[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Spowa\niałaś nagle - zauwa\ył Colin.Drgnęła, wyrwana z zadumy.- Ja? Nie, nic podobnego.Zamyśliłam się tylko.Colin przyjął jej wyjaśnienie i sięgnął po kolejne ciastko.- Nie ma nic konkretniejszego? - zapytał, marszcząc nos. - Gdybym wiedziała, \e przyjdziesz - oschle odparła lady Violet -podałabym dwa razy więcej jedzenia.Jej syn wstał i podszedł do sznura od dzwonka.- Ka\ę przynieść więcej - rzekł i zadzwonił, po czym wrócił na miejsce.-Słyszałyście teorię Penelope na temat lady Whistledown?- Nie - odparła wicehrabina.- W istocie to bardzo sprytne - rzekł, przerywając na chwilę, aby poprosićsłu\ącą o kanapki.- Ona uwa\a, \e to sama lady Danbury.- Ooo! - Hyacinth nie kryła zaskoczenia.- Faktycznie bardzo sprytne.Panna Featherington podziękowała skinieniem głowy.- To rzeczywiście coś, do czego lady Danbury byłaby zdolna -kontynuowała Hyacinth.- Mówisz o gazetce czy o wyzwaniu? - zapytała Kate, w ostatniej chwilichwytając koniec szarfy córeczki, zanim ta uciekła poza zasięg jej rąk.- Jedno i drugie - odparła Hyacinth.- I Penelope powiedziała jej to - wtrąciła Eloise.- Prościutko w twarz.Hyacinth a\ otwarła usta.Jej ocena Penelope wyraznie wzrosła o kilkapunktów.- śałuję, \e tego nie widziałam! - zawołała lady Bridgerton z szerokim,pełnym dumy uśmiechem.- Dziwne, \e nie wspomniano o tym w dzisiejszych"Kronikach".- Nie sądzę, aby Lady Whistledown chciała komentować teorie dotyczącejej to\samości - odparła Penelope.- Czemu nie? - zdziwiła się Hyacinth.- Przecie\ to doskonała okazja,\eby wypuścić kilka nowych fałszywych tropów.Na przykład - dramatycznymgestem wyciągnęła dłoń w kierunku siostry - ja myślę, \e to Eloise.- Ale to nie Eloise! - wykrzyknęła lady Bridgerton.- To nie ja - zaśmiała się Eloise. - Ale przecie\ powiedziałam, \e ja tyko myślę, \e to ty - wykrzyknęła jejsiostra wojowniczo.- I powiedziałam to publicznie!- Czego oczywiście nigdy nie uczynisz - surowo zapowiedziała jej matka.- Czego oczywiście nigdy nie uczynię - przedrzezniała ją Hyacinth.- Aledla czysto akademickich celów przyjmijmy, \e jednak to zrobię.Powiem, \e toEloise jest lady Whistledown.Chocia\ nie jest - dodała szybko, zanim matkazdą\yła znów zaprotestować.Lady Bridgerton podniosła ręce w geście kapitulacji.- Czy istnieje lepszy sposób oszukania mas - ciągnęła Hyacinth - ni\wyśmiać mnie w swojej gazetce?- Oczywiście, gdyby lady Whistledown istotnie była Eloise& - zgodziłasię Peneiope.- Ale nie jest! - wtrąciła lady Bridgerton.Panna Featherington nie mogła powstrzymać się od śmiechu.- Ale gdyby była&- Wiecie co? - rzuciła Eloise.- W sumie teraz chciałabym nią być.- Jak\ebyś z nas sobie zakpiła! - ciągnęła Peneiope.- Oczywiście, w środęnie mogłabyś wyśmiewać się z Hyacinth, poniewa\ wtedy wszyscywiedzielibyśmy, \e to ty.- Chyba \e ty - zaśmiała się Kate, spoglądając na Penelope.- To dopierobyłaby przewrotna sztuczka.- Poczekajcie, czy ja dobrze zrozumiałam? - zawołała Eloise ześmiechem.- Peneiope jest lady Whistledown i w środę wydrwi teorię Hyacinth,\e to ja jestem lady Whistledown, tylko po to, \ebyście pomyśleli, \e janaprawdę jestem lady Whistledown, poniewa\ Hyacinth doszła do wniosku, \eto będzie sprytne posunięcie.- Całkiem się zgubiłem - rzekł Colin, nie zwracając się do nikogokonkretnego.- Chyba \e to Colin jest lady Whistledown& - mruknęła Hyacinth zdiabelskim błyskiem w oku. - Przestań! - zawołała lady Bridgerton.- Proszę.Hyacinth i tak nie mogłaby powiedzieć nic więcej, bo wszyscy parsknęligłośnym śmiechem.- Mo\liwości są nieskończone - zauwa\yła Hyacinth, ocierając łzy z oczu.- Mo\e powinniśmy po prostu popatrzyć w lewo - zaproponował Colin,siadając przy stole.- Kto wie, mo\e to właśnie jest nasza osławiona ladyWhistledown.Wszyscy spojrzeli w lewo, z wyjątkiem Eloise, która spoglądała wprawo& wprost na brata.- Czy\byś próbował mi coś zasugerować, siadając po mojej prawejstronie? - zapytała z rozbawieniem.- Nic a nic - mruknął, sięgając w kierunku patery [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl