[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.PoddawaÅ‚a siÄ™ jego dÅ‚oniom, jego ustom; radoÅ›nie,w upojeniu, omdlewajÄ…c w jego ramionach, tracÄ…c siÅ‚yi odzyskujÄ…c je na nowo; jeszcze nie do koÅ„ca pewni, jeszczeciÄ…gle zachÅ‚ystujÄ…c siÄ™ nadziejÄ… i uciekajÄ…c w popÅ‚ochu, ażdo chwili, kiedy oboje wiedzieli, że tak wÅ‚aÅ›nie ma być, żestanie siÄ™ nieuniknione, że speÅ‚ni siÄ™ przeznaczenie.I czasstanÄ…Å‚ w miejscu, a może pomknÄ…Å‚ z szaleÅ„czÄ… szybkoÅ›ciÄ…,bo zabrakÅ‚o go na sÅ‚owa, na Å‚agodność.Spieniona falazagarnęła ich, poniosÅ‚a ze sobÄ…, zabraÅ‚a w otchÅ‚aÅ„.Kiedy otworzyÅ‚a oczy, w pokoju byÅ‚ półmrok.Przezmgnienie staraÅ‚a siÄ™ przypomnieć sobie, gdzie jest.Takszybko, w jednej chwili zapadÅ‚a w sen.Tak bezpieczniebyÅ‚o w jego objÄ™ciach, czuÅ‚a jego ciepÅ‚o.Nie poruszyÅ‚a siÄ™, ale coÅ› musiaÅ‚o go obudzić, bo zaczÄ…Å‚oddychać innym rytmem.Delikatnie przeciÄ…gnÄ…Å‚ dÅ‚oniÄ… pojej ramieniu, musnÄ…Å‚ piersi.ZadrżaÅ‚a, kiedy Å‚agodnie do-tknÄ…Å‚ ustami czuÅ‚ego miejsca za uchem. Odwróć siÄ™ do mnie szepnÄ…Å‚. MuszÄ™ ciÄ™ pocaÅ‚ować.Tym razem mieli dużo czasu.Resztki snu ulatywaÅ‚yniespiesznie, mieszaÅ‚y siÄ™ z westchnieniami, tkliwymi słów-kami, czuÅ‚oÅ›ciÄ….Uszczęśliwieni i odurzeni, coraz bardziejtracÄ…c rozwagÄ™ i oddech, odrywali siÄ™ od ziemi, przekraczaligranice, przechodzili w innÄ… rzeczywistość.ROZDZIAA SIÓDMYGdy ponownie otworzyÅ‚a oczy, za oknem byÅ‚ dzieÅ„.ByÅ‚asama.Wspomnienie tego, co siÄ™ staÅ‚o, cudownej bliskoÅ›cii czuÅ‚oÅ›ci, które przestaÅ‚y istnieć wraz z odejÅ›ciem nocy, byÅ‚otak bolesne, że musiaÅ‚a zamknąć oczy, by powstrzymaćcisnÄ…ce siÄ™ Å‚zy.Rozpaczliwie tÄ™skniÅ‚a za tym, co trwaÅ‚o takkrótko i bezpowrotnie przeminęło.PrzeczuwaÅ‚a, co jÄ… terazczeka: cierpienie i daremny żal za straconÄ… miÅ‚oÅ›ciÄ…, którejpowinna siÄ™ przeciwstawić od samego poczÄ…tku, bo przecieżzgóry wiedziaÅ‚a, że to tak bÄ™dzie, że to tak wÅ‚aÅ›nie siÄ™ skoÅ„czy.PopatrzyÅ‚a na starannie wykaligrafowany monogram napoduszce, delikatnie przesunęła po nim palcem.Tak lekko,jak wczeÅ›niej po skórze Luke a.Przed laty tÄ™ poduszkÄ™ z miÅ‚oÅ›ciÄ… haftowaÅ‚a narzeczonajakiegoÅ› Crightona.Narzeczona Crightona! CoÅ›, co jejnigdy nie bÄ™dzie pisane.Na tÄ™ myÅ›l gorÄ…ce Å‚zy zapiekÅ‚y podpowiekami.PrzeraziÅ‚a siÄ™.Nie chciaÅ‚a, by ujrzaÅ‚ jÄ… w tymstanie, by zaczÄ…Å‚ siÄ™ czegoÅ› domyÅ›lać, odszyfrowaÅ‚ jejuczucia.Ale gdzie on wÅ‚aÅ›ciwie jest?Jej uczucia.Już nie musiaÅ‚a siÄ™ nad nimi zastanawiać.Czyżby wczorajsza noc nie byÅ‚a wystarczajÄ…cym dowodem?UciekaÅ‚a przed prawdÄ…, baÅ‚a siÄ™ jej.I od pierwszej chwili,kiedy go ujrzaÅ‚a, wmawiaÅ‚a sobie, że tak wcale nie jest, że tozÅ‚udzenie.A przecież jest w nim zakochana.Kocha go.Zamknęła oczy, z trudem przeÅ‚knęła Å›linÄ™.Nie, toniemożliwe, nie może.Gdzie siÄ™ podziaÅ‚a jej duma, jejrezerwa, poczucie wÅ‚asnej wartoÅ›ci?I gdzie jest Luke?W mieszkaniu panowaÅ‚a dziwna pustka.Czyżby zo-stawiÅ‚ jÄ… samÄ…, ryzykujÄ…c, że spróbuje uciec.? Nie, po tym,co powiedziaÅ‚ wczoraj, to raczej wykluczone.Za bardzo byÅ‚na niÄ… rozgniewany.Ostrożnie wstaÅ‚a z łóżka, owinęła siÄ™ koÅ‚drÄ… i po cichutkupodeszÅ‚a do drzwi.UchyliÅ‚a je lekko. Luke?%7Å‚adnej odpowiedzi.ZnieruchomiaÅ‚a,bo nieoczekiwanie ktoÅ› raptownie zastukaÅ‚do drzwi wejÅ›ciowych.CzekaÅ‚a w bezruchu, niezdecydowana,co powinna zrobić.Ku jej zaskoczeniu rozlegÅ‚ siÄ™ gÅ‚os Olivii: Bobbie, otwórz mi! Szybko!OtworzyÅ‚a zamek; Olivia z impetem wpadÅ‚a do Å›rodka.ByÅ‚a wyraznie podekscytowana.ZupeÅ‚nie nie zwróciÅ‚a uwagina okrycie dziewczyny, nie mówiÄ…c już, że jej obecnośćw mieszkaniu Luke a przyjęła jako rzecz naturalnÄ…. Ubieraj siÄ™! powiedziaÅ‚a zdyszanym gÅ‚osem. Tyl-ko szybko! Na razie nie mogÄ™ ci niczego wytÅ‚umaczyć dodaÅ‚a, widzÄ…c zdezorientowanÄ… minÄ™ dziewczyny. Ale. zaczęła Bobbie, próbujÄ…c protestować, leczOlivia już pchaÅ‚a jÄ… w stronÄ™ sypialni. Nie pytaj poprosiÅ‚a. Nie mogÄ™ nic powiedzieć.AlenaprawdÄ™ musimy siÄ™ Å›pieszyć.Bobbie zawahaÅ‚a siÄ™, wreszcie zapytaÅ‚a niepewnie: Czy może.czy Luke.? Nie, to nie ma z nim nic wspólnego zapewniÅ‚a solennieOlivia, dopiero teraz uÅ›wiadamiajÄ…csobie, że Luke a tu nie ma. A gdzie on jest? zdziwiÅ‚a siÄ™. Nie wiem szczerze odrzekÅ‚a Bobbie. No trudno, nie mamy czasu, żeby na niego czekać stanowczo zdecydowaÅ‚a Olivia. Chociaż wiem, że pewniebyÅ› chciaÅ‚a.%7Å‚e ona by chciaÅ‚a? Gdyby tylko wiedziaÅ‚a. Nie.nie ma sprawy odparÅ‚a Å‚amiÄ…cym siÄ™ gÅ‚osemi nie czekajÄ…c dÅ‚użej, ruszyÅ‚a do sypialni.ZbierajÄ…c z pod-Å‚ogi bezÅ‚adnie porozrzucane ciuszki, dziÄ™kowaÅ‚a Bogu, żeOlivia taktownie pozostaÅ‚a w salonie.Biegiem wzięła prysznic, ubraÅ‚a siÄ™ i wróciÅ‚a do salonu.MartwiÅ‚o jÄ… jedynie to, że nie mogÅ‚a siÄ™ umalować. WyglÄ…dasz wspaniale. Olivia zbyÅ‚a jej zastrzeżenia. No dobrze, czas nas goni.Zbierajmy siÄ™. Ale dokÄ…d? naciskaÅ‚a Bobbie, jednak Olivia nawetnie odpowiedziaÅ‚a.Wzięła jÄ… za rÄ™kÄ™ i pociÄ…gnęła dowyjÅ›cia.Kiedy zbiegaÅ‚y po schodach, Bobbie czuÅ‚a siÄ™trochÄ™ jak Alicja w Krainie Czarów.PrzymrużyÅ‚a oczy, gdywyszÅ‚y na zalanÄ… sÅ‚oÅ„cem ulicÄ™.Gdzie jest Luke? O co w tym wszystkim chodzi?Dlaczego Olivia jest taka podniecona?ZatrzymaÅ‚a siÄ™ w miejscu na widok stojÄ…cej w pobliżuRuth.W tle bÅ‚yszczaÅ‚ imponujÄ…cy samochód. Bobbie.! Ruth uÅ›cisnęła jÄ… serdecznie.Oczy za-lÅ›niÅ‚y jej niebezpiecznie.Czyżby pÅ‚akaÅ‚a?OszoÅ‚omiona Bobbie popatrzyÅ‚a na OliviÄ™, dostrzegÅ‚adziwne spojrzenie, jakie wymieniÅ‚y obie kobiety. Szybko, szkoda czasu, wsiadajcie! popÄ™dzaÅ‚a je Olivia. JesteÅ› pewna, że możesz prowadzić? zwróciÅ‚a siÄ™ doRuth. OczywiÅ›cie. Ruth uÅ›miechnęła siÄ™ w odpowiedzii objęła Bobbie. Tylko nie jestem pewna. Owszem, jesteÅ› kategorycznym tonem stwierdziÅ‚aOlivia, cofajÄ…c siÄ™ nieco, by Ruth mogÅ‚a otworzyć auto. Wsiadaj, kochanie. Ruth spojrzaÅ‚a na Bobbie.Kochanie.? OtworzyÅ‚a oczy ze zdumienia, ale Oliviajuż popychaÅ‚a ja na fotel. Tylko nie jedz za szybko! przestrzegaÅ‚a jeszcze. Czy ktoÅ› wreszcie mi powie, o co tu chodzi? spytaÅ‚aBobbie. NiedÅ‚ugo siÄ™ wszystkiego dowiesz tajemniczo od-rzekÅ‚a Olivia.Naraz uderzyÅ‚a ja straszna myÅ›l.A może Luke powie-dziaÅ‚ im o wszystkim i teraz.? Ale co mogÄ… jej zrobić?ZresztÄ…, ich rozpromienione twarze nie Å›wiadczyÅ‚y o zÅ‚ychzamiarach.Nie, z pewnoÅ›ciÄ… to nie ma nic wspólnegoz zasÅ‚yszanÄ… przez niego rozmowÄ….Nie przychodziÅ‚ je do gÅ‚owy żaden pomysÅ‚.ZagryzÅ‚austa.Jeszcze byÅ‚y nabrzmiaÅ‚e od wczorajszych pocaÅ‚unków.WiÄ™c o co może chodzić? Olivia jest podekscytowana, towidać na pierwszy rzut oka.Co do Ruth.Nigdy jeszcze niewidziaÅ‚a jej w takim stanie.W dodatku to ,,kochanie .PrzejÄ™zyczyÅ‚a siÄ™, czy. Ruth, proszÄ™, powiedz mi, co to wszystko znaczy zaczęła bÅ‚agalnie. Nie mogÄ™ odparÅ‚a z żalem. Ale wkrótce samazobaczysz. ZakryÅ‚a usta dÅ‚oniÄ…, a w jej oczach nieoczeki-wanie bÅ‚ysnęły Å‚zy. ObiecaÅ‚am.że.Jeszcze nie teraz. ObiecaÅ‚aÅ›? Komu?PoczuÅ‚a, że serce bije jej mocniej.SkrÄ™ciÅ‚y na głównÄ…drogÄ™.JechaÅ‚y w kierunku Manchesteru.To nie byÅ‚a pora, by zastanawiać siÄ™ nad tym, co siÄ™wydarzyÅ‚o.Jak teraz spojrzy w oczy Luke owi, jak wy-trzyma jego spojrzenie? NajchÄ™tniej uciekÅ‚aby na koniecÅ›wiata [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.PoddawaÅ‚a siÄ™ jego dÅ‚oniom, jego ustom; radoÅ›nie,w upojeniu, omdlewajÄ…c w jego ramionach, tracÄ…c siÅ‚yi odzyskujÄ…c je na nowo; jeszcze nie do koÅ„ca pewni, jeszczeciÄ…gle zachÅ‚ystujÄ…c siÄ™ nadziejÄ… i uciekajÄ…c w popÅ‚ochu, ażdo chwili, kiedy oboje wiedzieli, że tak wÅ‚aÅ›nie ma być, żestanie siÄ™ nieuniknione, że speÅ‚ni siÄ™ przeznaczenie.I czasstanÄ…Å‚ w miejscu, a może pomknÄ…Å‚ z szaleÅ„czÄ… szybkoÅ›ciÄ…,bo zabrakÅ‚o go na sÅ‚owa, na Å‚agodność.Spieniona falazagarnęła ich, poniosÅ‚a ze sobÄ…, zabraÅ‚a w otchÅ‚aÅ„.Kiedy otworzyÅ‚a oczy, w pokoju byÅ‚ półmrok.Przezmgnienie staraÅ‚a siÄ™ przypomnieć sobie, gdzie jest.Takszybko, w jednej chwili zapadÅ‚a w sen.Tak bezpieczniebyÅ‚o w jego objÄ™ciach, czuÅ‚a jego ciepÅ‚o.Nie poruszyÅ‚a siÄ™, ale coÅ› musiaÅ‚o go obudzić, bo zaczÄ…Å‚oddychać innym rytmem.Delikatnie przeciÄ…gnÄ…Å‚ dÅ‚oniÄ… pojej ramieniu, musnÄ…Å‚ piersi.ZadrżaÅ‚a, kiedy Å‚agodnie do-tknÄ…Å‚ ustami czuÅ‚ego miejsca za uchem. Odwróć siÄ™ do mnie szepnÄ…Å‚. MuszÄ™ ciÄ™ pocaÅ‚ować.Tym razem mieli dużo czasu.Resztki snu ulatywaÅ‚yniespiesznie, mieszaÅ‚y siÄ™ z westchnieniami, tkliwymi słów-kami, czuÅ‚oÅ›ciÄ….Uszczęśliwieni i odurzeni, coraz bardziejtracÄ…c rozwagÄ™ i oddech, odrywali siÄ™ od ziemi, przekraczaligranice, przechodzili w innÄ… rzeczywistość.ROZDZIAA SIÓDMYGdy ponownie otworzyÅ‚a oczy, za oknem byÅ‚ dzieÅ„.ByÅ‚asama.Wspomnienie tego, co siÄ™ staÅ‚o, cudownej bliskoÅ›cii czuÅ‚oÅ›ci, które przestaÅ‚y istnieć wraz z odejÅ›ciem nocy, byÅ‚otak bolesne, że musiaÅ‚a zamknąć oczy, by powstrzymaćcisnÄ…ce siÄ™ Å‚zy.Rozpaczliwie tÄ™skniÅ‚a za tym, co trwaÅ‚o takkrótko i bezpowrotnie przeminęło.PrzeczuwaÅ‚a, co jÄ… terazczeka: cierpienie i daremny żal za straconÄ… miÅ‚oÅ›ciÄ…, którejpowinna siÄ™ przeciwstawić od samego poczÄ…tku, bo przecieżzgóry wiedziaÅ‚a, że to tak bÄ™dzie, że to tak wÅ‚aÅ›nie siÄ™ skoÅ„czy.PopatrzyÅ‚a na starannie wykaligrafowany monogram napoduszce, delikatnie przesunęła po nim palcem.Tak lekko,jak wczeÅ›niej po skórze Luke a.Przed laty tÄ™ poduszkÄ™ z miÅ‚oÅ›ciÄ… haftowaÅ‚a narzeczonajakiegoÅ› Crightona.Narzeczona Crightona! CoÅ›, co jejnigdy nie bÄ™dzie pisane.Na tÄ™ myÅ›l gorÄ…ce Å‚zy zapiekÅ‚y podpowiekami.PrzeraziÅ‚a siÄ™.Nie chciaÅ‚a, by ujrzaÅ‚ jÄ… w tymstanie, by zaczÄ…Å‚ siÄ™ czegoÅ› domyÅ›lać, odszyfrowaÅ‚ jejuczucia.Ale gdzie on wÅ‚aÅ›ciwie jest?Jej uczucia.Już nie musiaÅ‚a siÄ™ nad nimi zastanawiać.Czyżby wczorajsza noc nie byÅ‚a wystarczajÄ…cym dowodem?UciekaÅ‚a przed prawdÄ…, baÅ‚a siÄ™ jej.I od pierwszej chwili,kiedy go ujrzaÅ‚a, wmawiaÅ‚a sobie, że tak wcale nie jest, że tozÅ‚udzenie.A przecież jest w nim zakochana.Kocha go.Zamknęła oczy, z trudem przeÅ‚knęła Å›linÄ™.Nie, toniemożliwe, nie może.Gdzie siÄ™ podziaÅ‚a jej duma, jejrezerwa, poczucie wÅ‚asnej wartoÅ›ci?I gdzie jest Luke?W mieszkaniu panowaÅ‚a dziwna pustka.Czyżby zo-stawiÅ‚ jÄ… samÄ…, ryzykujÄ…c, że spróbuje uciec.? Nie, po tym,co powiedziaÅ‚ wczoraj, to raczej wykluczone.Za bardzo byÅ‚na niÄ… rozgniewany.Ostrożnie wstaÅ‚a z łóżka, owinęła siÄ™ koÅ‚drÄ… i po cichutkupodeszÅ‚a do drzwi.UchyliÅ‚a je lekko. Luke?%7Å‚adnej odpowiedzi.ZnieruchomiaÅ‚a,bo nieoczekiwanie ktoÅ› raptownie zastukaÅ‚do drzwi wejÅ›ciowych.CzekaÅ‚a w bezruchu, niezdecydowana,co powinna zrobić.Ku jej zaskoczeniu rozlegÅ‚ siÄ™ gÅ‚os Olivii: Bobbie, otwórz mi! Szybko!OtworzyÅ‚a zamek; Olivia z impetem wpadÅ‚a do Å›rodka.ByÅ‚a wyraznie podekscytowana.ZupeÅ‚nie nie zwróciÅ‚a uwagina okrycie dziewczyny, nie mówiÄ…c już, że jej obecnośćw mieszkaniu Luke a przyjęła jako rzecz naturalnÄ…. Ubieraj siÄ™! powiedziaÅ‚a zdyszanym gÅ‚osem. Tyl-ko szybko! Na razie nie mogÄ™ ci niczego wytÅ‚umaczyć dodaÅ‚a, widzÄ…c zdezorientowanÄ… minÄ™ dziewczyny. Ale. zaczęła Bobbie, próbujÄ…c protestować, leczOlivia już pchaÅ‚a jÄ… w stronÄ™ sypialni. Nie pytaj poprosiÅ‚a. Nie mogÄ™ nic powiedzieć.AlenaprawdÄ™ musimy siÄ™ Å›pieszyć.Bobbie zawahaÅ‚a siÄ™, wreszcie zapytaÅ‚a niepewnie: Czy może.czy Luke.? Nie, to nie ma z nim nic wspólnego zapewniÅ‚a solennieOlivia, dopiero teraz uÅ›wiadamiajÄ…csobie, że Luke a tu nie ma. A gdzie on jest? zdziwiÅ‚a siÄ™. Nie wiem szczerze odrzekÅ‚a Bobbie. No trudno, nie mamy czasu, żeby na niego czekać stanowczo zdecydowaÅ‚a Olivia. Chociaż wiem, że pewniebyÅ› chciaÅ‚a.%7Å‚e ona by chciaÅ‚a? Gdyby tylko wiedziaÅ‚a. Nie.nie ma sprawy odparÅ‚a Å‚amiÄ…cym siÄ™ gÅ‚osemi nie czekajÄ…c dÅ‚użej, ruszyÅ‚a do sypialni.ZbierajÄ…c z pod-Å‚ogi bezÅ‚adnie porozrzucane ciuszki, dziÄ™kowaÅ‚a Bogu, żeOlivia taktownie pozostaÅ‚a w salonie.Biegiem wzięła prysznic, ubraÅ‚a siÄ™ i wróciÅ‚a do salonu.MartwiÅ‚o jÄ… jedynie to, że nie mogÅ‚a siÄ™ umalować. WyglÄ…dasz wspaniale. Olivia zbyÅ‚a jej zastrzeżenia. No dobrze, czas nas goni.Zbierajmy siÄ™. Ale dokÄ…d? naciskaÅ‚a Bobbie, jednak Olivia nawetnie odpowiedziaÅ‚a.Wzięła jÄ… za rÄ™kÄ™ i pociÄ…gnęła dowyjÅ›cia.Kiedy zbiegaÅ‚y po schodach, Bobbie czuÅ‚a siÄ™trochÄ™ jak Alicja w Krainie Czarów.PrzymrużyÅ‚a oczy, gdywyszÅ‚y na zalanÄ… sÅ‚oÅ„cem ulicÄ™.Gdzie jest Luke? O co w tym wszystkim chodzi?Dlaczego Olivia jest taka podniecona?ZatrzymaÅ‚a siÄ™ w miejscu na widok stojÄ…cej w pobliżuRuth.W tle bÅ‚yszczaÅ‚ imponujÄ…cy samochód. Bobbie.! Ruth uÅ›cisnęła jÄ… serdecznie.Oczy za-lÅ›niÅ‚y jej niebezpiecznie.Czyżby pÅ‚akaÅ‚a?OszoÅ‚omiona Bobbie popatrzyÅ‚a na OliviÄ™, dostrzegÅ‚adziwne spojrzenie, jakie wymieniÅ‚y obie kobiety. Szybko, szkoda czasu, wsiadajcie! popÄ™dzaÅ‚a je Olivia. JesteÅ› pewna, że możesz prowadzić? zwróciÅ‚a siÄ™ doRuth. OczywiÅ›cie. Ruth uÅ›miechnęła siÄ™ w odpowiedzii objęła Bobbie. Tylko nie jestem pewna. Owszem, jesteÅ› kategorycznym tonem stwierdziÅ‚aOlivia, cofajÄ…c siÄ™ nieco, by Ruth mogÅ‚a otworzyć auto. Wsiadaj, kochanie. Ruth spojrzaÅ‚a na Bobbie.Kochanie.? OtworzyÅ‚a oczy ze zdumienia, ale Oliviajuż popychaÅ‚a ja na fotel. Tylko nie jedz za szybko! przestrzegaÅ‚a jeszcze. Czy ktoÅ› wreszcie mi powie, o co tu chodzi? spytaÅ‚aBobbie. NiedÅ‚ugo siÄ™ wszystkiego dowiesz tajemniczo od-rzekÅ‚a Olivia.Naraz uderzyÅ‚a ja straszna myÅ›l.A może Luke powie-dziaÅ‚ im o wszystkim i teraz.? Ale co mogÄ… jej zrobić?ZresztÄ…, ich rozpromienione twarze nie Å›wiadczyÅ‚y o zÅ‚ychzamiarach.Nie, z pewnoÅ›ciÄ… to nie ma nic wspólnegoz zasÅ‚yszanÄ… przez niego rozmowÄ….Nie przychodziÅ‚ je do gÅ‚owy żaden pomysÅ‚.ZagryzÅ‚austa.Jeszcze byÅ‚y nabrzmiaÅ‚e od wczorajszych pocaÅ‚unków.WiÄ™c o co może chodzić? Olivia jest podekscytowana, towidać na pierwszy rzut oka.Co do Ruth.Nigdy jeszcze niewidziaÅ‚a jej w takim stanie.W dodatku to ,,kochanie .PrzejÄ™zyczyÅ‚a siÄ™, czy. Ruth, proszÄ™, powiedz mi, co to wszystko znaczy zaczęła bÅ‚agalnie. Nie mogÄ™ odparÅ‚a z żalem. Ale wkrótce samazobaczysz. ZakryÅ‚a usta dÅ‚oniÄ…, a w jej oczach nieoczeki-wanie bÅ‚ysnęły Å‚zy. ObiecaÅ‚am.że.Jeszcze nie teraz. ObiecaÅ‚aÅ›? Komu?PoczuÅ‚a, że serce bije jej mocniej.SkrÄ™ciÅ‚y na głównÄ…drogÄ™.JechaÅ‚y w kierunku Manchesteru.To nie byÅ‚a pora, by zastanawiać siÄ™ nad tym, co siÄ™wydarzyÅ‚o.Jak teraz spojrzy w oczy Luke owi, jak wy-trzyma jego spojrzenie? NajchÄ™tniej uciekÅ‚aby na koniecÅ›wiata [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]