[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Czy będą tu bywali? przyjmowali? Czy zabiorą jakie stosunki? Widzę, że baron tego pragnie; prezentowałem go wszędzie, dom nająłobszerny i urządza go na pańską skalę.Myślę nawet, że zamieszkają wWarszawie. Będę cię prosił, abyśmy tam kiedy razem być mogli  dodał Sylwan. Najchętniej!  pospieszył oświadczyć się Edzio.Na tym skończyła się rozmowa, z której Sylwan niewiele się wprawdziedowiedział, ale obiecywał sobie, że po nitce do kłębka prędzej czy pózniej dojśćmusi.IIIW Denderowie po odjezdzie Sylwana nic się nie zmieniło, nie czuć było nawet,że ubył.Hrabia tylko sam, wyprawiwszy go na to polowanie na żonę, jużspokojniejszy zasypiał, rachując, że z posagiem powróci, że synowa może swojągotówką interesa jego poprawić, i nabrał większej otuchy, niecierpliwie owyprawie oczekując wiadomości.Tak samo z drugiej strony zamążpójście córkiza Farureja uważał spekulacyjnie za zródło, z którego coś wyczerpnąć byłpowinien; powoli nawet zaczynał z daleka zaczepiać o to przyszłego zięcia, żenie dosyć intraty czynią mu jego dobra, że w ręku czynnego człowieka wedwójnasób by robić mogły i ukazywał dla porównania swoje majątki.Starymłokos uśmiechał się, ale nie zdawał się rozumieć, do czego to zmierzało, całyzajęty ubóstwianą Cesią.Ubóstwiana zaś Cesia, która poprzysięgała, żeWacława upokorzy i do nóg swoich przywiedzie, pracowała po cichu, jak bytego dokazać; dotąd bowiem wcale jej się nie udawało.Bardzo jej było na rękę, gdy jednego wieczora hrabia przy herbacie oświadczyłżonie i córce, że życzył sobie, żeby się wybrały z wizytą do Wulki do Kurdesza. Dał za powód, że wkrótce Frania, idąc za Wacława, stanie się ich krewną, że dlaWacława nawet tę grzeczność zrobić wypadało; a w istocie myślał tylko, jak byująć starego szlachcica, nie wiedząc, czym mu jego dwakroć zapłacić.Hrabinaskrzywiła się bardzo na to rozporządzenie mężowskie, nie tając się ze swymwstrętem dla Wacława i obojętnością dla familii, ale Cesia żywo się tej myślichwyciła. O! jedzmy! jedzmy!  zawołała  od tak dawna jestem już ciekawa.szczególniej tej tak pięknej Frani, w której i Sylwan się kochał, i Wacław za niąszaleje.Prosta dziewczyna, to jednak musi być coś osobliwszego czypięknością, czy rozumem.Hrabia parsknął śmiechem. Sylwan się w niej nie kochał, ale ją chciał bałamucić  rzekł stary dbały ohonor domu  a co się tyczy Wacława, ten pokochać się mógł w pierwszejlepszej, tak mu było pilno.Dziwi mnie, że się nie żeni z twoją garderobianą.Cesia potrząsnęła głową w milczeniu, hrabina nie protestowała głośno, niesprzeciwiała się; wizyta była całkiem dla niej obojętną: hrabia jej sobie życzył,córka pragnęła, złożyć się więc musiało.Wyrządzając tak znakomity honordomkowi szlachcica, Dendera nie mógł nie pomyśleć też, jak by go trochęupokorzyć i dać mu poznać, jaka to przestrzeń ich dzieli.Rozkazano więc dobyćkaretę, szory, liberie paradne, a hrabina i Cesia nie żałowały brylantów i cacekw ubraniu. Ha!  myślała hrabianka  nareszcie poznam ją, tę Franię, tegonieprzyjaciela tak niebezpiecznego, tę wiejską piękność sielankową, dla której cipanowie głowy tracą.Ciekawam! ciekawa! Chciałabym doprawdy, żeby sięWacław tam znalazł, żeby nas obie mógł porównać i żeby mu się serce ścisnęłotaką boleścią, jakiej ja doznałam z jego przyczyny!!Przyspieszono nieco obiad dnia tego, hrabia sam ekwipaż i ubranie żony i córkiopatrzył, a gdy ruszyli, puścił kłąb dymu z fajki, którą palił z oznaką radości, żedo tak skutecznego środka ujęcia sobie Kurdesza doszedł nareszcie.Chmurzyłomu się tylko czoło, gdy pomyślał, że pani hrabina może się tam znalezć niebardzo grzecznie i zamiast pogłaskania, obrazić; ale że Cesi dał osobnąinstrukcją, którą ta zdawała się doskonale pojmować, był nieco spokojniejszy.Nareszcie paniom jadącym w głębokim milczeniu pokazała się Wulka i jejmalutki dworek, tak licho wydający się po Denderowskim pałacu, a w tejżechwili stojąca koło drobiu Brzozosia ujrzała ten pyszny ekwipaż w ulicy i wpierwszej chwili nie dowierzając oczom, gdy się przekonała, że wprost przeddwór dąży, o mało nie umarła ze skłopotania i strachu.Nigdy jeszcze gość takparadny nie nawiedził pana Kurdesza! Kareta, sześć koni! lokaje w galonach;gdzie to pomieścić! przyjąć! posadzić! Dodajmy dla lepszego wytłumaczeniaprzestrachu panny ciwunównej, że w pierwszym, w bawialnym, w paradnymowym pokoju, który mógł służyć do przyjęcia gości, jako w najsuchszym inajcieplejszym, rozesłana na obrusach schła na stole, na podłodze, na kanapienawet pszenna mąka, tylko co z pytla przywieziona; że w sieniach mnóstwo było od garbarza odebranego rzemienia, że wszystek drób gwarzył przedgankiem, a wyprana bielizna w malowniczych różnobarwnych zwojach schła nasznurach wpośród dziedzińca [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl