kuchence, ale co chwila wystawia głowę zzakotary. Nie masz pojęcia, jak się cieszę tym pasiakiem! PrzechodzęZwiętojańską koło cepelii i coś mnie tknęło, żeby wstąpić.Akuratdostali nowy transport.Ręczę, że jutro już by go nie było.Co za kolor! Ta soczysta zieleń i brąz! Powiedz szczerze, czy ci się podoba? Ależ tak, przecież już mówiłam. Wciąż mi się wydaje, że się nie cieszysz. Co ci przychodzi do głowy. Bo ja po prostu szaleję z radości, kiedy uda mi się cośładnego dla nas zdobyć.Zobaczysz, jak ja umebluję ten pokój!Zanim dostaniemy większe mieszkanie, trzeba się tutaj urządzić jaknajwygodniej.Dlaczego nie siadasz? Wciąż stoisz w tym samymmiejscu, w którym cię zostawiłem. Już siadam.264 Nie tu.Przecież przysunąłem dla ciebie fotel do kaloryfera.Zawsze narzekasz, że ci zimno w nogi.Miałaś dzisiaj przynieśćswoje domowe pantofle. Zapomniałam [ Pobierz całość w formacie PDF ]