[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Uśmiechnął się jeszcze radośniej.-Przyzwyczaisz się.- Bardzo śmieszne.Poza tym ten kot mnie nienawidzi.- Jestem pewien, \e cię nie nienawidzi - sprzeciwił się Jesse.- Owszem, tak.Za ka\dym razem, kiedy do niego podchodzę, próbuje mnie ugryzć.- On cię po prostu nie zna.Przedstawię cię.- Podniósł kota i skierował go pyskiem wmoją stronę.- Kocie, to jest Susannah.Susannah, poznaj kota.- Szatan - powiedziałam.- Słucham?- Szatan.Ten kot ma na imię Szatan.Jesse postawił kota, patrząc na niego z przera\eniem.- To okropne imię dla kota.- Owszem - zgodziłam się i dodałam całkowicie obojętnym tonem: - A więc, podobnopoznałeś ojca Dominika.Jesse spojrzał na mnie beznamiętnie.- Dlaczego mu o mnie nie powiedziałaś, Susannah? Przełknęłam ślinę.Co to jest, chłopców uczą tego spojrzenia pełnego wyrzutu zaraz pourodzeniu, czy co? Wygląda na to, \e mają to w małym palcu.Z wyjątkiem Przyćmionego.- Posłuchaj, chciałam mu powiedzieć, tylko \e wiedziałam, \e on zle to przyjmie.Jestksiędzem.Podejrzewałam, \e nie będzie zachwycony, kiedy usłyszy, \e u mnie w pokojumieszka chłopak, nawet jeśli to jest nie\ywy chłopak.- Starałam się okazać, jak bardzo jestemzmartwiona.- Więc, eee, zdaje się, \e nie zaprzyjazniliście się specjalnie?- Mając do wyboru twojego ojca i księdza - odparł Jesse cierpko - wybrałbym bezwahania twojego ojca.- Có\.Nie martw się.Jutro opowiem ojcu Dominikowi, ile razy uratowałeś mi \ycie ibędzie się musiał jakoś z tym pogodzić.Widać było, \e nie wierzy w mo\liwość tak prostego załatwienia tej sprawy, jeśliuznać jego skrzywioną minę za oznakę tego, co myśli.Najsmutniejsze, \e miał rację.OjcaDominika nie da się tak łatwo ułagodzić i oboje doskonale o tym wiedzieliśmy.- Posłuchaj.- Odrzuciłam pościel i wstałam z łó\ka, człapiąc w stronę ławy podoknem w bokserkach i koszulce.- Przykro mi.Naprawdę mi przykro, Jesse.Powinnam byławcześniej mu o tym powiedzieć i przedstawić was sobie.To moja wina.- To nie twoja wina - powiedział Jesse.- Owszem, tak.- Usiadłam obok niego, tak \e Jesse znalazł się pomiędzy mną akotem.- To jest, mo\esz sobie być nie\ywy, ale ja nie mam najmniejszego prawa traktowaćcię tak, jakbyś był.To po prostu niegrzeczne.Mo\e moglibyśmy we trójkę, ty, ja i ojciecDominik usiąść spokojnie, zjeść lunch, czy coś, i wtedy przekonałby się, jaki jesteś miły.Jesse spojrzał na mnie, jakbym uciekła z zakładu zamkniętego.- Susannah, ja nie jem, zapomniałaś?- Och, no tak, wyleciało mi z głowy.Szatan trącił Jesse'a głową w ramię.Jesse podniósł rękę i zaczął drapać go za uszami.Czułam się okropnie.Pomyśleć tylko: siedział w tym domu przez sto pięćdziesiąt lat, zanimsię wprowadziłam, nie mając do kogo ust otworzyć.- Jesse, gdyby był jakiś sposób, \eby cię przywrócić do \ycia, zrobiłabym to -wypaliłam.Uśmiechnął się, ale do kota, nie do mnie.- Naprawdę?- W jednej chwili - potwierdziłam, a potem c ciągnęłam, nie przejmując się ju\niczym: - Tylko \e gdybyś nie był martwy, prawdopodobnie nie chciałbyś mieć ze mną doczynienia.To zmusiło go do spojrzenia na mnie.- Oczywiście, \e chciałbym - powiedział.- Nie.- Przyglądałam się w świetle księ\yca moim nagim kolanom.- Nie chciałbyś.Gdybyś nie był martwy, byłbyś w college'u, czy gdzieś i chodziłbyś z dziewczynami z colle-ge'u, a nie z nudnymi dziewczynami ze szkoły średniej, takimi jak ja.Jesse na to:- Nie jesteś nudna.- Och, tak, jestem - zapewniłam go.- Od tak dawna nie \yjesz, \e straciłeś orientację.- Susannah, nie straciłem, jasne? Wzruszyłam ramionami.- Nie musisz się starać, \ebym się lepiej czuła.Pogodziłam się z tym.Są rzeczy,których po prostu nie da się zmienić.- Jak tego, ze jest się martwym - mruknął.To całkiem zepsuło nastrój.Wpadłam w głębokie przygnębienie, poniewa\ Jesse byłmartwy, a mimo to Szatan wyraznie lubił go bardziej ode mnie i z powodu mnóstwa innychrzeczy.Nagle Jesse niespodziewanie wyciągnął rękę i wziął mnie pod brodę, prawiedokładnie tak samo jak Tad tamtej nocy, odwracając moją twarz ku swojej.Zwiat stał się nagle bardziej kolorowy.Zamiast zemdleć, podniosłam na niego wzrok.Zwiatło księ\yca, przenikające dopokoju przez wykuszowe okna, odbijało się w miękkich ciemnych oczach Jesse'a, czułamciepło promieniujące z jego palców.Wtedy właśnie uświadomiłam sobie, \e bez względu na to, jak usilnie starałam się wnim nie zakochać, nie stanęłam na wysokości zadania.Mo\na się było tego domyślić, sądzącpo tym, jak mocno zaczęło bić moje serce, kiedy mnie dotknął [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl