[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I szefowie partii nigdynie głodowali.Nie, wtedy nie przepadałem za komunistami.Nietak jak teraz.Teraz uważam, że jedynie komuniści mają na tyleodwagi, by przeciwstawić się Hitlerowi.Liberałowie i demokracipozwolili mu dojść do władzy i jedynie komuniści mogą gopowstrzymać.W tym czasie Oskar i ja prawie ze sobą nie rozmawialiśmy.Oskar w ogóle z nikim nie rozmawiał, spuszczał tylko głowę iwkładał ręce do kieszeni.Nigdy nie zostawaliśmy sami szkołabyła wypełniona po brzegi.Nie było okazji do spokojnej refleksji,żadnych szans na prywatne rozmowy.Dokładnie przyglądano sięnam, oceniając entuzjazm i oddanie sprawie.Każde przemówienie,bez względu na to, jak byłoby nudne, dostawało gromkie brawa,podobnie nagradzaliśmy każde zwycięstwo prących na wschódbolszewików.Oskar tak bardzo zapamiętał się w udawaniu, żeramiona gięły mu się z wysiłku, jakby samotnie dzwigał na swoichbarkach brzemię całego systemu, który uważał za niesprawiedliwy.I o ile Oskar podupadał, o tyle niedawni pomiatani jeńcy wojenni,mięso armatnie państw osi, zaczęli wyżej nosić głowy.Kiedy udało mi się ściągnąć spojrzenie Oskara, przyglądał misię badawczo, jakby się zastanawiał, czy już nawróciłem się nanową sprawę był jednocześnie przerażony, że go wydam, iwdzięczny, że tego jeszcze nie zrobiłem.Za każdym razem, kiedywstawałem na zajęciach, krzywił się, pewien, że dzień zdradyzbliża się wielkimi krokami.W sylwestra zebraliśmy się wszyscy, żeby uczcić nowy rok.Była to jedyna okazja do rozmowy z Oskarem na osobności.Moskwa wypełniła się pijanymi chłopami i żołnierzamiczerwonych, którzy fetowali rewolucję.Wałęsaliśmy się bez celupo zaśnieżonych ulicach, aż znalezliśmy zatłoczoną knajpę.Tamprzeznaczyliśmy nasze skromne zasoby finansowe na butelkęwódki.Oskar powiedział mi, że mimo swojego początkowegocynizmu jest teraz prawdziwym bolszewikiem.Nie byłem pewien,czy chciał, żebym w to uwierzył, czy mówił prawdę.Jeśli była toprawda, musiałem uważać nie chciałem być uznany za zdrajcę izaprzepaścić szansy na odesłanie do domu, również więcudawałem szczere zaangażowanie.Przez godzinę obajwychwalaliśmy zdobycze rewolucji, aż Oskar, który wypił dużowięcej ode mnie, upił się i nie był w stanie dalej kłamać.Coś się wnim załamało i jak w przerwanej tamie, wylało się z niegowszystko, co spiętrzało się przez te trzy tygodnie. A co sądzisz o tym cholernym komuszym carewiczuedukacji, tym Potockim, co? Szczurzy pysk, nadęty bufon, za kogoon się ma, co? Nie ma kwalifikacji do czyszczenia latryn, że jużnie wspomnę, psia jego mać, o wykładaniu historii.Te półgłówkisą tak przekonane o swojej wyższości.Dać im trochę władzy izaczynają zachowywać się jak skończone osły. Wylazł z niegoaustriacki oficer! Oskar krzyczał coraz głośniej, a ja błagałem go,żeby mówił ciszej, ale w ogóle mnie nie słuchał. %7łe teżpodpisaliśmy ten cholerny traktat.Zawiśliby wszyscy na suchejgałęzi.Chryste, teraz gryzą się między sobą.Niemcy mogliby tupo prostu wejść.Nie zostawilibyśmy tu kamienia na kamieniu.Na początek pozbylibyśmy się tej całej bandy.Wiesz, cobędziemy musieli zrobić, żołnierzu.kiedy tu wrócimy.Ty i jamusimy od razu wrócić do wojska, Moritz, i obalimy tego całegoLenina i jego sługusów.Za plecami Oskara do baru zbliżył się krępy mężczyzna wfartuchu i szelkach. Uważaj, co mówisz, Oskar ostrzegałem. A może ja cię, Moritz, awansuję.Dobry z ciebie chłop.Zostaniesz moim porucznikiem.Krępy przyglądał się nam z rosnącą ciekawością. Nie interesuje mnie wojsko, dostałem za swoje.O, zobacz,Oskar, będą grać powiedziałem, starając się za wszelką cenęzmienić temat.Do knajpy weszli akordeonista i drugi muzyk zbałałajką i skierowali się do rogu. A wiesz ty, kim ja jestem, Moritz? Nie chcę wiedzieć, zamknij się. Jestem cholernym. Chodzmy, towarzyszu, potańczymy sobie.Zepchnąłem go ze stoika, ale zaplątały mu się nogi i runął napodłogę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.I szefowie partii nigdynie głodowali.Nie, wtedy nie przepadałem za komunistami.Nietak jak teraz.Teraz uważam, że jedynie komuniści mają na tyleodwagi, by przeciwstawić się Hitlerowi.Liberałowie i demokracipozwolili mu dojść do władzy i jedynie komuniści mogą gopowstrzymać.W tym czasie Oskar i ja prawie ze sobą nie rozmawialiśmy.Oskar w ogóle z nikim nie rozmawiał, spuszczał tylko głowę iwkładał ręce do kieszeni.Nigdy nie zostawaliśmy sami szkołabyła wypełniona po brzegi.Nie było okazji do spokojnej refleksji,żadnych szans na prywatne rozmowy.Dokładnie przyglądano sięnam, oceniając entuzjazm i oddanie sprawie.Każde przemówienie,bez względu na to, jak byłoby nudne, dostawało gromkie brawa,podobnie nagradzaliśmy każde zwycięstwo prących na wschódbolszewików.Oskar tak bardzo zapamiętał się w udawaniu, żeramiona gięły mu się z wysiłku, jakby samotnie dzwigał na swoichbarkach brzemię całego systemu, który uważał za niesprawiedliwy.I o ile Oskar podupadał, o tyle niedawni pomiatani jeńcy wojenni,mięso armatnie państw osi, zaczęli wyżej nosić głowy.Kiedy udało mi się ściągnąć spojrzenie Oskara, przyglądał misię badawczo, jakby się zastanawiał, czy już nawróciłem się nanową sprawę był jednocześnie przerażony, że go wydam, iwdzięczny, że tego jeszcze nie zrobiłem.Za każdym razem, kiedywstawałem na zajęciach, krzywił się, pewien, że dzień zdradyzbliża się wielkimi krokami.W sylwestra zebraliśmy się wszyscy, żeby uczcić nowy rok.Była to jedyna okazja do rozmowy z Oskarem na osobności.Moskwa wypełniła się pijanymi chłopami i żołnierzamiczerwonych, którzy fetowali rewolucję.Wałęsaliśmy się bez celupo zaśnieżonych ulicach, aż znalezliśmy zatłoczoną knajpę.Tamprzeznaczyliśmy nasze skromne zasoby finansowe na butelkęwódki.Oskar powiedział mi, że mimo swojego początkowegocynizmu jest teraz prawdziwym bolszewikiem.Nie byłem pewien,czy chciał, żebym w to uwierzył, czy mówił prawdę.Jeśli była toprawda, musiałem uważać nie chciałem być uznany za zdrajcę izaprzepaścić szansy na odesłanie do domu, również więcudawałem szczere zaangażowanie.Przez godzinę obajwychwalaliśmy zdobycze rewolucji, aż Oskar, który wypił dużowięcej ode mnie, upił się i nie był w stanie dalej kłamać.Coś się wnim załamało i jak w przerwanej tamie, wylało się z niegowszystko, co spiętrzało się przez te trzy tygodnie. A co sądzisz o tym cholernym komuszym carewiczuedukacji, tym Potockim, co? Szczurzy pysk, nadęty bufon, za kogoon się ma, co? Nie ma kwalifikacji do czyszczenia latryn, że jużnie wspomnę, psia jego mać, o wykładaniu historii.Te półgłówkisą tak przekonane o swojej wyższości.Dać im trochę władzy izaczynają zachowywać się jak skończone osły. Wylazł z niegoaustriacki oficer! Oskar krzyczał coraz głośniej, a ja błagałem go,żeby mówił ciszej, ale w ogóle mnie nie słuchał. %7łe teżpodpisaliśmy ten cholerny traktat.Zawiśliby wszyscy na suchejgałęzi.Chryste, teraz gryzą się między sobą.Niemcy mogliby tupo prostu wejść.Nie zostawilibyśmy tu kamienia na kamieniu.Na początek pozbylibyśmy się tej całej bandy.Wiesz, cobędziemy musieli zrobić, żołnierzu.kiedy tu wrócimy.Ty i jamusimy od razu wrócić do wojska, Moritz, i obalimy tego całegoLenina i jego sługusów.Za plecami Oskara do baru zbliżył się krępy mężczyzna wfartuchu i szelkach. Uważaj, co mówisz, Oskar ostrzegałem. A może ja cię, Moritz, awansuję.Dobry z ciebie chłop.Zostaniesz moim porucznikiem.Krępy przyglądał się nam z rosnącą ciekawością. Nie interesuje mnie wojsko, dostałem za swoje.O, zobacz,Oskar, będą grać powiedziałem, starając się za wszelką cenęzmienić temat.Do knajpy weszli akordeonista i drugi muzyk zbałałajką i skierowali się do rogu. A wiesz ty, kim ja jestem, Moritz? Nie chcę wiedzieć, zamknij się. Jestem cholernym. Chodzmy, towarzyszu, potańczymy sobie.Zepchnąłem go ze stoika, ale zaplątały mu się nogi i runął napodłogę [ Pobierz całość w formacie PDF ]